Architect of Disease – Open The Hearts
(7 listopada 2013, napisał: Paweł Denys)

Był sobie Iugulatus jest Architect of Disease. W przyczyny zmiany nazwy nie będę wnikał, bo całą prawdę znają jedynie muzycy odpowiedzialni za te dwa ( jeden?) zespoły. Faktem jest, że „Open The Hearts” to pierwszy materiał wydany pod nowym szyldem. Jak jest? Każdy kto zaspokoił swoje pragnienia za sprawą „Satanic Pride” i tym razem powinien być zadowolony. Muzycznie zespół obraca się w tych samych klimatach i wielkich zmian tu nie ma. Sporo tu pierwotnej agresji, która dosłownie rzuca się do gardła i dusi, ale jednocześnie doskonale znane z wcześniejszego wcielenia ciągotki do urozmaicania muzyki są tu również obecne. Nie można nazwać pod żadnym pozorem tego materiału bezmyślną łupanką, bo gołym uchem słychać, że za „Open The Hearts” odpowiadają muzycy bardzo świadomi, a jednocześnie na tyle kreatywni, że album zapewni wam wrażeń na co najmniej kilka przesłuchań. Jest tu w co się wgryzać i z każdym kolejnym przesłuchaniem odkrywać coś nowego, a jednocześnie album ten świetnie się sprawdzi jako katalizator dla wkurwienia i uwolni z was negatywną energię. Wszystko rozchodzi się o kwestię głośności i nastawienia. Doprawdy ciekawy to fakt, jak udało się zespołowi zgrać idealnie dwa z pozoru odległe składniki i stworzyć z nich potwora, który jednocześnie zmusza do chwili zastanowienia i uważnego wsłuchania się w całość, jak i pozwala rozpieprzyć wszystko dookoła. Takiego black metalu mi obecnie brakuje w świecie podziemnego grania i AoD zaspokaja mój apetyt na tego typu dźwięki. W stosunku do tego albumu mam jednak dwa zarzuty. Pierwszym z nich jest lekka stagnacja. Kombinowanie, które tu się uskutecznia, ciągle robi dobre wrażenia, ale jak długo jeszcze? Ten materiał niezbyt się różni od ostatniego wydawnictwa Iugulatus i to jest jednak trochę denerwujące, bo po co była ta zmiana nazwy? Drugim mankamentem jest tu wokal. Wcześniej był on do zniesienia i nie drażnił, tak teraz nie da się go słuchać. Muzyka sobie, a wokal sobie. Zdecydowanie zbyt mocno w procesie produkcyjnym ten element został wysunięty do przodu i po prostu drażni w każdej chwili, gdy tylko się pojawia. Reasumując: w porównaniu z „Satanic Pride” jest to materiał słabszy, ale jednocześnie udowadnia, że grupa muzyków odpowiedzialna za ten projekt, to fachowcy, którzy jeszcze nie raz powinni dostarczyć interesujących dźwięków. Każdy kto słuchał ich poprzednich wcieleń tym razem też powinien być co najmniej zadowolony. Ja jestem, chociaż w/w mankamenty trochę obniżają końcową ocenę.
Wyd. The End of Time Records, 2013
Lista utworów:
1. Leviathan Prayer
2. Bones Regime
3. In The Blaze of Havoc
4. Without Divine Intervention
5. Open The Hearts
6. Rejection of The World
7. Devour The Sun
Ocena: 7/10
https://www.facebook.com/pages/Architect-Of-Disease/425689324215174
