StrommoussHeld – Maels
(18 grudnia 2004, napisał: FATMAN)

Są wywiady i wywiady. Ten należy raczej do tej drugiej kategorii. Zapis tej rozmowy powstawał w bólach, ba całkiem silnych bólach. Przed sobą macie mocno skróconą wersję owej konwersacji, gdyż sądzę, że nikomu nie chciałoby się czytać jeszcze więcej tekstu. Z Maelsem spotkaliśmy się dwa razy, więc zdaję sobie sprawę, że w kilku miejscach może być on trochę niespójny, ale nie ma róży bez kolców. Pytacie, czemu róży? Już spieszę z odpowiedzią. Otóż w moim skromnym zdaniem jest to jedna z najbardziej wyczerpujących prób wyjaśnienia tego, czym jest zjawisko, które swój początek miało jakieś 5 lat temu i ktoś nazwał je StrommoussHeld. To, co mówi o tym, ten ktoś możecie przeczytać poniżej…
Zacznijmy może od sprawy nazwy twojego zespołu. Nie będę cię tu nudził pytaniem, co ono oznacza, bo już nie jeden próbował, a wy konsekwentnie odmawiacie podania jej znaczenia do wiadomości publicznej. Może jednak za to powiesz mi jak to trzeba wymawiać? Wiesz, tylko Pyorrhoea sprawiła mi na początku więcej problemu.
Po prostu StrommoussHeld. Z tego, co wiem Pyorrhoea ma swoje wytłumaczenie w słownikach medycznych. Nasza nazwa jest zlepkiem słów, których na razie nie ujawniamy. Nie chcemy odkrywać wszystkich kart.
Nie sądzisz, że taka nazwa może zniechęcić potencjalnego odbiorcę?
Nie. Nie jesteśmy tworem massmediów, w związku z tym nie musimy mieć chwytliwej nazwy.
Większość moich znajomych nazywa was "Strocośtam". Idę o zakład, że przez lata spotkałeś się już z wieloma przeinaczeniami waszej nazwy. Może przytoczysz nam jakieś rodzynki?
Często ludzie obcinają nam jedno "s" zapisując naszą nazwę. Czasem rozdzielają na dwa człony – "Strommouss" i "Held". Nie mieliśmy jednak większych "rodzynków". Pamiętam jednak, że ktoś kiedyś sugerując się naszą obco brzmiącą nazwą napisał, że jesteśmy z Finlandii (śmiech).
Zmieńmy temat. Właśnie jesteście na trasie z Samaelem…
Tak, graliśmy już w Toruniu, Warszawie i Poznaniu, no i dzisiaj są Katowice. Dotychczasowe trzy koncerty były dla nas naprawdę bardzo dużym przeżyciem i jesteśmy dobrej myśli. Jestem pewien, że dzisiaj i jutro również będziemy się dobrze bawić. Dzisiaj niestety zagramy bez projektora.
Wielu dziennikarzy porównuje waszą muzykę właśnie do ich twórczości. Moim zdaniem te porównania nie są do końca trafne, bo jedynym punktem wspólnym między wami jest to, że używacie elektroniki, automatu perkusyjnego i gitar. Drażni cię to?
Nasze zespoły łączy podobne podejście do tworzenia muzyki, wykorzystujemy podobne narzędzia, na tym jednak cechy wspólne się kończą. Tam gdzie dla Samaela pojęcie eksperymentu się kończy, w muzyce Strommoussheld dopiero się zaczyna.
Wspomniałeś o tym, że zagracie bez projektora, czyli, mimo że Katowice są waszym rodzinnym miastem nie przygotowaliście dzisiaj żadnych dodatkowych atrakcji?
To jest właśnie atrakcja – jedyne miasto bez wizualizacji (śmiech). Katowice zobaczą dziś ponadto występującego z nami na trasie Maceo (konga, bongosy).
No właśnie, jakby poszerzył wam się skład. Jak to wpłynęło na wasze brzmienie oraz jak ta współpraca wyglądać w przyszłości?
Z perkusistą – Fearem – gramy już od półtora roku. Współpraca układa się doskonale, czego efekty słyszysz chyba na "Halfdecadance". Okazjonalnie współpracujemy z różnymi muzykami sesyjnymi i koncertowymi, ale ciężko jest mi na dzień dzisiejszy powiedzieć czy dojdą do zespołu na pełnych prawach czy tak jak obecnie – będą nas tylko wspomagać.
Zespół pokazuje swoją klasę na żywo, a jak jest z wami. Sądzisz, że gracie dobre koncerty?
Powiesz mi po dzisiejszym koncercie (śmiech).
A jak w ogóle udało wam się załapać na tę trasę? Metal Mind Productions nie wysyła na koncerty zespołów, które nie podpiszą z nim kontraktu…
Podpisaliśmy z nimi papiery (śmiech). Umowa z Avantgarde Music skończyła się w kwietniu bieżącego roku, podpisaliśmy, więc kontrakt z MMP na wydanie "Halfdecadance", kolejnej długogrającej płyty i DVD.
DVD?!?! Nie jest jeszcze przypadkiem trochę za wcześnie?!
Nikt nie mówi, że DVD ukaże się już teraz (śmiech). Myślę, że to kwestia około dwóch lat.
Chciałbym abyś powiedział mi teraz parę rzeczy o waszym debiucie – "Behind The Curtain". Nie będę pytał cię o studio i takie tam, bo odpowiedź na to pytanie można znaleźć w każdym wywiadzie. Chciałbym się zapytać, jakie emocje chcecie przez niego przekazać? Przecież muzyka to głównie emocje i uczucia.
Masz rację. Nie słyszysz ich?
Ja tak, ale wątpię, aby każdy nasz czytelnik zapoznał się z tą produkcją…
Mikrokosmos jednostki, jej odosobnienie, alienacja i bierność – to główne uczucia towarzyszące "Behind the Curtain".
Pamiętasz może, co było dla ciebie największym wyzwaniem przy nagrywaniu waszego debiutu? Łatwo nagrywa się takie dźwięki jak wasze?
W naszym zespole proces powstawania kawałków jest już swoistą sesją nagraniową, ponieważ szkielety kawałków robimy na komputerach. Co za tym idzie – nie mamy większych problemów podczas właściwej sesji w studio. Krążek nagrywaliśmy z profesjonalistą, więc nie mieliśmy się, czego obawiać.
"Behind The Curtain" ma świetną oprawę graficzną…
A wiesz, kto jest jej autorem?
Nie pamiętam, ale na szczęście nie Jacek Wiśniewski (śmiech)!
Nie (śmiech)! Autorem okładki i całego artworku jest Maciek Pasiński. Rzeczywiście odwalił kawał dobrej roboty.
Tak. We wkładce znajduje się zdjęcie zupełnie niemetalowe. Myślę tu o tym misiu…
Sądzisz, że nie pasuje do konceptu? Moim zdaniem jak najbardziej pasuje.
Tak, ale zauważ, że zdecydowanie odstaje swoim klimatem od innych zdjęć.
Tak, ale trzeba pamiętać, że "Behind the Curtain" jest materiałem wielowymiarowym. Lirycznie i muzycznie porusza wiele tematów. Ten miś jest symbolem biernego buntu. Zamknięty w klatce – mimo, że jest tylko wypchaną trocinami zabawką.
Powoli zbliża się tez premiera waszej, wspomnianej już wcześniej epki. Sądzę, że niedługo już będziesz miał tego pytania powyżej dziurek w nosie, ale co można na niej znaleźć?
Na "Halfdecadance" są 4 nowe utwory i dwa remiksy utworów z debiutu ("Materia of Depresion" i "Solar Scream") Materiał trwa 34 minuty i jako bonus dodane jest video "Deception". Tym razem kawałki są bardziej przebojowe, choć dalej używamy brzmień, jakich nie spotkasz u innych zespołów. Jest też może odrobinę więcej elektroniki, ale nie tej lateksowo-popowej w stylu The Kovenant. Stawiamy na jej szlachetniejszą i inteligentniejszą formę.
Jako, że cham jestem to ci wygarnę, że wydajecie tę epkę. Po co ona, komu? Czy pod względem marketingowym nie lepiej było od razu uderzyć z drugim pełno wymiarowym materiałem?
Może i tak. Prawdą jest, że takie wydawnictwa wydają naprawdę duże kapele, a Strommoussheld się do takich nie zalicza. W Polsce mogą pozwolić sobie Vader, Behemoth…
Closterkeller (śmiech)…
Tak (śmiech). Chodzi o to, że „Halfdecadance” jest tunelem, swoistym łącznikiem między pierwsza płytą, a nadchodzącą pełnowymiarową płytą. Musieliśmy wykonać ten zabieg, aby wprowadzić słuchacza w świat StrommoussHeld jeszcze pełniej i przygotować go na kolejne wydawnictwo. Minialbum Strommoussheld to nie zapychacz w dyskografii, ale pełnowartościowe wydawnictwo, pod którym podpisujemy się w 100%.
W ogóle macie już jakieś szkielety kompozycji czy pomysły na płytę? Ile czasu w waszym wypadku zajmuje przygotowanie całości. Specjalnie użyłem słowa „całość”, ponieważ patrząc na „Behind The Curtain” nie mogę się oprzeć wrażeniu, że teksty,
okładka czy nawet sesja zdjęciowa do albumu były dobrze przemyślanym całokształtem.
Każdy dotychczasowy materiał Strommoussheld to koncept. Nigdy nie lubiłem płyt typu "The Best Of…" – albo masz pomysł na muzykę i swój zespół albo wrzucasz na krążek wszystko co przyjdzie Ci do głowy i wychodzi kolejny album "z dupy". Na razie nie narzekamy na brak pomysłów – mamy już kilka numerów na trzecią płytę.
Żadną tajemnicą nie jest to, że w naszym pięknym kraju granice między zwolennikami poszczególnych gatunków muzycznych są bardzo wyraźne. Czy zauważyłeś, że pośród zwolenników jednego konkretnego gatunku muzycznego jesteście szczególnie popularni?
Nie. Sądzę, że StrommoussHeld w swoisty sposób podbiera myślących fanów wszelakich gatunków muzycznych. Niezależnie czy jest to np. black metal, death metal czy dobra muzyka elektroniczna.
Mam wrażenie, że firma stara się promować was wśród fanów muzyki gotyckiej?
Dlatego, że pojechaliśmy w zeszłym roku na Dark Stars? To – o ile sobie przypominam – nasz jedyny kontakt z tą sceną.
Między innymi. W wielu kręgach taka muzyka źle się kojarzy. Czy nie mieliście obaw przed ruszeniem w stricte gotycką trasę?
Nie bardzo rozumiem, czego mieliśmy się bać? Ortodoksyjnych metalowców, którzy mogliby się na nas obrazić za to, że jedziemy na trasę w chujowym składzie? A może pomidorów od ortodontycznych fanów Delight (śmiech)?
Ruszyliście z Generation Avantgarde. Ostatnio snułeś przede mną piękną wizję święta sztuki. Była mowa o jakiejś wystawie prac młodych artystach, o filmach puszczanych z telebimów czy, a lepiej oddam głos tobie…
Impreza miała już dwie edycje – w Warszawie i Częstochowie. Mam wizję swoistych multimedialnych koncertów, połączenia ich z performance, instalacjami czy wystawami…
Czy przekonanie tych wszystkich ludzi do waszej wizji było trudne? Myślę tu o zespołach, technicznych, itd.
Strommoussheld w zasadzie to nie tylko nasza czwórka. Dążymy do tego, żeby wokół nas skupionych było jak najwięcej ludzi kojarzonych z szeroko rozumianą sztuką. Nie chcemy być kojarzeni tylko z muzyką, chcemy się udzielać na wielu płaszczyznach.
Przeglądając waszą stronę internetową nie sposób nie zwrócić uwagi na te wszystkie linki do recenzji i wywiadów waszego materiału. Wiele większych zespołów może popaść w kompleksy przy was…
Byliśmy bardzo mile zaskoczeni odbiorem debiutanckiej płyty.
Czujecie się pupilkami mediów?
Staramy się ich nie ignorować. Lubimy sobie czasem pogadać przy piwku z dziennikarzami.
Przeglądałem waszą ostatnią sesję zdjęciową i mój wzrok przykuła jedna koszulka…
Wolfpack?
Mhm… Prowokacja?!
Czy ja wiem? Znamy część byłych redaktorów z Wolfpack i tyle. Chodzi ci o to, że mamy się wstydzić tego logo, czy co?
Nie, chodzi mi o to, że Wolfpack jest pewnym symbolem na scenie muzyki metalowej. Chodzi mi tu konkretnie, o old schoolowy metal, a sam dobrze wiesz, że wy pasujecie do tego trendu jak pięść do nosa.
Dobra, można to potraktować jako prowokacje, choć jest ona zupełnie przypadkowa. L.th przyszedł w takiej koszulce na sesje i tak wyszło.
Atropia Red Sun nakręciła film, który obrazuje ich wizje muzyczne. Mam wrażenie, że mimo, iż nie lubisz kopii pomysłów innych to wasza muzyka idealnie nadawałaby się do podobnego projektu.
My już to zrobiliśmy. W swoich wizualizacjach wykorzystujemy m.in. teledysk do utworu "Deception". Jest tam pełno ujęć nakręconych podczas realizacji tego klipu. Wizualizacją zajmuje się Kvass (na codzień wokalista Psychotropic Transcendtal). Robi bardzo dobrą robotę.
Ostatnio widziałem bootleg z przedstawienia baletowego, w którym brali udział muzycy Entombed. Oczywiście Szwedzi grali, a nie tańczyli. W Katowicach jest scena niezależna Gugulander, a w Chorzowie Teatr Rozrywki. Może udałoby ci się ich zainteresować. Tak w ogóle masz pomysł, o czym mogłaby być taka sztuka?
Strommousheld było już przecież w teatrze. W styczniu 2004 roku, w Teatrze Śląskim w Katowicach miała miejsce premiera spektaklu "Trainspotting". W sztuce wykorzystano muzykę z „Behind The Curtain”. Muzyka – bardzo chętnie – ale w baletkach czy obcisłych getrach na scenę nie wejdziemy (śmiech).
Wróćmy może jednak do waszych występów na żywo. Gracie tez nazwijmy to "zwykłe" koncerty. Szacowałeś ich liczbę na około 40 w waszej historii. Moim zdaniem ta liczba nie jest przesadnie imponująca. Czemu nie koncertujecie więcej?
Koncerty gramy od 2001 roku. Nie wiem czy to jest mała liczba jak na warunki Polskie. Zagraliśmy kilka tras, zaliczyliśmy kilka dużych festiwali we Włoszech czy Czechach. Była też Metalmania w 2003 roku. Teraz jest trasa z Samael…
Brałeś udział w nagrywaniu demo katowickiej black metalowej hordy MasseMord. Do czego sprowadzała się twoja rola?
Mój gościnny udział ograniczał się jedynie do masteringu materiału. Mam swoje małe studio w domu, a że są to nasi koledzy postanowiłem im pomóc. Bardzo dobry zespół, moim zdaniem czołówka polskiego black metalu.
Rozumiem, że chcesz pomagać młodym kapelom.
Oczywiście, że tak. Jeśli akurat mam czas, a zespół potrzebuje pomocy – to, czemu nie?
Jak chcesz możesz teraz dodać coś od siebie…
Dzięki za wywiad. Pozdrawiam wszystkich czytelników MetalRuleZ!
