Empatic – Włodas

(14 maja 2014, napisał: Paweł Denys)


Empatic – Włodas

Całkiem niedawno Empatic wypuścił nową płytą, która powinna zdrowo was posiekać. Oczywiście jeśli nie macie alergii na odrobinę nowoczesności w death metalowym sosie. Nie zamierzam was tu jednak przekonywać do sięgnięcia po „Ruined Landscape”, gdyż zrobicie jak uważacie. Tymczasem zapraszam was do poczytania wywiadu z basistą tego ostrołęckiego zespołu niejakim Włodzimierzem „Włodasem” Małaszkiem. 

 

 

Witam w MetalRulez. Zanim zajmiemy się najnowszym wypiekiem waszego zespołu przez chwilkę skupimy się na czasach przeszłych. Empatic wypłynął w roku 2007 za sprawą „Promo”. Jak z perspektywy czasu patrzycie na ten materiał? Co udało się wam dzięki niemu osiągnąć?

 

Włodas: Witaj! „Promo 2007″ to zwykłe demo, na którym zostało zawartych pięć numerów w całości zrealizowanych w „SB Studio” w Ostrołęce. Były to początki nagrań metalowych w tym studio pod okiem naszego gitarzysty „Sesyla”. Śmiało mogę powiedzieć, że ten materiał umożliwił nam występy na mniejszych i większych koncertach w kraju, jak i za granicą. Jak pewnie wiesz, jeszcze przed wydaniem naszego debiutu ‘Gods Of Thousand Souls’ mieliśmy m.in. możliwość zagrania czterech koncertów w Irlandii w ramach trasy „Decoding Existence 2010″. Nie było by to możliwe, gdyby nie „Promo 2007″.

 

Po wydaniu tego materiału zabraliście się za swój debiutancki album, który ostatecznie miał premierę w roku 2010. Jaka jest różnica pomiędzy nim a promo? Z tego, co się orientuje na debiucie znalazły się kawałki z pierwszego materiału. Ten zabieg miał przedstawić najlepsze, co mógł zaoferować Empatic w tamtym czasie? Udało się?

 

Włodas: Podstawowa różnica między płytą demo a debiutem to przede wszystkim brzmienie. Dobrze się orientujesz, materiał z „Promo 2007″ został w całości zawarty na „Gods Of Thousand Souls”. Wszystkie numery na debiut były gotowe już w 2008 i w tym roku rozpoczęliśmy nagrywanie bębnów w „Zed” Studio po okiem Tomka Zalewskiego. Jak widzisz do wydania minęło dwa lata. Nie spędziliśmy ich na leżeniu wentylem do góry. Podstawowy temat, który wpłynął na długi proces nagrania to zmiana perkusisty w tamtym czasie. Mieliśmy też sporo zaplanowanych koncertów na 2009 i tak zamiast nagrywać to uczyliśmy materiału nowego perkusistę i graliśmy koncerty. Dopiero jak sytuacja w zespole się ustabilizowała, wróciliśmy do nagrywania debiutu. Termin nam uciekł u Tomka, więc postanowiliśmy ponownie zawitać w „SB Studio” gdzie nagraliśmy ślady gitar i basu. Oczywiście wysłaliśmy Tomkowi jeden numer, aby zobaczył czy w dobrą stronę to idzie. Jak dostaliśmy zielone światło, to dopiero wtedy tak naprawdę zabraliśmy się do rejestracji krążka. Na sam koniec wszystko trafiło z powrotem do Tomka na mix i master a efekt końcowy możecie usłyszeć na „Gods Of Thousand Souls”. My jesteśmy zadowoleni, sporo recenzentów też było zadowolonych po wysłuchaniu naszego debiutu, więc myślę, że udało się.

 

W produkcję waszego debiutu zaangażował się finansowo Radę Miasta Ostrołęki. To dość nietypowa sytuacja, jak na polskie warunki. Jak do tego doszło i czy wsparcie dotyczy całego środowiska kulturalnego miasta?

 

Włodas: To prawda. Prezydent miasta Ostrołęka oraz rada miasta wsparli finansowo produkcję ‘Gods Of Thousand Souls’. W Ostrołęce wpierane jest całe środowisko kulturalne. Powtarzam się z tym tematem, ale prawda jest taka, że Prezydent wspiera i myślę, że będzie wspierał zespoły działające w różnych gatunkach muzycznych w naszym mieście. Rozumiem, że interesuje ten temat, bo to jest jeszcze nietypowa sytuacja jak wspomniałeś na „polskie warunki”.

twwetEmpatic
Już przy okazji pierwszego albumu pojawiły się różnorakie głosy na temat waszej muzyki. Gracie dość niemodnie, co trzeba od razu przyznać. Niby punktem wyjścia jest u was death metal, ale to tylko solidna podstawa, na której to budujecie swoją muzykę. Jak sami określacie, to co gracie i skąd czerpiecie inspiracje?

 

Włodas: To, co robimy określamy jako metal i sprawia nam ogromną frajdę. Podoba mi się stwierdzenie w jednej z recenzji odnośnie naszych inspiracji, że rozpiętość zainteresowań muzycznych poszczególnych członków kapeli jest rozpiętość skrzydeł naszego orła białego. Każdy z nas słucha czego innego, a każdy słuchacz doszukuje się jeszcze czegoś innego i niech tak zostanie.

 

Sporo się w zespole działo po wydaniu debiutu. Zaistnieliście nawet poza granicami kraju. Na początek tej części wywiadu powiedzcie jak doszło do kontaktu z Terrasound Records, która to wytwórnia rozprowadzała was materiał w formie elektronicznej?

 

Włodas: W formie elektronicznej cały nasz dotychczasowy dorobek muzyczny rozprowadza Terrasound Records z Austrii. Pierwsza płyta doczekała się reedycji na zachodzie za sprawą tej wytwórni. Nawiązaliśmy kontakt z tą wytwórnią przez przypadek. Już na początku 2011 roku nawiązałem kontakt z jednym z członków grupy Days Of Loss z Austrii. Chciałem nawiązać współpracę koncertową, więc wymieniliśmy się naszymi płytami. „Gods Of Thousand Souls” spodobał się do tego stopnia, że puścił ją Reiniemu – właścicielowi Terrasound Rec. Reini prawie od ręki zaproponował nam kontrakt na wydanie w formatach elektronicznych, oraz w postaci CD. W ten sposób od lutego 2011 nasz album dostępny jest  praktycznie wszędzie, a my współpracujemy z Reinim do tej pory.

 

Wzięliście również udział w eliminacjach do Wacken Open Air. Nie wygraliście, ale z pewnością zabawa była przednia i macie niezłe wspomnienia. Opowiedzcie jak to było?

 

Włodas: Zabawa była przednia, koncert również zajebisty pod każdym względem. Nagłośnienie, światło, dobrze zagraliśmy, więc wszystko się zgadzało. Kwestię werdyktu pozwól, że pozostawię bez komentarza .

Zagraliście też na Immortal Sphere w Szwajcarii. Jak wy tam trafiliście i z jaką reakcją spotkała się tam muzyka Empatic?

 

Włodas: A to już całkiem inna historia. Trafiliśmy tam, bo napisałem do nich po tym, jak w sieci pojawiła się informacja, że wystąpi tam zaprzyjaźniony zespół. Po ustaleniu warunków udało się nam wystąpić w 2011 w Szwajcarii. Publiczności i organizatorom chyba się spodobaliśmy, świadczy o tym fakt, iż dostaliśmy ponownie zaproszenie w 2013 roku. Oczywiście skorzystaliśmy i zawitaliśmy tam w zeszłym roku.

 

Nawiązując niejako do poprzedniego pytania chciałbym się dowiedzieć, jakie różnice widzicie w organizacji takich imprez poza granicami naszego kraju a u nas? Pytam, bo robiliście coś takiego jak OstFest, który miał dwie edycje i tyle z tego było. Swoją drogą jest jakaś szansa, że ta impreza wróci do kalendarza polskich imprez rockowo-metalowych?

 

Włodas: Podstawową różnicą jest to, że dostajesz gażę w innej walucie hehe. Śmieszne, nie śmieszne, ale trochę podobne jest to do wyjazdów zarobkowych haha. Za tę samą robotę otrzymujesz większe wynagrodzenie. W Polsce są trochę inne realia. Wspomniany Ostfest doczekał się trzech nie dwóch edycji i dodam, że była to impreza finansowana tylko i wyłącznie z biletów, które pokrywały zwrot kosztów podróży zespołów. Do pierwszej edycji dołożyliśmy, na drugiej wyszliśmy na swoje a trzecia wyszła na zero. O czwartej nie będę wspominał, bo w przedsprzedaży poszło najmniej biletów w historii imprezy. Zwiastowało to straszną klęskę finansową, więc impreza została odwołana. Czy wróci do kalendarza? Nie wiem tego jeszcze, może w innej formie? Zobaczymy.

 

Kolejna sprawa to zmiany w składzie. Obecnie macie w zespole aż trzech gitarzystów. Jeden z nich jest muzykiem „live”, a więc można oczekiwać Empatic na żywo z trzema gitarami? Poza tym jak stabilny jest obecny skład?

 

Włodas: Lata 2012 i 2013 to duże zmiany w EmpatiC bez wątpienia. W 2012 nasze dogi rozeszły się z Jakubem Bednarskim (gitara) oraz Jarosławem Śliwką (perkusja). Na ich miejsce weszli Piotr Kołakowski (gitara) a za bębny wrócił Krzysztof Bednarowicz. Taka sielanka trwała do momentu, kiedy Piotr dołączył do grupy Hate. Stało się to dla nas jasne, że nie będzie mógł nam poświęcić tyle czasu, co wcześniej. Doprowadziło to do tego, że potrzebowaliśmy kogoś na zastępstwo za Piotrka do grania koncertów. Dogadaliśmy się z człowiekiem, który najlepiej znał ten materiał, czyli z Kubą. W ten sposób Kuba został jak to nazwałeś muzykiem ‘live’. Mieliśmy raz taką sytuację, że Kuba zastąpił obydwóch gitarzystów na zeszłorocznym Immortal Sphere, bo żaden ze składu nie mógł zagrać w tym terminie. Postanowiliśmy coś z tym zrobić. Może i rzadko gramy, ale jak już mamy zagrać, to chcemy w 100% aby miało to ręce i nogi. Nie kombinować przy każdym koncercie, kto, za kogo pojedzie i.t.d. Wyprostowaliśmy sytuację ze składem pod koniec 2013, gdzie Jakub zamienił się z Piotrkiem miejscami, powrócił na stałe i nagrał z nami ‘Ruined Landscape’. Z Piotrkiem mamy dalej bardzo dobre relacje. Zaznaczył się również na płycie nagrywając solo do jednego z numerów. Umówiliśmy się, że jak będzie mógł i miał czas to jeszcze z nami na deskach wystąpi jako gość w kilku numerach. Stąd widnieje w sekcji ‘Live Musicians’. Na obecną chwilę skład jest stabilny i przedstawia się następująco: Rochaczewski Maciej – wokal , Cikacz „Sesyl” Przemysław – gitara, Bednarski Jakub – gitara, Małaszek Włodzimierz – bas, Krzysztof „Criss” Bendarowicz – perkusja.

 

Powoli przechodzimy do nowej płyty. Najpierw wyjaśnijcie, dlaczego pomiędzy debiutem, a drugim albumem zrobiły się aż cztery lata przerwy? Aż tak wiele czasu zajęło wam tworzenie materiału, czy też może coś zupełnie innego miało na to wpływ?

 

Włodas: Po części wyjaśniłem to w poprzednim pytaniu. Zmiany w składzie zawsze wpływają na opóźnienie. Dodatkowo nie żyjemy z grania muzy, każdy z nas ma swoje obowiązki w pracy oraz w domu. To jest główny powód, że nasi słuchacze musieli poczekać, ale myślę że warto było hehe

 

Na „Ruined Landscape” słychać wyraźnie, że dość mocno okrzepliście i nabraliście pewności siebie. W/g mnie właśnie to jest obecnie najmocniejszą stroną Empatic. Ta pewność siebie aż rzuca się na słuchacza z głośników. Słychać też, że eksperymenty nie są wam obce, ale jednocześnie potraficie wszelkie proporcje idealnie wyważyć. Posłodziłem, ale nie będę kłamał, gdyż album podoba mi się mocno. No już oddaję wam głos i sami przedstawcie, w czym nowy album jest lepszy od poprzednika i gdzie tkwi jego najmocniejsza strona.

 

Włodas: Dzięki wielkie, miło mi to słyszeć. Wiesz, że jak coś dojrzewa, to z czasem staje się lepsze hehe, a tak na poważnie to tym razem nagrywaliśmy wszystkie ślady w ostrołęckim „SB Studio”, no oprócz wokali Aumana w utworze „Crimen Pessimum”, które zarejestrowaliśmy u Tomka Zalewskiego. Cały proces nadzorował nasz gitarzysta Przemek „Sesyl” Cikacz. Jak się domyślasz mieliśmy mnóstwo czasu na przetestowanie różnych wariantów. W trakcie często odwiedzali nas Karolak i Grabowski, więc w miłej atmosferze powstawał młodszy brat „G.O.T.S.”. No może do początku 2014, kiedy przyszedł mail od Reiniego z Terrasound z terminem premiery. Wtedy się zrobiło ciepło. Moim zdaniem najmocniejsza strona „Ruined Landscape” to przede wszystkim brzmienie. Sesyl z Zedem spisali się w tej kwestii bardzo dobrze. A czy jest lepszy czy gorszy od debiutu, to ocenę zostawię słuchaczom.

 

A muzykę to kto u was tworzy? To praca kolektywna, czy też ktoś ma w tym temacie decydujące zdanie i nie znosi sprzeciwu? Ile czasu wam zajmuje zazwyczaj praca nad materiałem? Macie w swoich kawałkach sporo smaczków poukrywanych, co każe domyślać się, że sporo pracy musicie włożyć w to, aby kawałki okazały się skończone.

 

Włodas: Najwięcej muzy wnosi bez dwóch zdań nasz wokalista Maciej, a zaraz po nim gitarzysta Przemek. Na najnowszym krążku sporo dołożył Krzysztof przynosząc praktycznie gotowy jeden numer. Wygląda to przeważnie tak, jak ktoś wymyśli tak zwany „szkielet” to pokazuje go reszcie i trafia to pod obróbkę całego zespołu. Czasami klecimy numer z pomysłów kilku osób, różnie to bywa, ale na pewno nie ma jakiejś dyktatury. Jak coś jest delikatnie mówiąc słabe to leci do kosza i już, coś ma potencjał to szlifujemy aż przynajmniej większość z nas będzie zadowolona. Tak jak wspominałem, sporo trzeba było poczekać na „Ruined Landscape”, więc naprawdę daliśmy z siebie wszystko, aby efekt nas zadowolił. Myślę, że każdy, kto zdecyduje się sięgnąć po ten album powinien również być zadowolony.

 

Takie podejście do metalu, jakie prezentujecie niekoniecznie musi zdobyć poklask na naszej scenie. Empatic spotyka się z głosami wybitnie krytycznymi? Gdzie jest wasze miejsce na naszej scenie i czego tak naprawdę oczekujecie? Odczuwacie jakoś przypływ pozytywnego nastawienia do was, czy też może jest wręcz odwrotnie? Jak przedstawia się zainteresowanie waszym zespołem i jakich reakcji oczekujecie w związku z wydaniem „Ruined Landscape”?

 

Włodas: Nie wiem za bardzo o czy myślisz mówiąc takie podejście, ale wydaje mi się, że akurat mamy zdrowe hehe . Nie spotkaliśmy się z jakąś wybitnie krytyczną oceną tego, co robimy, wręcz przeciwnie. Opinie na temat naszego debitu przerosły nasze oczekiwania. Wychwyciliśmy w sieci ponad setkę recenzji, wszystkie znajdziecie na www.empatic.com , sami sprawdźcie. Inna sprawa jest z koncertami na żywo. Zajęło nam trochę czasu zanim EmpatiC zaczął lać po mordzie tak, że aż robi się miło. Myślę, że to normalna sprawa, każdy zespół musi się trochę ograć. Zagraliśmy do tej pory kilkadziesiąt koncertów w kraju i za granicą. Dopiero teraz tak naprawdę z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że EmpatiC jest w stanie spuścić wpierdol w każdych warunkach. Brakuje nam do pełni szczęścia zagrać przed największymi w naszym gatunku, ale to już inna bajka oraz kolejny cel, który sobie postawiłem i do którego myślę „Ruined Landscape” nas przybliży.

 

Śledzicie to co dzieje się w metalowym graniu w kraju, jak i poza jego granicami? Co ciekawego zauważyliście? Jednocześnie wydaje się wam, że z tym co gracie możecie się wbić w jakąś lukę, wypełnić ją skutecznie i na tej podstawie zbudować sukces? Co dla was byłoby sukcesem?

 

Włodas: Z tym śledzeniem to wiesz, trzeba mieć czas. Jestem w miarę na bieżąco, przynajmniej tak mi się wydaje hehe, a tak naprawdę to trudne pytanie, nie mi to oceniać myślę. Proszę o następne pytanie.

 

Całkiem ciekawie prezentuje się front nowego wydawnictwa. Co chcieliście przekazać za pomocą tej okładki? Jakie powiązanie ma ona z tekstami? Poza tym, co taki band jak Empatic stara się przekazać w tekstach? Gdzie do ich tworzenia szukacie inspiracji? Nie obraziłbym się też gdybyście nakreślili tu i teraz rys każdego z tekstu zawartego na albumie.

 

Włodas: Za okładkę „Ruined Landscape”, tak jak przy debiucie odpowiedzialny był Jacek „Th3rion” Wichowski. Jacek dostał sam tytuł płyty i miał wolną rękę. Przesłał nam sam front i od razu wiedzieliśmy, że zostaje. Doskonale wyczuwa nasze intencje, myślę że kolejną okładkę również dla nas zrobi. Co do tekstów to musisz pytać Maćka, bo to on je pisze. Ja mogę powiedzieć tyle, że nie są to teksty o „dupie Maryny”. Zachęcam do zapoznania się z nimi, wszystkie znajdziecie w najnowszej wkładce do płyty „Ruined Landscape”, przy okazji sprawdzicie jak Jacek nam to zilustrował.

 reverbEmpatic

Wydaniem „Ruined Landscape” zajęła się znana już wam Terrasound Records. Czego oczekujecie po wytwórni, co macie w planach? Interesuje mnie jeszcze kwestia wydania tego albumu w Polsce. Podobno z kimś rozmawiacie na ten temat. Jakieś szczegóły?

 

Włodas: Nasza wytwórnia ma przede wszystkim lepiej przyłożyć się do promocji krążka głównie w krajach zachodniej Europy. Jeszcze nie możemy tego ocenić, za mało wody w Wiśle upłynęło, pożyjemy zobaczymy. Co do naszego kraju to mamy już wydawcę Terrasound Records, który rozprowadza elektronicznie na cały świat, a fizycznie na Europę. Szukamy teraz w Polsce dobrej dystrybucji. Są już rozmowy na ten temat prowadzone, ale póki nie będę miał tego na papierze to pozwól, że nie będę o tym opowiadał.

 

W promocji nowego albumu pomaga wam m.in. Greg i jego Godz Ov War. Wiem, że znacie się już trochę czasu, ale powiedzcie mi jak udało się wam przekonać go do pomocy i z kolei co Greg jest w stanie wam zapewnić? Odczuwacie jakoś namacalnie jego wsparcie? Co udało się już osiągnąć, a co jeszcze chcecie zdobyć przy Jego pomocy?

 

Włodas: Znamy się już trochę z Grześkiem. Bardzo nam pomaga w promocji tego, co robimy. Nawiązaliśmy współpracę przy okazji reedycji „Gods Of Thousand Souls” i jesteśmy z tej współpracy bardzo zadowoleni. Dzięki Godz Ov War możemy dotrzeć do szerszego grona słuchaczy jak i do mediów, które z nim współpracują. Masa recenzji to m.in. jego zasługa, więc jak najbardziej jesteśmy na tak.

 

Zapewne już napływają do was pierwsze opinie o „Ruined Landscape”. Z jaką reakcją dotychczas spotyka się album?

 

Włodas: Jak dotąd jest bardzo dobrze, aż za dobrze hehe . Album jest bardzo dobrze przyjęty, jak na razie spłynęło niewiele recenzji, ale wszystkie są pozytywne, zobaczymy jak będzie dalej. Jeżeli ktoś lubi poczytać to wszystko znajdzie na naszych stronach. Co wychwycimy to tam zamieścimy.

 

Jakie macie najbliższe plany w promocji płyty? Ruszycie z koncertami w najlepsze? Jakieś większe imprezy się wam szykują w okresie letnim, czy też macie zamiar skupić się na klubowych koncertach? Istnieje szansa, że uderzycie na zachód?

 

Włodas: Na razie mamy zaklepany jeden plener w Polsce w okresie letnim. Rozpoczęte są rozmowy o trasie, która ma obyć się na jesieni, maksymalnie na wiosnę następnego roku. Pojawiły się też pierwsze klubowe terminy na 2015, ale szczegółów tego wszystkiego nie będę zdradzał. Życie nauczyło nas, by nie chwalić się zawczasu, bo zawsze coś się może spierdolić. Nie nastawiamy się na konkretny typ koncertów, bierzemy wszystko na klatę, ale oczywiście na sensownych warunkach. Zagranicę zaatakujemy na jesieni. Mamy dwa klubowe koncerty w Austrii, które nagrywane są przez wydawcę, więc generalnie nie jest źle.

 

To już wszystko, co mam do was. Ostatnie słowo należy do was. W tym miejscu możecie kogoś pozdrowić, pochwalić lub wręcz odwrotnie. Wielkie dzięki za ten wywiad i za bardzo dobry album.

 

Włodas: Dzięki za wywiad! Pozdrowienia w imieniu całego zespołu dla czytelników MetalRuleZ! Koniecznie sprawdźcie nasz nowy album i nie zapomnijcie odwiedzić naszych witryn :

 

www.facebook.com/empatic.info/info
http://www.youtube.com/user/EmpaticOfficial

http://www.empatic.com

 

http://www.youtube.com/watch?v=hDQv7nczf0w

 

 

divider

polecamy

Pincer Consortium – Geminus Schism Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear
divider

imprezy

Tankard, Defiance i Accu§er w Jablunkovie – thrash metalowa uczta tuż przy polskiej granicy Forever Nu! Festival 2025 – hołd dla legend nu metalu w Krakowie Death Confession 1349 i ich goście w Krakowie Unholy Blood Fest IV – Toruń Furor Gallico w Krakowie Dom Zły w Krakowie – koncert w Klubie Gwarek EXEGI MONUMENTUM tour HOSTIA mini trasa koncertowa koncerty Mercurius Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty