SOL – BEAST OF RIDDLES, MONSTER OF LIGHT
(19 grudnia 2013, napisał: Pudel)

Pod szyldem Sol „ukrywa” się Duńczyk Emil Brahe, który sobie kilka lat temu wymyślił, ze będzie zupełnie sam tworzył doom metal. Od 2007 ukazało się dziesięć wydawnictw sygnowanych nazwą Sol(w tym trzy duże płyty), tak więc „moc przerobową” pan Emil ma niekiepską. EPka której recenzję właśnie macie przed oczyma ukazała się w 2012 roku, natomiast nagrania pochodzą z roku 2007, wokale natomiast dograno w 2011 roku. Jak może niektórzy zdążyli zauważyć, jestem raczej pozytywnie nastawiony do grania powolnego i ciężkiego. Tylko, że o ile w doomie łatwo zrobić odpowiedni klimat, błysnąć jakimś ciekawym riffem, o tyle równie łatwo popaść w monotonię i nagrać zwyczajnie nudny materiał. I niestety, w przypadku „Beast of riddles, monster of light” miałem raczej negatywne odczucia po odsłuchu. To takie wydawnictwo, gdzie niby wszystko jest ok. – riffy nie są złe, brzmienie jest dobre(surowe, czytelne, przestrzenne) ale całościowo nijak to nie chce „zażreć”. Przede wszystkim brakuje pomysłów! Doom z założenia powinien być nieco monotonny, ale utwory trwające po dziewięć minut, w których nie dzieje się NIC to już jednak jest przesada… Szczytem jest pierwszy numer. Przy pierwszych dźwiękach pomyślałem sobie, że jest całkiem w porządku. Tylko, że podczas jego trwania zdążyłem zjeść obiad, wydrukować kilka rzeczy i… cały czas z głośników wydobywało się mniej więcej to samo. Żeby było najlepiej - numer kończy się wyciszeniem. Po prawie dziesięciu minutach pan twórca widać nie wpadł na pomysł, jak kawałek zakończyć, no ludzie złoci! Wokal cały czas, przez niemal pół godziny jednostajnie się drze, o bębnach mogę napisać tylko tyle, że są. Mam nadzieję, że ta EPka to coś w rodzaju wypadku przy pracy(sam fakt zmontowania muzy sprzed lat z nowym wokalem może świadczyć o tym, że to coś w rodzaju odrzutów), ale w sumie mało mnie to interesuje, bo po wysłuchaniu tego „dzieła” jakoś nie mam zamiaru sięgać po któreś z pozostałych dziewięciu wydawnictw projektu… zawsze staram się doszukiwać plusów w nadsyłanych materiałach, ale dziś mi się nie chce – ta EPka jest zwyczajnie nędzna, posłuchajcie jak Wam za wesoło – na pewno wam te 25 minut mędzenia nastrój spieprzy.
Wyd. Archaic Sound, 2012
Lista utworów:
1. Grasping putrid air.
2. The great zero gape.
3. White monolith.
Ocena: +3/10
