Fleshworld – Like we’re all equal again
(25 listopada 2013, napisał: Paweł Denys)

Na przełomie listopada i grudnia tego roku, a więc dosłownie za chwilkę, ukaże się debiutancki materiał krakowskiego Fleshworld, któremu dano na imię „Like we’re all equal again”. Zapytacie, czy warto czekać i czy jest czym się podniecać? Po dogłębnym przeanalizowaniu materiału, który szczelnie wypełnia zawartość albumu, mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że jak najbardziej. Co prawda post-metalowe granie w chwili obecnej w Polsce nie jest niczym nowym, czy też odkrywczym, ale mam nieodparte wrażenie, że właśnie na tym poletku znajduje się największy potencjał i z tej strony metalowej sceny możemy spodziewać się największych zaskoczeń, jak również najbardziej ekspansywnego rozwoju. Fleshworld może i niczym nowym na tej płycie nie zaskakuje, bo też elementy składowe całości każdemu są doskonale znane, ale potrafią panowie z tego wszystkiego przygotować na tyle strawne danie, że po jego konsumpcji odczuć można wielki niedosyt i wzmożoną chęć na kolejne spotkanie. Krakowianie w swoich utworach idealnie łączą dźwiękowe wpływy Cult of Luna, Tides From Nebula i delikatne muśnięcia black metalowej atmosfery. Robią to z wielką ogładą i wyraźnym zmysłem aranżacyjnym, a dzięki temu w obrębie samych kawałków nic się nie rozłazi. Skoki napięcia są tu aż nadto wyraźne, ale dzięki takiemu obrotowi sprawy album ma dużą szansę na dłużej zadomowić się w odtwarzaczach miłośników post-metalowego grania. Co prawda żadnej oryginalności tu nie ma, ale gdy ktoś, tak jak Fleshworld, podchodzi z należnym szacunkiem do wielkich, a jednocześnie ma pomysł na samego siebie i potrafi to przekuć na wciągające utwory, to okazuje się, że ten brak oryginalności absolutnie nie przeszkadza, a album potrafi opanować umysł na naprawdę bardzo długie chwile. Pomimo, iż jestem miłośnikiem post-metalowej estetyki, to nie trudno jest zauważyć w obecnych czasach lekkie zmęczenie materiału i zwyczajne zjadanie własnego ogona przez cały gatunek. Takie płyty jak „Like we’re all equal again” udowodniają, że cała ta zabawa ma sens i przyszłość, która powinna z czasem przynieść rzeczy wielkie. Fleshworld z pewnością udowadnia swoim debiutem, że w przyszłości można spodziewać się po nich muzyki dużego kalibru, i oby tylko para z nich za szybko nie uszła. Dmuchajcie i chuchajcie na ten zespół, bo oto objawia się na naszej scenie sporego formatu talent. Teraz, gdy Blindead opuściło post-metalowe kazamaty, tron jest wolny. Obok nowego albumu Obscure Sphinx, „Like we’re all equal again” to najlepszy materiał, jaki pojawił się w tym roku w Polsce w tej konkretnej działce. Na koniec napiszę bluźnierstwo. Słucham tej płyty zdecydowanie częściej niż ostatniego albumu Cult of Luna. Niewiarygodne? Sprawdźcie sami.
Wyd. Unquiet Records, 2013
Lista utworów:
1. Like we’re all equal again
2. Hereinafter
3. The Chant of many Voices
4. Dust Eater
5. The Collapse
6. The Infinite
Ocena: +8/10
https://www.facebook.com/fleshworld?fref=ts
