Astaroth – Chaosatans
(3 maja 2014, napisał: Wojciech)

Wolno, leniwie, jakiś intros. I płynnie przechodzimy do „Abyss” i pewnie ktoś młodszy powiewdziałby że „śmierdzi” Watain?, ale ja powiem śmierdzi ale Mork Gryning. No dobra czyli mamy tu szwedzki black metal prosto z Norwegii. Tak to tylko żarcikiem pojechałem. Dziwny ten Astaroth, z jednej strony to pierwszy materiał tej grupy, trzeba przyznać solidny, na pewno przemyślany. Ludzie parający się muzyką pod tą nazwą też z nie jednego pieca chlebek jedli, a jednak czasem czegoś tu brakuje. Takiego pierwiastka „Astaroth’owego”. Brakuje tutaj tego czegoś po czym można by powiedzieć to jest Astaroth.
Wracamy. Mamy tu świetnie pracującą perkę, proste i niebanalne riffy. Naprawdę kawał dobrego black metalu. Dobry, świetnie „rozłożony” wokal. Mamy zwolnienia, są blasty, jest wszystko co powinno być. Po pierwszym przesłuchaniu stwierdziłem że jest tylko dobrze! Ale kolejne odsłuchania i zaczynam coraz bardziej się przekonywać do tego krążka. Coraz bardziej mi wchodzi w głowę. Szczerze mówiąc chyba po prostu mój organizm pomału domaga się tych dźwięków którymi katowałem się pomiędzy 1996, a 1999 rokiem. Zasadniczo to niebardzo wychodzi ta recenzja, czytając to od początku, mam wrażenie że koleś który ją pisze – czyli ja, jest jakiś jebnięty, nie potrafi się zdecydować.
Więc stanę troszkę z boku i jeszcze raz w telegraficznym skrócie:
„Chaosatanas” to bardzo dobry debiut blackowego Astaroth. Kapela zaserwowała nam niemal 40 minut blacku na bardzo przyzwoitym poziomie. Jest kapela z bardzo dużym potencjałem, która wg. mnie jeszcze nie do końca odnalazła swoją tożsamość.
Wyd. Polypus Records (cd), 2013
Lista utworów:
1. Intro
2. Abyss
3. Qliphoth
4. Xeper-I-Apep
5. Ascending
6. The Chosen
7. Seth
8. Grace of Earth
9. World Enslaved
10.Outro
Ocena: 8/10
