Sinister – The Post-Apocalyptic Servant
(17 maja 2014, napisał: Paweł Denys)
Tej legendy holenderskiej sceny nikomu nie trzeba przedstawiać. Ich dokonania każdy z was doskonale zna, ale nie da się ukryć, że ostatnio Sinister stał się zespołem co prawda solidnym, jednak również dość przewidywalnym. Nie musi to oznaczać nic złego, ale cudów nie ma co się po nich już spodziewać. Niemniej zapotrzebowanie na zdrowo chłoszczący death metal, który nie rości sobie pretensji do wielkich zaszczytów jest niesłabnące. Taką zdrową dawkę w nadmiarze zapewni wam nowy krążek tych brutalsów, któremu na imię dali „The Post-Apocalyptic Servant”. Te bite czterdzieści cztery minuty, to death metalowa jazda w bardzo dobrym stylu. Stylu, który nie zaskakuje żadnymi innowacjami, ale za to raz za razem wali po głowie potężnymi kawałkami, w których aż roi się od ostrych jak brzytwa riffów, czy też motoryki która na koncertach wyciśnie z was wszystkie siły. Taką to właśnie muzykę na swoim jedenastym albumie oferuje Sinister. Nie ma zaskoczeń, i żeby była jasność jest to dla mnie plus, nie ma rzeczy których byście już gdzieś nie słyszeli, ale nie każdy musi być prorokiem. Bycie bardzo solidnym rzemieślnikiem też ma swoje zalety. Sinister potrafi te swoje jakże charakterystyczne cechy uwypuklić bardzo mocno, a dzięki temu ten album wchodzi bez popitki. Ba, nawet podczas jego odtwarzania nie trzeba na nim się za mocno skupiać, a za to swobodnie można zająć się machaniem banią. Ten zespół znajduje się obecnie tam gdzie nasz Vader. Mianowicie nikt już po nich nie oczekuje wymyślania prochu, a jedynie solidnej dawki tego, co już jest znakomicie znane i lubiane. Inna sprawa, że muzycznych wpływów ekipy Petera jest tu całkiem sporo. I to wpływów Vader z kilku ostatnich albumów. Nic w tym złego nie ma, ale z drugiej strony po kilku dłuższych chwilach obcowania z „The Post-Apocalyptic Servant” zaczyna to lekko doskwierać. Dzieje się tak jednak tylko wtedy, gdy album nie leci z głośników. Gdy tylko zdecyduję się na odpalenie płyty wszelkie obiekcje idą w kąt i rozkoszuje się brutalnością w najlepszym wydaniu. Lipy nikt na tym albumie nie odwalił, ale też nie pokazał niczego nowego. Sami sobie zdecydujcie, jak do tego podejdziecie. Ja od siebie dodam tylko, że dobrego death metalu nigdy za wiele. Sinister to zbyt doświadczona załoga, żeby odwalać chałę. Tu jej nie ma, a że pewne wpływy są mocno wyraźne, to już inna bajka.
Wyd. Massacre Records, 2014
Lista utworów:
1. The Science of Prophecy
2. The Macabre God
3. The Sculpture of Insanity
4. The End of All That Conquers
5. The Masqerade of an Angel
6. The Dome of Pleasure
7. The Post-Apocalyptic Servant
8. The Art of Skin Decoration
9. The Saviour
10. The Burden of Mayhem
Ocena: +7/10
https://www.facebook.com/SinisterOfficial