Ecocide – Planet Eater
(22 czerwca 2014, napisał: Paweł Denys)
Nie ma na świecie człowieka, który nie lubi miłych niespodzianek. No może jakiś by się trafił, ale mniejsza o to. Ecocide z Holandii i ich debiutancki album pt. „Planet Eater” to właśnie taka miła niespodzianka dla mnie. Pojawili się pod moją strzechą znienacka i swoimi dźwiękami wywrócili mnie na drugą stronę. Taki death metal to po prostu musi się podobać. Klasyczny w wymowie, opierający się na bardzo szlachetnych wzorcach i przywołujący ducha starych czasów. Ecocide to młoda stażem załoga, ale już teraz można się przekonać, jak duży potencjał ma ten zespół. Nie wypierając się pewnych od razu słyszalnych inspiracji stworzyli materiał, który po prostu rozwala wszystko w pył, a jednocześnie zapewnia bardzo pożądane doznania na bardzo długie chwile. Można się spierać czy to jest rewelacja, czy też nie, ale nie można odmówić im niemałego talentu i jeśli tylko utrzymają ten kurs na następnych wydawnictwach, to powinni szybko urosnąć do rangi gigantów w swoim ojczystym kraju. Wszystko na „Planet Eater” jest znakomicie poukładane, ubrane w masywne brzmienie i opatrzone nalepką oznaczającą najwyższą jakość. Takie dźwięki były na topie na początku lat 90-tych i choć teraz jest moda na oldschoolowe granie, to ci trzej młodzieńcy nie zaglądają do Szwecji, a udanie reaktywują ducha, który uczynił z Holandii jeden z mocniejszych bastionów death metalowego grania. Grania, w którym na równych prawach egzystują thrash metalowe naleciałości objawiające się w doskonale nośnych riffach, czy też konkretnej motoryce. Zmiksowane zostało to z death metalową mocą i oto otrzymujemy dzięki temu album, który nie będzie miał żadnego problemu, aby zdobyć uznanie w uszach maniaków brutalnego metalu tak mniej więcej sprzed 20 lat. Może i słychać tu wpływy np. Pestilence, ale to nie jest żadną przeszkodą na drodze ku temu, aby uznać ten album za bardzo dobry. Jakieś wpływy musiały się pojawić, jakieś skojarzenia występują zawsze. Najważniejsze w tym jest to, żeby zespół posiadał swój indywidualny sznyt, a bez wątpienia Ecocide coś takiego ma. Jeszcze trochę pracy przed nimi, jeszcze chwila minie zanim uwolnią się całkowicie z porównań, ale nie mam wątpliwości, że coś takiego stanie się ich udziałem. Gdy mam do czynienia z albumem takiego formatu, jak „Planet Eater” pozostaje mi jedynie podkręcić potencjometr i dać się walcować raz za razem. Lekki odpływ w kosmiczną przestrzeń też macie tu zagwarantowany, bo właśnie takiej tematyce jest ten zespół oddany. Udało im się stworzyć płytę, która robi z nich na ten czas jeden z bardziej obiecujących zespołów młodego pokolenia w Europie na scenie death metalowej. Wejście mają mocne. Co przyniesie przyszłość? Się okaże, a na razie zapoznajcie się z „Planet Eater”, bo ten album jest tego bezwzględnie wart.
Wyd. Self-released, 2014
Lista utworów:
1. Multiverse
2. Planet Eater
3. Alien Intervention
4. Eye of Wicked Sight
5. Unknown Disease
6. Terror From Beyond
7. Crawling From The Crypt
8. Beneath The Flesh
Ocena: +8/10
https://www.facebook.com/EcocideMetal