ESKALACJA – GENEZA
(25 marca 2014, napisał: Pudel)
Zawsze, gdy dostaję do recenzji płytę taką jak „Geneza” mam pewne obawy. Bowiem często jest tak, że jeżeli dana formacja debiutuje od razu dużym albumem, w dodatku wydanym zupełnie samodzielnie, można mieć podejrzenia, że taki album będzie lekkim falstartem. Czy tak jest w przypadku longpleja grupy Eskalacja? Cóż, i tak, i nie. Początek „Genezy” jest bardzo udany. Płytę otwiera orientalizujące intro (z udziałem Asana z zespołu Piersi), które przechodzi w udany numer „Złodziej snów”. Ten numer dosyć dobrze charakteryzuje styl zespołu: konkretne, solidne riffowanie, raczej średnie tempa, granie bez oglądania się na obecne trendy, mocny aczkolwiek niezbyt porywający wokal. Coś znajda tu dla siebie i fani Illusion i zwolennicy dokonań Metalliki z lat dziewięćdziesiątych. Tak grających zespołów było i jest mnóstwo – taką muzykę usłyszymy w małych pubach, w większych klubach, nieraz także na jakichś juwenaliach (broń szatanie nie piszę tego złośliwie!) czy innych tego typu spędach… a sam zespół pewnie równie dobrze wypadłby przed Acid Drinkers czy Hunterem co przed Piersiami czy dajmy na to Proletaryatem. Utworów jest dwanaście i przeważnie mają całkiem dobre refreny i motywy przewodnie, jednak w kilku przypadkach jakby panowie nie mieli pomysłu na jakieś rozwinięcie utworu i po tych dwóch – trzech minutach robi się nudnawo… chyba, że to też takie myślenie rodem z lat dziewięćdziesiątych, że jak motyw jest dobry, to trzeba go do zesrania powtarzać – ja delikatnie mówiąc nie jestem fanem takich rozwiązań. Troszkę krytykuję, ale nie zmienia to faktu, że jest tu kilka numerów naprawdę bardzo dobrych – obok wspomnianego już „Złodzieja snów” na pewno na wyróżnienie zasługuję takie bardziej hard rockowe „Krzywe zwierciadło”, cięższy „Zostań marginesem” czy cała końcówka albumu w postaci szybszego „Na wieki” i wciągająco – przebojowego „Czasu”. Oczywiście nie znam zespołu osobiście, więc tak sobie teoretyzuję, ale zdaje mi się, że chłopaki wrzucili na „Genezę” wszystkie kawałki które mieli, bez żadnej selekcji i w efekcie dostaliśmy płytę, która jest po prostu troszkę za długa. Bo w zasadzie niczego tutaj nie brakuje, brzmienie jest naprawdę zawodowe ale jednak całościowo troszkę ta „Geneza” nie kopie tak jakby mogła. A przecież choćby te wymienione przeze mnie utwory jasno pokazują, że zespół ma niemały potencjał. No ale cóż, pierwsze koty za płoty, niezły album jest, panowie jak na nasze warunki dużo koncertują, więc niech się troszkę jeszcze otrzaskają i jeśli tylko kolejny materiał będzie nieco bardziej przemyślany i może bardziej urozmaicony to możemy jeszcze nie raz o grupie Eskalacja usłyszeć.
Wyd. własne zespołu, 2014
Lista utworów:
1.Intro
2.Złodziej słów
3.Gdy siedzimy
4.Kameleon
5.Krzywe zwierciadło
6.Zostań marginesem
7.Moje pierwsze samobójstwo
8.Polipatologia
9.Porajskie lato
10.Spokój ducha
11.Na wieki
12.Czas
Ocena: +6/10