Mind – Save Yourself From Hell
(23 kwietnia 2014, napisał: Paweł Denys)
Ciekawi mnie ilu z was w ogóle skojarzy Mind? Długo ich nie było, ale w końcu się zebrali w sobie i zdecydowali się uraczyć wszystkich swoim nowym albumem, który w dyskografi zespołu jest opatrzony numerem trzecim. Całość zawiera się w zaledwie 25 minutach, ale to jest absolutnie wystarczająca dawka, aby każdego zmasakrować i pogruchotać kości. Od razu zaznaczę, że metalu nie ma tu praktycznie wcale, co jeszcze mocniej powinno dać do myślenia ludziom zastanawiającym się, czy aby na pewno warto zainteresować się „Save Yourself From Hell”. Ten album nie trafi do każdego. Tu jak ryby w wodzie poczują się ludzie tęskniący za naprawdę bezkompromisowymi czasami hardcore’a i to do nich ten album w pierwszej kolejności jest adresowany. Zdeklarowani metalowcy niekoniecznie tu coś dla siebie znajdą, ale zaręczam, że niejeden zespół uchodzący za brutalny i mocarny mógłby przy Mind zwyczajnie wysiąść. Wściekłej energii jest tu aż w nadmiarze. Cały album wprost nią ocieka, a że udziela się ona momentalnie, to już zupełnie inna sprawa. Zdecydowanie najważniejszym elementem jest tu czysty gitarowy riff. Riff oparty o hardcore’owe schematy, ale jak się okazuje to wciąż działa znakomicie. Inna sprawa, że tu mamy do czynienia ze starymi wyjadaczami, którzy na takiej muzyce zjedli zęby. Mind doskonale wie w czym tkwi sedno tak bezpośredniej i mocno wkurzonej muzyki, co w połączeniu z dość poważnymi tekstami stworzyło wybuchową mieszankę. Mieszankę napędzaną burzą emocji i rozsadzającej głośniki werwy. Do całości obrazu płyty idealnie zostało dobrane brzmienie. Klimat lat 90-tych, jak w mordę strzelił i właśnie w tę część ciała Mind ładuje cios za ciosem. Wszystko to niechybnie prowadzi do nokautu, a zaraz potem do ponownego naciśnięcia przycisku play. Nie mam wątpliwości, że starzy załoganci będę bardzo zadowoleni, a liczę też że kilku młodych pozna ten materiał i będzie musiało brutalnie zrewidować swój pogląd na tego typu dźwięki. Na koniec dodam, że dość specjalnie omninąłem personalia, bo kto ma wiedzieć ten wie, a reszta niech się dowie zaraz po wysłuchaniu całości. Początkowy szok ustąpi momentalnie miejsca podziwowi. Mocna, cholernie wkurzona i autentyczna płyta. Warto się z tym materiałem spróbować. Nawet jeśli mienicie się zagorzałymi zwolennikami czysto metalowych dźwięków.
Wyd. Selfmadegod Records, 2014
Lista utworów:
1. Dont Do It feat. Dean Jones
2. Burn And Destroy
3. Lost
4. Living Just To Die
5. Inferno
6. Suffer
7. Human
8. Bread To Breathe
9. Burn And Destroy feat. Denis Boardman
Ocena: +8/10
https://www.facebook.com/pages/MIND/247299985313393