EVENT URIZEN – REVOLUTION
(26 października 2013, napisał: Pudel)
Klasyczny heavy metal ma dosyć dziwną pozycję w naszym kraju. Z jednej strony występy zagranicznych zespołów typu Iron Maiden, Saxon, Helloween czy choćby Sabaton przyciągają tłumy, z drugiej własnych reprezentantów tego gatunku jakoś zbyt wielu się nie dorobiliśmy. Jasne, jest Turbo, ale akurat ta grupa miała wiele wycieczek w niekoniecznie „hewimetalowe” rejony, zaś np. na przełomie lat dziewięćdziesiątych i dwutysięcznych kiedy to zacząłem się na poważnie taką muzyką interesować panowała na naszym rynku totalna posucha – dość powiedzieć że swego czasu za niemal objawienie uznano z dzisiejszej perspektywy patrząc mocno przeciętny Metalhead… chyba też już mało kto pamięta wynalazki w rodzaju wrocławskiego Antares. Coś drgnęło chyba dopiero wraz z debiutem Monstrum, ale i ci panowie szybko się pogubili razem z ich piosenkami o papieżu, zmianami składu, rozpadami i reaktywacjami… Jest popularny raczej za granicą Crystal Viper, gdzieś tam cały czas działa krakowski Mayhayron, na mnie osobiście spore wrażenie zrobił recenzowany jakiś czas temu Clairvoyant(który w międzyczasie zdążył się przemianować na Wolfrider) ale ogólnie szału nie ma(może warto jeszcze wspomnieć, że w końcu płytę wydał Stos, ale raczej nie rzuca ona na kolana zaś sam zespół znów niestety poszedł w rozsypkę). Tym przydługim wstępem chciałem zakomunikować, że z każdego nowego zespołu grającego stary dobry heavy metal należy się tylko cieszyć. Katowicki Event Urizen powstał w 2010 roku na gruzach formacji Caliburnus, zaś tegoroczna płytka „Revolution” to ich pierwsze wydawnictwo. Na krążku znajdziemy cztery numery zarejestrowane w tym roku, oraz trzy numery sprzed dwóch lat oznaczone jako bonusy… wszystkie kawałki zostały jednak zarejestrowane w tym samym studio, ta sama osoba zajmowała się produkcją i w sumie jakby panowie nie zaznaczyli, że utwory pochodzą z różnych sesji w zasadzie ciężko byłoby się zorientować, że „Revolution” nie jest zapisem jednej sesji. Nowsze utwory są może troszkę bardziej „progresywne”, jednak całość prezentuje równy poziom… poziom bardzo dobry, dodajmy. W muzyce Event Urizen słychać echa Iron Maiden(z okolic „Seventh son…” ale też „Brave New Word”) oraz na przykład solowego Dickinsona(z trzech ostatnich płyt). Bardzo „Dickinsonowski” jest wokal, do którego mam jedno malutkie zastrzeżenie – jest ciut za bardzo stonowany, czasem aż się prosi żeby pan wokalista się bardziej wydarł, zwłaszcza, że możliwości ku temu jak najbardziej ma. Momentami klimat płytki skojarzył mi się z produkcjami z końcówki lat dziewięćdziesiątych typu np. Sinergy, ale to raczej bardzo luźne skojarzenia i raczej jeśli chodzi o brzmienie a nie samą muzykę. Poszczególne utwory może nie atakują od razu wybitnymi riffami, ale na pewno się nie nudzą, zaś kilka refrenów (chyba najlepszy na płycie „Abyss of hell”, „Nightrider” czy „White skull”) natychmiast włazi do łba i wyleźć nie chce. Gitarzyści także wiedzą do czego instrumenty służą… ogólnie – „Revolution” to kawał porządnego heavy metalu, naprawdę warto się tym materiałem(w dodatku bardzo ładnie wydanym) zainteresować no i oczywiście iść na koncert, bo jak to przy takim graniu często bywa na żywo zespół wypada co najmniej tak samo dobrze, jeśli nie lepiej niż na studyjnym nagraniu. Na koniec dodam jeszcze jedno – bardzo się cieszę, że recenzując takie materiały nie muszę używać zwrotów typu „jak na polskie warunki” czy że „słychać potencjał” – to po prostu jest dobra płyta. I już.
Wyd. własne zespołu, 2013
Lista utworów:
1. The Darkest Night
2. Walls of fire
3. I’m Revolution
4. Abyss of hell
5. Nightrider
6. Battlefield
7. White Skull
Ocena: 8/10