Krusher – Keep On Krushin’
(21 grudnia 2004, napisał: Prezes)

Ostatnimi czasy na naszej scenie utarło się przekonanie, iż Polska ekstremą stoi. Nie zamierzam tu dowodzić czy to prawda czy nie. Chcę jednak pokazać, że są w tym kraju także zespoły, które nie tylko grają klasyczny heavy metal, ale robią to bardzo dobrze!
Jeszcze nie tak dawno recenzowałem ich pierwsze demo a już po kilku miesiącach mam przyjemność słuchać ich drugiego wydawnictwa… i bez cienia wazeliny piszę, że jest to naprawdę przyjemność.
Cały materiał trwa już na szczęście dłużej od swojego poprzednika, bo niespełna pół godziny. Słychać wyraźnie, że zespół okrzepł, nabrał jeszcze większej pewności siebie – jednym słowem dojrzał. Znajdziemy tu zarówno typowe heavy metalowe hymny („Stay Heavy”) jak i ostre trashujące kawałki („Nuclear Salvation”). Album jest więc dużo bardziej urozmaicony niż „Born To Krush”. Trzeba przyznać, że utwory są bardzo dobrze skomponowane i jednocześnie niezwykle przyjemne w odbiorze i chwytliwe. Solówki, jako nieodłączna część heavy metalowego rzemiosła, są dobre, przemyślane, ale i zagrane z jajem (niektóre motywy mogą Wam się wydać dziwnie znajome). Jeżeli chodzi o wokalistę, to tutaj również nie mam większych zastrzeżeń. Tomek Świdrak drze się aż miło, bez problemu wyciągając co wyższe partie wokalne. Bardzo podoba mi się także wykorzystany w „Nuclear Salvation” patent z dwoma liniami głosowymi nałożonymi na siebie.
Produkcja tego materiału również wydaje mi się lepsza niż na „Born To Krush”, choć panowie korzystali z tego samego studia. Gitary wydają się bardziej ostre, agresywniejsze i ogólnie lepiej pasują do stylu Krusher.
No cóż… czy ten materiał jest odkrywczy? Nie. Oryginalny? Oczywiście że nie! … ale przecież nie miał taki być. Ten materiał jest po prostu dobry i to mi wystarcza. „Stay heavy! No matter what they say…”
Lista utworóó
1. 78" (intro)
2. Stay Heavy
3. Hell’s Angel
4. Nuclear Salvation
5. The Kiss Of Leech
6. One More(…And Rock’n’Roll!)
7. Final War
Ocena: 8/10
