ENRAGED – IT’S YOUR FEAR THATS FEED THEIR POWER
(3 kwietnia 2014, napisał: Pudel)
Sam się czasem łapię na ględzeniu jaki to Internet i ogólnie nowoczesne technologie „be” oraz jakie to kiedyś były czasy. Tymczasem czy jeszcze piętnaście lat temu do pomyślenia byłoby, żeby na płycie nieznanej w sumie formacji z Holandii wystąpili muzycy pokroju Jamesa Murphy’ego czy Andiego LaRocque? No właśnie. A takich właśnie gości możemy usłyszeć na pochodzącej z 2012 roku w sumie debiutanckiej płycie zespołu Enraged. Napisałem „w sumie debiutanckiej”, bo zespół istnieje już ładny kawałek czasu – powstał w 1997 roku. Jednak wcześniej panowie popełnili tylko dwie demówki i EPkę, przy czym ostatnie z tych wydawnictw pojawiło się na rynku w 2004 roku, więc można domniemywać, iż grupa miała jakąś tam przerwę. Wszechpotężne Metal-Archives podaje, że zespół początkowo grał brutalny death metal – może i tak, jednak na omawianej płycie już prawie nic z tego stylu nie zostało. Gościnne występy dwóch panów związanych w przeszłości mniej lub bardziej z Death mogłyby sugerować, że formacja obecnie para się technicznym graniem. Jednak to nie do końca słuszny krok. Jak najbardziej, fani pana Chucka S. znajdą tutaj coś dla siebie. Natomiast jeśli już, to Enraged zbliża się na „It’s your fear…” do dźwięków z okolic płyty Symbolic. Czyli jest to granie całkiem mocne, idące do przodu, ciekawie zaaranżowane ale też dosyć jak na death metal całkiem przystępne. Grupa nie stroni od melodii, ale na szczęście udało się holenderskiemu kwartetowi uniknąć rzępolenia tandetnych melodyjek dla dzieci – to jest raczej „melodyka” z okolic na przykład ich rodaków z God Dethroned. Pewne fragmenty przywiodły mi na myśl to co robił Vader na albumie „Revelations”… Żeby już specjalnie nie przedłużać – na „It’s your fear…” zespół Enraged porwał się na granie w stylistyce, w której łatwo popaść w przeciętność i sztampę, jednak wyszli z tej próby obronną ręka. Albumu świetnie się słucha, wszystko utrzymane jest w zbliżonym klimacie(choć wokal i niektóre krótkie fragmenty jakby dryfowały ku black metalowi) ale same kompozycje są na tyle ciekawe, że całość wchodzi bez żadnego problemu. A i przesłuchanie płyty kilka razy pod rząd może się przytrafić. Goście? Ano zagrali swoje jak trzeba, ale kawałki są na tyle dobre, że w zasadzie muzycy nie muszą się tymi nazwiskami podpierać przy promocji… No i na koniec powrócę do myśli z początku tekstu – technologia z jednej strony pozwala na łatwe nagrywanie, udział – nawet korespondencyjny – znanych gości, ale z drugiej… no przecież o tej płycie mało kto słyszał przez te dwa niemal już lata od wydania. Zespół wydał ją samemu. Jeśli lubicie takie dosyć melodyjne, może troszkę niedzisiejsze ale jednocześnie ostre granie zainteresujcie się tym krążkiem. Może światowa ekstraklasa to nie jest, ale ładnych kilka razy ta płytka się wam w odtwarzaczu może zakręcić.
Wyd. własne zespołu, 2012
Lista utworów:
1. Confabulated To Defile (feat. Jos Hindriks)
2. Confusion (feat. Andy laRocque)
3. Global Conspiracy / Invisible Oppressors
4. Dictated By Misanthropy pt. II (feat. James Murphy)
5. Below The Surface (feat. Christofer Malmstrom)
6. Tribulations Climax
7. Intolerable Misconduct
8. Respice Finem
9. The Cleansing
Ocena: 8/10
https://www.facebook.com/pages/ENRAGED/275450589206045