Warfist – The Devil Lives in Grünberg
(2 lutego 2014, napisał: Paweł Denys)

Po kilku splitach, demach i ep-ce, Warfist w końcu nagrał i już za chwilkę wyda swoją debiutancką płytę. Całość materiału zamyka się w 33 minutach, i chociaż albumu nie wypełniają same premierowe kawałki, to radocha ze słuchania „The Devil Lives in Grünberg” jest wielka. W naszym kraju Warfist to już bardzo uznana marka i było można w ciemno zakładać, że panowie ciała nie dadzą, a wręcz przeciwnie, że dołożą do pieca zdrowo. Tak właśnie się stało, bo cały album to apotezoa metalu, który największe chwile chwały przeżywał w latach 80-tych, względnie na początku lat 90-tych. Mieszają się tu wpływy takich kapel, jak Sodom, Slayer, Kreator, czy też Venom i na tej podstawie ekipa Miha tworzy kopiące, rozbijające energią songi, które każdego miłośnika prawdziwego, niczym nie skażonego metalu nie pozostawią względem siebie obojętnego. Już od zaczynającego całość „Bestial Attack” wiadomo jest z czym tu będziemy mieli do czynienia. O żadnej pomyłce nie ma mowy. Thrashowe riffy w mig pokruszą wam kościec, łomocząca w najlepszej tradycji perka ( swoją drogą takie proste granie to czysta, pieprzona esencja) powybija wam zęby, a wokale ( tak, tak, bo w jednym kawałku to nie Mihu jest głównodowodzącym) przeniosą was w stare i bardzo dobre dla metalu czasy. W tej płycie nie ma nic ze współczesnych odmian metalu i jeśli ktoś tu czegoś takiego się spodziewał, to ewidentnie postradał zmysły. Nawet brzmienie całości, moim zdaniem, idealnie odwzorowuje ducha lat dawno minionych. Ta muzyka jest dość archaiczna, sęk w tym, że maniaków old schoolowych dźwięków wciąż jest całkiem sporo, i dlatego wróżę temu materiałowi niemałe powodzenie w naszym podziemiu. Ta w gruncie rzeczy prosta muzyka całkiem dobrze sprawdza się w warunkach domowych, ale dopiero na żywo powinna pokazać pełnię swojej mocy. „The Devil Lives in Grünberg” to materiał ze wszech miar koncertowy, czyli taki który wypełniony jest kawałkami stworzonymi do szaleństwa pod sceną. Warfist na swoim pierwszym długograju pokazał wszystkim młodzikom, gdzie tkwi sedno sprawy i co należy robić, aby nagrać zwyczajnie bardzo dobry materiał. Trochę na ten album trzeba było poczekać, ale wszystko znalazło swój szczęśliwy finał i już w połowie lutego śmiało możecie płytę kupować. Cholernie mocna, wypełniona świetnymi kawałkami rzecz, która nie zginie wśród tegorocznych wydawnictw, a wręcz przeciwnie powinna sadowić się w ścisłej czołówce.
Wyd. Wydawnictwo Muzyczne Psycho, 2014
Lista utworów:
1. Bestial Attack
2. The Fire of Our Wrath
3. The Silent Assassin
4. 1665 – The Last Pyre
5. Thrash Through The Night
6. Hellslut
7. Black Mass Ritual
8. Ironfist Commando
9. Vengeance From Hell
10. The Damned
11. The Devil Lives in Grünberg
Ocena: +8/10
https://www.facebook.com/warfisthorde
