October Tide – Tunnel Of No Light
(26 grudnia 2013, napisał: Przem "Possessed")
Pierwszy raz z October Tide zetknąłem się dostając do recenzji „Tunnel Of No Light”. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że jest to zespół muzyków znanych z Katatonia, Uncanny czy Fulmination. Lecz tym razem nie mamy do czynienia ze szwedzkim death metalem. Muzyka tworzona przez October Tide to doom/death metal w stylu Opeth czy pierwszych płyt My Dying Bride. Mimo, ze wydawałoby się, że w tym gatunku wszystko zostało już zrobione… okazuje się, że jednak wciąż można zaprezentować ciekawą muzykę. W tytułowym tunelu może nie ma światła, lecz w muzyce October Tide jest cała masa przeplatających się emocji. „Of Wounds To Come” to przede wszystkim świetnie skomponowane riffy i żonglerka emocjami. Alexander Högbom ze swoim niski wokalem i prawie wykrzyczanymi frazami świetnie dopełnia klimat wyczarowany dźwiękami gitar. Kolejny „Our Constellation” rozpoczyna ciekawie zaaranżowana perkusja, w prace której włączają się gitary, co chwilę zmieniające klimat utworu od melancholijnego jaki znamy z My Dying Bride na bardziej progresywny jakby żywcem wyrwany z Opeth. Gitary czasem przypominają starsze Paradise Lost z czasów „Icon”. Nie brakuje tu też szybszych partii, które bardzo urozmaicają muzykę. „Emptiness Fullfilled” bez żadnych ceregieli uderza ścianą dźwięku, by po chwili stworzyć nostalgiczny klimat. Częste zmiany riffów, gładko pulsujący bass, oszczędne solówki…. wszystko to składa się na wielowymiarowość ten muzyki. „Caught In Silence” to już nieco szybsze tempo przepełnione emocjami, z ciekawie przeplatająca się pracą gitar. Zaraz potem następuje „The Day I Dissolved” utwór szybki jak walec drogowy, lecz mimo jego tempa nie ma tu chwili na nudę i nie jest to kwestia tylko aranżacji. Muzycy October Tide mają dużo dobrych pomysłów na swoją muzykę i konsekwentnie je realizują. „Watching The Drowners” to kolejny nieco szybszy utwór z chwytliwymi riffami i wokalem, od którego ciary po plecach chodzą. „In Hopeless Pursuit” rozpoczyna się dość ostro, mniej melodyjnie, prawie że transowo, żeby nieco zwolnic i dolać tą kroplę goryczy w wyczarowane przez muzykę emocje. Do tego Paradise’ owa solówka w tle, kilka ambientowych dźwięków, pierwszoplanowy bas, szeptem wypowiadane słowa… Niby gdzieś już to było, lecz mimo to nie odczuwam dyskomfortu słuchając tych dźwięków, ponieważ są one podane w bardzo dla October Tide charakterystyczny sposób. Czwartą płytę October Tide kończy „Adoring Ashes” utwór, który wgniata momentami w fotel, momentami zapędza się w kierunku Paradise Lost, lecz przede wszystkim operuje obecnymi w każdym dźwięku emocjami. Można by zapytać jak chłopakom się to udaje… moim zdaniem to kwestia włożonego serca w tą muzykę, a tego tu nie brakuje. „Tunnel of No Light” to zdecydowanie mocna płyta, a dzięki temu myślę, że w tym tunelu jest światło zarówno dla gatunku jakim jest doom/death, jak i dla samego zespołu, który nie goni za technicznymi rozwiązaniami, w użyciu instrumentów na każdym kroku słychać zarówno minimalizm, jak i świetne wyczucie klimatu. Cóż, pora teraz nadrobić zaległości i zapoznać się z trzema pierwszymi albumami Szwedow, bo zdecydowanie ich muzyka jest tego warta.
Wyd. Pulverised Records, 2013
Lista utworów:
1. Of Wounds to Come
2. Our Constellation
3. Emptiness Fulfilled
4. Caught in Silence
5. The Day I Dissolved
6. Watching the Drowners
7. In Hopeless Pursuit
8. Adoring Ashes
Ocena: 9/10
https://www.facebook.com/octobertideband