Disflesh – Long Live The New Flesh
(2 lutego 2014, napisał: Wojciech)

I kurwa całkowita zmiana klimatu. Disflesh na swojej pierwszej demówce popełniło cover Bathory, jednak czy to powinno ich wpisywac w kanon kapel Black Metalowych. Zdecydowanie nie. Raczej użyłbym tu określenia thrash/crust/Black. Wiem że większość ortodoksyjnych metalowców przechodzi wokół tego typu produkcji z odrazą. Jednak wydaje mi sieże pomału to się będzie zmieniać, wraz kurczeniem sie sceny, naturalną śmiercią ludzi idących za falą – trendem, tego typu granie stanie się dodatkowym urozmaiceniem naszej dość konserwatywnej sceny. Materiał ten pochodzi z 2007, poszczególne kawałki posiadają różne brzmienie co może świadczyć o „para-studyjnej” realizacji. Żeby było ciekawiej zacznijmy od tego co najbardziej wkurza na tym materiale. Ano jest to zbyt „sztuczny” automat perkusyjny. No cóż tak sie zdarzyło, ale Hiszpanie przesadzili z plastikiem. Na demo numer 2 składa się 5 utworów o łącznej długości 13 minut, do tego 2 z nich to covery które trwają łącznie 7 minut. Suma suma-sumarum mamy tu jedynie 5minut Disflesh, i chuj chyba jakoś nie zależało chłopakom aby komukolwiek coś udowadniać. Skojarzenia: Doom i któraś tam kasetka Hiatusa, dość typowa maniera wokalisty. Zasadniczo można by zadać pytanie na jakiego chuja w ogóle recenzować coś takiego? Ano dlatego żeby wiedzieć że Black potrafi ocierać się zarówno o thrash, jak i o punka czy crust’a i nikt tego już nie powstrzyma po prostu tak już jest, a ludzie broniący jedynie słusznej „wiary” mogą conajwyżej słać listy z pogróżkami.
Wyd. self-released, cd 2007
Lista utworów:
1. Bomb Cult
2. Five Million Plastic Bags
3. Doomsday
4. When The Innocent Die (Anti Cimex cover)
5. Chain Reaction (Amebix cover)
Ocena: 5/10
