Daemonicium – Myst

(26 grudnia 2004, napisał: Ancient)


Daemonicium – Myst

Podczas tegorocznego Castle Party miała miejsce premiera płyty Daemonicium "Through Time And Death". Większość z Was pewnie nawet nie słyszała tej nazwy…otóż moi drodzy, należy nadrabiać zaległości. Poniżej prezentuje Wam rozmowę z wokalistą tejże kapeli – Mystem.

Cześć!
Na samym początku tego wywiadu powiedz mi gdzie Wy się ukrywaliście ? Nie było o Was nic słychać w podziemiu, a tu nagle pojawiacie się na Castle Party i do tego wydajecie bardzo dobry materiał. Raczej niespodziewanie "zaatakowaliście" słuchacza, hehe.

Witam! Dzięki za słowa uznania! Ukrywalismy się w sali prób, żeby nasze "uderzenie" było perfekcyjne, hehe. Przyczyną naszej nieobecności w polskim podziemiu były ciągłe problemy ze składem zespołu. Dopiero w maju 2003 skład ustabilizował się na dobre i mogliśmy ruszyć się z naszej kryjówki. Ponad rok zajęła nam praca nad materiałem na "Through Time and Death", a w międzyczasie "testowaliśmy" go na kilku koncertach, między innymi z Romkiem Kostrzewskim, Yattering i Luna ad Noctum z bardzo dobrym rezultatem. Po reakcjach publiczności wiedzieliśmy, że to co robimy idzie w dobrą stronę, ale mimo wszystko staraliśmy się jeszcze bardziej doprowadzić naszą muzykę do perfekcji. Fakt, że Daemonicium nie było znane szerzej jeszcze bardziej zagrzewał nas do pracy. Bardzo cieszę się z takiego przyjęcia naszej muzyki. Nasz wysiłek nie poszedł na marne!

"Through Time And Death" nie jest Waszym debiutem. Macie już na koncie demówkę "Lord of Moon", powiedz coś o tym materiale bo nie było dane mi go usłyszeć.

Rzeczywiście, w 2001 roku nagraliśmy w studio "Altheya" należącym do Michała Christofa i Roberta Bauma z Undish demo "Lord of Moon". Pierwotnie składało się z 6 utworów, ale po powrocie ze studia dodaliśmy jeszcze do niego jeden utwór, oraz intro i outro. Muzyka na nim zawarta to black metal, dosyć prosty, jednak melodyjny, bez klawiszy. Cały materiał skomponował perkusista Venthruel dosyć dawno temu. Wszystkie teksty napisałem ja. Jest to opowieść o Władcy Księżyca, wymyślonym przeze mnie władcy ludów północy, który był kimś w rodzaju półboga. Zebrał on armie złożone z martwych wojowników i ruszył na podbój ucywilizowanego południa, aby przywrócić tam równowagę, dawną wiarę i starożytna magię. Teksty na tym demo były podniosłe, patetyczne, niemal powermetalowe, podobnie jak muzyka, która miejscami wyrywała się z szuflady z napisem "black metal" aby błądzić w innych rejonach. Demo doczekało się nawet pochlebnej recenzji w jednym z e-zinów, jednak ponowne kłopoty ze składem nie pozwoliły wypromować tego materiału na koncertach, co zadecydowało o jego śmierci naturalnej. Z resztą nasz pogląd na muzykę też się nieco zmienił – stwierdziliśmy, że "Lord of Moon" było dosyć proste, zbyt proste jak na nasze ambicje.

Mając raczej nieustabilizowaną pozycję w podziemiu trochę zaryzykowaliście. "Through Time And Death…" jest wydany w 100% profesjonalnie. Tłoczona płyta, wkładka z tekstami etc. Wydaliście ten materiał sami, z własnych funduszy. Nie obawialiście się, że pieniądze jakie w niego zainwestowaliście zginą, a materiał rozejdzie się bez większego echa ?

Postanowiliśmy postawić wszystko na jedną kartę, przecież oprócz pieniędzy nic nie było do stracenia, hehe. Do takiego kroku skłoniło nas przede wszystkim doskonałe przyjęcie tego materiału przez publiczność, maile, telefony, zaproszenia na koncerty. Gdy zaczęliśmy grać na koncertach już w ubiegłym roku utwory z "Through…" wiedzieliśmy, że to może się sprzedać. Nie oszukujmy się – polskie podziemie zalewane jest w tej chwili death metalem, a poza nim niemal nic się nie liczy. Zauważyliśmy, że ludzie jednak spragnieni są ostrego, melodyjnego grania i jakoś wpasowaliśmy się w tę niszę w naszym podziemiu. Było też niemal pewne, że żadna wytwórnia nie pójdzie na wydanie tego materiału, gdyż wszystko nastawione jest teraz na death. Jedna z większych polskich wytwórni nie zgodziła się nawet umieścić naszej płyty w swoim katalogu z obawy, że nie będzie zbytu na nią. Ale wzięliśmy się ostro do pracy i zadbaliśmy o wszystko sami – koncerty, promocja, sprzedaż, reklama. Niestety w naszym kraju jest tak, że jak się samemu czegoś nie zrobi, to nie można liczyc na nikogo. Naszym polskim wytwórniom chyba się wydaje, że to one kreują gusta odbiorców – gdy się zorientują że tak nie jest, będzie juz dla nich zbyt późno.

Premiera tego materiału miała miejsce na Castle Party, gdzie także występowaliście. Jak podobało się Wam przyjęcie publiczności ? Nie raziło Was to, że musieliście występować w biały dzień ? Festiwal w Bolkowie jest nastawiony raczej na inny rodzaj muzyki niż ten jaki Wy wykonujecie, to Wam też nie przeszkadzało ?

Powiem ci szczerze, że byłem bardzo pozytywnie zaskoczony przyjęciem, jakie zgotowała nam publiczność na CP. Od dawna jeżdże na ten festiwal i wiem, że z reguły kapele grające jako pierwsze nie mają zbyt wielu słuchaczy, jednak na nasz występ przybyła spora grupa ludzi i to nie tylko fanów metalu. Zgotowali nam bardzo ciepłe przyjęcie, a po koncercie kilka osób podeszło do mnie i powiedziało, że przyjechali specjalnie na nasz występ! To było poprostu wspaniałe! Nie przeszkadza mi taka formuła festiwalu, myślę, że nasz występ tam był tak wpasowany jak występy Lux Occulta czy Christ Agony w poprzednich latach, a napewno bardziej pasował niż Sweet Noise czy Cool Kids… Wydaje mi się, że ludzie przyjeżdżaja tam posłuchać klimatycznej muzyki, a nasza właśnie taka jest. Festiwal ten skierowany jest do konkretnego odbiorcy o konkretnych zapatrywaniach muzycznych. Myślę, że instrumentarium nie odgrywa tutaj roli, liczy się klimat i dobra zabawa. A co do pory występu to oczywiste jest, że lepiej by się odbierało naszą muzykę w ciemnościach nocy i przy odpowiedniej oprawie świetlnej. Jednak nie mieliśmy żadnego wpływu na porę naszego koncertu a było raczej pewne od początku, że zagramy na rozgrzewkę. I tak daliśmy z siebie wszystko, choć grając w 40 stopniowym upale szybko traci się siły, ale robiliśmy co mogliśmy, żeby wypaść jak najlepiej. Wiem, że ludzie to docenili, bo odebrałem sporo maili z podziękowaniami za ten występ. Teraz i ja w imieniu całego zespołu chciałbym podziękować wszystkim za tak wspaniałe przyjęcie na Castle Party – Dzięki wielkie!!!

Jak w ogóle doszło do tego, że wystąpiliście na jednej scenie z Suicide Commando, Deine Lakaien, Clan Of Xymox czy Arcana ? Organizatorzy Castle Party często dawali zespół, który odstaje od reszty ale przeważnie były to kapele o wiele bardziej znane od Daemonicium, wystarczy wspomnieć zeszłoroczny Sweet Noise.

O występ na CP ubiegalismy się już w 2001 roku, ale organizator i dyrektor muzyczny zarazem, Krzysiek Rakowski, odmówił nam. Od tamtej pory męczyłem go nieustannie, aż w końcu w grudniu ubiegłego roku przyjechał na jeden z naszych koncertów. Rozmawiałem z nim po wystepie, ale nic konkretnego nie powiedział. I tak sprawa by się rozeszła po kościach, ale gdzieś w marcu spróbowałem jeszcze raz i wtedy powiedział, że bylismy w planach CP 2004 juz od tego grudniowego koncertu! Wydaje mi się, że chyba zrobiliśmy pozytywne wrażenie na Rakowskim. Zresztą rozmawiałem z nim także juz po CP i powiedział mi, że się na nas nie zawiódł. Bardzo sumiennie i ciężko pracowaliśmy nad przygotowaniami do tego występu, co zaowocowało szerokim rozgłosem w kraju i za granicą. Nie spodziewałem się, że Castle Party ma tak znakomitą promocję w całej Europie. A co do zespołów, które wymieniłeś w pytaniu – dla mnie wystąpić na jednej scenie z nimi to prawdziwa nobilitacja. Wiesz jaką satysfakcje sprawia mi fakt, że gdy wpisuję w wyszukiwarce np: Suicide Commando (których zresztą bardzo lubię słuchać) pokazuje się też gdzieś wśród tych wszystkich wyników nazwa DAEMONICIUM?!

Na Waszej stronie (www.daemonicium.com) jest informacja, że przygotowujecie się do koncertów poza granicami naszego pięknego kraju. Nie sądzisz, że lepiej najpierw dobrze wypromować się w Polsce a potem dopiero ruszać na podbój reszty świata ?

Och, po Polsce też koncertujemy. Jeszcze do końca tego roku odwiedzimy Warszawę, Poznań i Wrocław, zagramy też w Legnicy i naszej rodzimej Jeleniej Górze. Koncerty w Polsce są bardzo ważne, w końcu stąd pochodzimy i tu jesteśmy u siebie w domu. Jakkolwiek nasze płyty są w Holandii, Anglii i Niemczech, skąd mamy bardzo pozytywny odzew. W Berlinie już graliśmy i zapraszają nas tam ponownie, z Holandii mamy zapewnienia o koncertach w przyszłym roku, a w Anglii juz jest przygotowywana mini trasa. Nie odwracamy sie od naszego podwórka! Tu sa wspaniali ludzie, którzy lubia naszą muzykę i chcą jej słuchać; nie możemy ich zawieść. Poza tym większa popularność w Polsce to łatwiejszy start na zachód. Z tych właśnie powodów nie zaniedbamy napewno Polski i chcemy dużo koncertować w naszym pięknym kraju.

Tytuł Waszej płyty miał brzmieć "Painfull Immortality", co Was skłoniło do zmiany ?

Powody zmiany były dwa. Po pierwsze, tytuł wymyśliłem, gdy jeszcze nie wszystkie teksty były napisane. Tak jak w przypadku "Lord of Moon" również nowa płyta jest tekstowo spójnym konceptem, opowieścią. Jest to historia zaczynająca się w starożytnym Egipcie; młody mężczyzna poznaje piękną kobietę, w której się zakochuje do szaleństwa. Okazuje się ona być wampirzycą, która go przemienia w dziecko nocy, ale potem w niewyjaśnionych okolicznościach go porzuca, zostawiając samego z perspektywą spędzenia wieczności w tęsknocie i bólu po stracie ukochanej. Ból okazuje się tak wielki, że ów mężczyzna popada powoli w obłęd. Zaczyna staczać się coraz bardziej w otchłanie szaleństwa i czcić jakies plugawe bóstwa. W końcu, nie mogąc już znieść swojej egzystencji, popełnia samobójstwo oddając się jednemu ze starożytnych bogów. "Painfull Immortality" było wymyslone, zanim wszystkie teksty powstały; po dopisaniu opowieści do końca okazało się, że jest to tytuł banalny względem opowiedzianej historii; "Through Time and Death…" był najwłaściwszym wyborem, gdyz najlepiej, a zarazem nie tak dosłownie obrazuje treść opowiadania. "Poprzez Czas i Śmierć" – poprzez czas na ciebie czekałem, a poprzez śmierc się połączymy. Dosyć banalnie i prostacko wychodzi przy tym "Painfull Immortality", nieprawdaż?

Na "Through Time And Death…" słychać silne wpływy Cradle Of Filth czy też Dimmu Borgir. Co sądzisz o tych zespołach ? Wzorujecie się na nich ?

Staraliśmy się na nikim nie wzorować, chociaż jak wiadomo porównania są nieuniknione. W zasadzie każdy członek naszego zespołu słucha diametralnie różnej muzyki. Podczas tworzenia materiału każdy dawał cos do muzyki Daemonicium ze swojego podwórka, które zna najlepiej, często czyniąc to nieświadomie, gdyz poprostu najlepiej odczuwa muzykę, której lubi słuchać. W ten sposób powstała mieszanka różnych styli, która nazywa się Daemonicium. To, że u nas słychać wplywy takich czy innych zespołów, to jest poprostu wynikowa mieszanki naszych upodobań, ale jak powtarzam, nie wzorowaliśmy się na żadnym zespole, choć mogły być one dla nas inspiracją, rodzajem natchnienia. A jeśli chodzi o wymienione przez ciebie kapele, to za Dimmu Borgir nie przepadam, dla mnie są takim "kolorowym, plastikowym diabełkiem" do straszenia niegrzecznych dzieci, natomiast Cradle of Filth bardzo lubię, słucham ich od 1996 roku, a Dani jest moim wzorem jeśli chodzi o wokal; jego głos jest bardzo specyficzny, a on potrafi to świetnie wykorzystać. Ma niebanalny warsztat i wysokie umiejętności. Coprawda na płytach też podpiera się elektroniką, ale nie w tak nahalny sposób ja Shagrath, który później w porównaniu do Daniego wypada na koncertach blado. Szkoda tylko, że światło Cradle of Filth juz gaśnie – jeśli nie wymyślą czegoś nowego wkrótce ludzie przestaną ich słuchać.

Nie zastanawialiście się, czy nie lepiej było nagrać jakiegoś Promo, porozsyłać je do wytwórni, a jak się jakaś zainteresuje to niech płaci na studio + layout ?

Oczywiście, że tak byłoby znacznie taniej, ale chcieliśmy nagrać prawdziwego długograja. Wiesz, to było nasze marzenie, które sobie zafundowaliśmy. Sami ciężko na to zapracowaliśmy i możemy teraz powiedzieć, że jest to całkowicie nasze, prawdziwe, bez ingerencji osób trzecich. Jest to taka muzyka, jaką czujemy i jaką chcemy podzielić się z ludźmi. Wiesz, jaka jest ogromna satysfakcja, gdy czytam później recenzje i słyszę od ludzi słowa pełne podziwu i uznania za to, co zrobiliśmy i do czego doszliśmy własną pracą, bez niczyjej pomocy? Faktem jest, że na dłuższą metę tak się nie da, przynajmniej nie w Polsce, ale kiedyś umierając będę mógł powiedzieć, że coś nam się jednak udało, że nie były to stracone pieniądze i czas. A jeśli żadna wytwórnia tego nie doceni to już tylko ich strata, że nie chcą wziąść pod swoje skrzydła zespołu, który naprawdę ma zapał do pracy i mnóstwo pomysłów. Muzyka to nasza pasja a nie hobby na krótką metę.

Czego oczekujecie po "Through Time And Death" ? Pokładacie jakieś wielkie nadzieje w tym materiale ?

Ta płyta to w zasadzie nasze pierwsze prawdziwe dziecko i jak każdy rodzic pokładamy w nim duże nadzieje, zważywszy na to, jakim zainteresowaniem cieszy się nie tylko w Polsce. Jednak myślę, że jeszcze nie przyszła pora w świadomości głównie wydawców, że taka muzyka też może sie sprzedawać. Jak już powiedziałem wcześniej, teraz jest moda na death metal. Gdybyśmy trafili z tym materiałem 4 lata wcześniej byłoby znacznie lepiej. Niestety koniunktura jest taka a nie inna i trzeba się z tym pogodzić. Ja jestm jednak przekonany, że i ta fala death metalu już niedługo przeminie tak jak poprzednia, że wkrótce nastąpi przesyt i muzyka, jaką prezentuje Daemonicium wróci do łask szerokiego odbiorcy oraz wytwórni płytowych. Zresztą gdy posłuchasz "Lord of Moon" a potem włączysz "Through.." to zobaczysz, jak wielki skok poczyniliśmy jako muzycy i jak dalece zmieniła się nasza świadomość muzyczna. Następny skok będzie jeszcze dalszy, ale wciąż bedzie to metal. Napewno nam nie stanie się to, co przytrafiło się głowom panów z Ulver lub The Kovenant, hehe.

W Waszej biografi zaciekawiła mnie bardzo jedna rzecz. Daemonicium powstało w 1996 roku, a pracować nad muzyką zaczeliście w 2000. Co robiliście przez te cztery wiosny ?

Na początku Daemonicium to była paczka kumpli z ogólniaka zafascynowana black metalem. Próby były nieregularne, koncerty sporadyczne i tylko w okolicznych miasteczkach. Graliśmy wtedy brutalny, prymitywny black z satanistycznymi tekstami wywrzaskiwanymi po polsku. Na szczęście nigdzie tego nie zarejestrowaliśmy hehe. I gdzies tak po roku czasu wszyscy gitarzyści skończyli szkołę i wynieśli się z miasta. Nie mieliśmy wtedy znajomości, a wszyscy znani nam muzycy grali w innym metalowym zespole z naszego miasta. No i własnie wtedy nastała przerwa w działalności. Ja zająłem się pisaniem tekstów, a mój brat, Venthruel, komponowaniem materiału, który miał być poważniejszy od tych naszych wcześniejszych "wybryków". Dopiero pod koniec 1999 roku pojawił się Noctis oraz Łysy, ale też nie było specjalnej ochoty do pracy. Mimo nowych muzyków nie potrafiliśmy się zmobilizować po tak długiej przerwie. I dopiero w 2000 roku na krótko przyszedł basista Aro, który rozruszał zespół – niestety nieszczęśliwie dla siebie, gdyż szybko z niego wyleciał, hehe. I tak oto w czteroosobowym składzie zaczęliśmy dopiero pracę nad materiałem na demo. Po nagraniu "Lord of Moon" zapragnęliśmy usłyszeć jak to będzie brzmiało z klawiszami, więc wynaleźliśmy klawiszowca Arka, który skomponował nam piękne intro i outro, po czym pożegnał się z nami z powodów osobistych, ale jego miejsce zajęła Hagne, która jest z nami do dzisiaj. Odszedł również Łysy, którego w ubiegłym roku zabrały na zawsze góry, a zastąpił go najpierw Gregor, a potem Randy, który zadomowił sie u nas na dobre. I tak właśnie przedstawia się krótka historia zmian kadrowych Daemonicium hehe.

Wasza "kandydatura" była brana pod uwagę przy okazji doboru kapel na Dark Stars. Jednak w tym wypadku nie odnieśliście sukcesu. Nie jesteś trochę rozczarowany, że publiczność (np. z Castle Party) nie doceniła na tyle Waszej muzyki aby Wam zagwarantować promocję w całej Polsce ? Sądzisz, że np. Via Mistica czy Cementary Of Scream bardziej zasługuje na uczestnictwo w tej trasie ?


Słusznie wziąłeś wyraz "kandydatura" w cudzysłów. Nie będę się rozwodził nad przebiegiem tego głosowania, bo to jest i tak tajemnicą Poliszynela na czym to tak naprawdę polegało. Nie chcę o tym mówić, żeby nie zostać posądzony o "obrabianie dupy", chociaż Metal Mind’owi to juz i tak ani nie zaszkodzi, ani nie pomoże. Nie mniej jednak zachowam na ten temat milczenie. Mam nadzieję, że mnie zrozumiesz. Powiem tylko, że nie jest to wina publiczności iż nie pojechaliśmy na Dark Stars. Widziałeś gdzieś na tej stronie plebiscytowej wyniki głosowania? Fakt, na początku byłem tym rozczarowany i to mocno, ale przecież już w zamyśle miałem trasę po kraju ze znanymi blackmetalowymi bandami – coś, czego jeszcze nie było – i szybko zapomniałem o tym wydarzeniu nazywanym Dark Stars Festival. A co do wymienionych przez ciebie zespołów to moje zdanie jest takie, że bardziej zasłużyły one niż Closterkeller czy Moonlight. Wiadomym jest, że chodzi tutaj o zarobek dla Metal Mind a nie o prestiż tej trasy. Jako headlinerzy pojechali tam znów ci sami starzy wyjadacze – gwarancja pełnej sali i wyprzedanych biletów. Wybacz, to żałosna sprawa, nie będę się więcej na ten temat rozwodził.

Doszukałem się wywiadu z Wami na jakiejś tam stronie. Zaciekawiło mnie to, że wspominasz, iż na “Lord of Moon” śpiewałeś o "wojnie, pogaństwie". Macie/mieliście jakieś zapędy aby kultywować wierzenia w Odyna etc ?

Jak już mówiłem, wszystkie teksty to moja działka, a ja rzeczywiście kiedyś fascynowałem się tymi wierzeniami oraz mitologiami ludów północy. A były to zainteresowania idące w parze z moją fascynacją grami RPG. Stąd też mój pomysł ożywienia niejako w świecie na wpół realnym magii rodem z Tolkiena. Wymieszałem mitologie z fantastyką i tak powstały te teksty. Jednak moje fascynacje szybko się zmieniają, a może poprostu dojrzałem do czegoś innego, jakkolwiek teksty na "Through…" są już z zupełnie innej beczki. Są bardziej osobiste, poruszające tematy wyższych uczuć, mimo iż wciąż w otoczce niesamowitości, jednak juz innego gatunku. Ale wracając do pytania, to raczej nikt w zespole oprócz mnie nie miał nigdy takich zapędów. Być może minęło mi to z braku poparcia innych członków zespołu… Ciężko teraz stwierdzić – tak czy siak, umarło smiercią naturalną.

Wiążecie z Daemonicium swą przyszłość ? Myślicie, że jesteście w stanie kiedyś osiągnąć taką pozycję aby utrzymać siebie i swe rodziny z muzyki ?

Bardzo trudno jest mi odpowiedziec na to pytanie… Może powiem w ten sposób: chcielibyśmy związać przyszłość z Daemonicium, chcielibyśmy móc utrzymywać się z grania muzyki, którą kochamy i bardzo ciężko na to pracujemy. Niestety żyjemy w takim kraju, który nie może dać utrzymania ludziom, którzy pragną robic to, co kochają. Jak możemy się w pełni rozwijać, skoro trzeba zarobić na struny, membrany czy kable? Jak możemy oddać się ćwiczeniom nad doskonaleniem umiejętności, gdy trzeba wstać o 6 rano i zapieprzać w robocie do 16 po południu, gdy potem myślisz tylko jak tu łeb złożyć na poduszce i odpocząć. Oczywiście, że chcielibyśmy się utrzymywać z muzyki, bo nie ma niczego przyjemniejszego niż praca, którą się lubi, bo wbrew pozorom bycie muzykiem to nie jest lekki kawałek chleba. Ale niemożliwe jest zapieprzać na 2 etaty, bo jak się robi kilka rzeczy na raz, to żadnej nie zrobi się dobrze. Dlatego odpowiedź na Twoje pytanie brzmi: tak, chcielibyśmy, gdyż jest to to, co umiemy najlepiej, ale w tym kraju poprostu nie ma na to warunków!

Czego mogę Wam życzyć na zakończenie wywiadu (hehe) ?

Hehe, obyśmy wszyscy zdrowi byli hehehe! No i może jeszcze tak poprostu… powodzenia.

Dzięki za wywiad i mam nadzieje, że do zobaczenia na koncertach.

Dzięki wielkie!

divider

polecamy

Pincer Consortium – Geminus Schism Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear
divider

imprezy

Grima w Krakowie – Nightside Tour 2025 Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Imperial Age w Krakowie – symfoniczny metal w Klubie Gwarek Esprit D’Air – koncert w Klubie Studio Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Kierunek: Północ – Taake i goście na trzech koncertach w Polsce Death Confession 1349 i ich goście w Krakowie Unholy Blood Fest IV – Toruń Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty