Crionics – Waran

(10 października 2004, napisał: Prezes)


Crionics – Waran

Moim skromnym zdaniem debiutancki album Crionics był dobry… Podczas rozmowy przed występem na tegorocznym Blitzkrieg Waran próbował mnie przekonać, że ich nowa płyta jest jeszcze lepsza. Sami sprwadźcie czy mu się to udało.

Witaj Waran! Jak się czujesz na półmetku Błyskawicznej Wojny, która opanowała Polskę?

Jak do tej pory idzie bardzo dobrze, z koncertu na koncert jest coraz lepiej. Zdarzają się pewne niedociągnięcia w kwestii brzmieniowej, sprzętowej, ale pod względem organizacji wszystko przebiega bez żadnych zastrzeżeń. Ogólnie atmosfera jest bardzo miła, między zespołami pełna współpraca, także jednym słowem jest po prostu super.

… a mieliście już podczas tych kilku dni jakieś niespodziewane przygody czy wpadki?

W zasadzie nic takiego niespodziewanego się nie zdarzyło… chociaż wczoraj – w Opolu –
mieliśmy pewne problemy z bębnami, konkretnie z triggerem, ale szybko zostało to naprawione.

Jak na razie dane mi było słyszeć tylko dwa kawałki z Waszej nowej płyty, dostępne na oficjalnej stronie Empire, więc może opowiesz mi trochę o niej. Z tych dwóch utworów wywnioskowałem, że będzie ona raczej zbliżona stylistycznie do swojej poprzedniczki.

Powiedzmy że średnio zbliżona… wydaje mi się, że na pewno będzie o wiele lepsza pod względem aranżacyjnym, wszystkie motywy są jakoś ze sobą powiązane. Całość spajają klawisze, które są wprawdzie osadzone w tle, ale tworzą klimat tego materiału. O wiele ciekawsze niż na debiucie są wokale, jest ich zdecydowanie więcej, lepiej i potężniej brzmią. W kwestii bębnów również poszliśmy do przodu i jest więcej motywów blastowych. Płyta jest generalnie bardziej agresywna i wydaje mi się że w takim kierunku będziemy podążać w przyszłości. W kwestii gitar… postawiliśmy na bardziej oszczędne, mniej techniczne granie. Jest mniej solówek, bodajże na całym materiale jest ich pięć, z czego dwie są w kawałkach bonusowych, także jest tego naprawdę niewiele.

Czyli można powiedzieć, że jesteś zadowolony z osiągniętego rezultatu?

Jak najbardziej. Powiem ci, że po nagraniu pierwszej płyty przez jakiś czas nie mieliśmy żadnych zarzutów ale już po jakimś miesiącu dostrzegaliśmy coraz więcej błędów, natomiast w tym momencie, chociaż nowy materiał mamy już zajebiście osłuchany to wciąż nam się bardzo podoba i nie mamy w zasadzie żadnych zastrzeżeń do niego.

Właśnie… w ostatnim wywiadzie dla naszego portalu wspominałeś, że niektóre elementy waszej pierwszej płyty niezbyt ci się podobały. Widzę, że mimo upływu czasu mnie zmieniłeś zdania?

Nie, nie, absolutnie nie. Brzmienie na pierwszej płycie było bardzo niedopracowane ze względu na małą ilość czasu jakim dysponowaliśmy. Szczególnie klawisze, wokale i bębny. Gitary były OK ale cała reszta pozostawia wiele do życzenia. Tym razem szczególnie klawisze są o wiele lepiej zrobione niż na „Human Error…”, zresztą to będzie można usłyszeć na płycie. Wydaje mi się, że różnica jest bardzo duża.

Mógłbyś zdradzić o czym tym razem opowiadają wasze teksty?

Nie wiem czy jest sens o nich opowiadać… najlepiej je przeczytać, nie są skomplikowane. Przesłanie jest bardzo jednoznaczne, wzbogacone tylko pewnymi tam porównaniami, odnośnikami, opisami… . Przekaz jest jeden, prosty i czytelny natomiast jest to napisane w sposób w miarę ciekawy, dodatkowo wykorzystałem parę fragmentów z „Kluczy Henochiańskich” i kilka wersów jest zaśpiewanych właśnie w tym języku.

Powiedz mi jak przebiegała cała sesja nagraniowa, bo wiem, że robiliście to dwa razy w Hertz`u i w Lynx Studio.

Dokładniej mówiąc było na odwrót. Najpierw nagrywaliśmy w Krakowie. Wcześniej przygotowaliśmy metronom, do którego nagraliśmy wszystkie ślady – w tym „czyste” gitary – jednak z pominięciem bębnów. Później wzięliśmy to na płytach do Hertz`a zrzuciliśmy na ProTools`a i dograliśmy do tego bębny i solówki. Ślady gitar zostały przepuszczone przez wzmacniacze i przesterowane, wszystko to później zostało zgrane… i tak to właśnie wygląda. Kwestia była tego typu, że musielibyśmy najpierw nagrywać w Białymstoku bębny, później jechać do Krakowa nagrywać resztę i znowu wracać do Białegostoku żeby to miksować. Studio Lynx jest studiem generalnie nastawionym na muzykę progresywną, właścicielem jest Ryszard Kramarski, który jest klawiszowcem zespołu Millenium, także generalnie nie chcieliśmy tam miksować materiału, obawialiśmy się, że nie zabrzmi to tak jakbyśmy chcieli. To jest studio do muzyki rockowej, z charakterystycznym brzmieniem, wiadomo, u nas by się to na pewno nie sprawdziło. No i druga sprawa to oczywiście oszczędność, kwestie czasowe, poza tym nie mięliśmy dostępu do bębnów elektronicznych a to było konieczne w przypadku nagrywania tej płyty, więc musieliśmy dotrzeć do Białegostoku.

Wspomniałeś wcześniej, że zarejestrowaliście jeszcze dwa utwory dodatkowe, które, jak podała wasza strona internetowa, stylistycznie zbliżone są do twórczości Venom czy Sodom. Podejrzewam, że był to tylko taki żart, odskocznia od tego co robicie na co dzień a może zamierzacie w przyszłości iść w tym kierunku.

(śmiech) …nie, nie, w żadnym wypadku. To były typowe eksperymenty. Jeśli chodzi o covery to sprawa jest jasna, zaraz o nich powiem. Generalnie przygotowaliśmy trzy bonusowe numery. Na obu wersjach płyty, na polskiej i zachodniej, jako pierwszy bonus będzie „Dept.666” – taki bardzo wolny numer, w którym nie ma wcale blastów. Jest może trochę śmieszny, niektórym się na pewno nie będzie podobał, ale jest na pewno ciekawy, choć będzie na pewno kontrowersyjny. Od razu podkreślam, że jest to eksperyment i w ten sposób należy go traktować. Drugim bonusem na wersji polskiej będzie numer naszego autorstwa w klimatach właśnie Venom, Sodom. Po prostu stara szkoła grania z takim dosyć infantylnym, rymowanym tekstem ale założę się że będzie to wchodzić w ucho, szczególnie po paru głębszych i będzie to bardzo charakterystyczny kawałek. Natomiast drugim dodatkiem na wersji zachodniej będzie cover Emperor „The Loss and Curse of Reverence” z płyty „Anthems to the Welkin at Dusk”.

Skoro już jesteśmy przy sesji nagraniowej… powiedz mi co się stało, że zaraz po jej zakończeniu Marcotic wyleciał? Chyba że rzeczywiście miało to związek ze zmianą fryzury, jak podaliście na waszej stronie internetowej…

Chodziło o to, że od dłuższego czasu gość nie interesował się muzyką metalową, a jego rola w zespole polegała jedynie na odgrywaniu materiału, na uczestnictwie w koncertach. Rzadko też pojawiał się na próbach, więc stwierdziliśmy, że jeśli to dalej tak będzie wyglądać to prędzej czy później będziemy się musieli z nim pożegnać i tak też się stało. W czasie rejestracji śladów w Krakowie, nagrał tylko kilka ścieżek basu, resztę nagrywałem ja, ponieważ nie miał czasu się przygotować… zresztą przy okazji postanowiłem sam nagrywać wszystkie instrumenty strunowe. Po przyjeździe z Białegostoku – gdzie pojechaliśmy bez niego – usłyszeliśmy, że Markus obciął włosy, więc uznaliśmy, że jeśli to okazałoby się prawdą to, wiadomo, koniec współpracy. Nie potrzebujemy kogoś takiego w zespole, który nie dość, że się niczym nie interesuje to jeszcze nie spełnia pewnych wymogów… no i okazało się, że to jest prawda. On to zrobił świadomie, wiedział, że jeśli się zetnie to musi się z nami pożegnać, widocznie już mu się nie chciało…. Można powiedzieć, że sam się wywalił z zespołu.

Czyli mam rozumieć, że generalnie image jest dla was bardzo ważną rzeczą?

Oczywiście! To jest zespół metalowy, image ma być metalowy, ludzie mają być metalami a nie discomanami, na dodatek ludźmi, którzy się w ogóle nie interesują muzyką, którą grają.

Tak więc teraz, kiedy on, jak powiedziałeś, sam się wyrzucił, macie już dwóch muzyków sesyjnych. Czy macie zamiar w najbliższym czasie skompletować skład czy taka sytuacja wam odpowiada?

Jeśli chodzi o kompletowanie składu to już od dawna poszukiwaliśmy kogoś na stałe, niestety nie udało nam się znaleźć takiego człowieka, który by spełniał wymogi zarówno techniczno-muzyczne, jak i osobowościowe. Najprawdopodobniej, przez jakiś czas przynajmniej, będziemy zespołem trzyosobowym a muzykami sesyjnymi będą Yanuary na drugiej gitarze i na basie – póki co – Destroyer z krakowskich zespołów Moloch i Kriegsmachine.

Słyszałem, że swego czasu Candlelight planowała dość dużą promocje Crionics za granicą. Czy możesz coś więcej powiedzieć na ten temat, co z tego wyszło?

Ja wiem tylko tyle, że ta promocja ma dotyczyć drugiej płyty, która jeszcze się nie ukazała. Na zachodzie, dzięki Candlelight, tudzież Plastic Head wyjdzie ona z tego, co wiem w grudniu i dopiero wtedy będzie można coś mówić o działaniach promocyjnych. Niewątpliwie jednym z objawów ich promocji jest nasza trasa w lutym po Europie z Dies Irae, Decapitated i Hale. Candlelight jest współorganizatorem tej trasy razem z Empire Records i niemiecką agencją koncertową Crash Music.

Graliście już jakieś większe sztuki za granicą?

Nie, jeszcze nie graliśmy. Z Crionics nie wystąpiliśmy jak do tej pory za granicą.

Wasze koncerty są typowo black metalowe, czyli ćwieki, gwoździe, te sprawy… jeżeli dysponowałbyś jakimś wysokim budżetem czy przygotowałbyś coś specjalnego. Jednym słowem jak wyglądałby twój idealny koncert Crionics?

Nie mam pojęcia, nie myślałem jeszcze nigdy o takich rzeczach. To jest oczywiście wszystko ograniczone wydatkami, w związku z tym trzeba by wiedzieć dokładnie, jaki będzie budżet, żeby coś można było zaplanować… ale na pewno miałbym kilka pomysłów na oprawę graficzną. Wiadomo, że nie chciałbym zrobić z tego jakiegoś teatru czy szopki, także musiałoby to się mieścić w pewnych granicach smaku. Z pewnością wykorzystalibyśmy te pieniądze w odpowiedni sposób.

A czy jest taki zespół, z którym szczególnie chciałbyś wystąpić na jednej scenie?

Wiele jest takich zespołów, bardzo wiele. To są te wszystkie zespoły, których jesteśmy fanami, tudzież które nam się bardzo podobają ale nie ma sensu żebym wymieniał je wszystkie.

Jeżeli jesteśmy już przy temacie koncertów… Niektórzy złośliwi twierdzą, że na scenie jesteś kopią Nergala. Jak się do tego odnosisz?

Spokojnie. Po prostu mam to w dupie. Ci ludzie, którzy tak myślą – jest to ich subiektywna opinia, natomiast to jak się zachowuje na scenie jest dla mnie naturalnym zachowaniem, nie jest to próba naśladowania kogokolwiek, ponieważ to nie ma żadnego sensu… to po prostu jestem ja, tak czuję muzykę, jeśli ktoś uważa, że jestem czyjąś kopią – jego sprawa. Mi to nie przeszkadza.

Zaraz po premierze waszego debiutu znalazło się wiele głosów, które porównywały was do Emperor. Czy nie miałeś już tego dość?

Wydaje mi się, że niektóre fragmenty naszych utworów mogą przywodzić na myśl skojarzenia z Emperor… Po prostu jest młody zespół, który musi być do kogoś porównywany i tak się złożyło, że akurat mamy wiele cech wspólnych z Emperor w kwestiach muzycznych. Tak pozostanie już na długo, ponieważ te motywy, które się pojawiają, które mogą się kojarzyć z tą kapelą, są i będą już na dobre częścią naszego stylu i na pewno z nich nie zrezygnujemy. Jakieś charakterystyczne harmonie, flażolety, użycie klawiszy, tego typu sprawy…Porównań nie było zbyt wiele, nie miałem tego dość… jeszcze… bo po drugiej płycie może być tego więcej.

Rozumiem, że dobrze układa wam się współpraca z Empire, staliście się w miarę popularni w naszym kraju. Jak wygląda sprawa kontraktu z nimi, czy Armageddon’s Evolution to ostatnia płyta dla nich?

Kontrakt jest jeszcze na jedną płytę, także po Armageddon’s Evolution nagramy dla nich jeszcze jeden materiał. Współpraca ta układa się bardzo dobrze i nie mamy co do niej żadnych zastrzeżeń, jesteśmy bardzo zadowoleni. Mamy ze sobą stały kontakt i obie strony podchodzą do sprawy profesjonalnie, więc mam nadzieję, że tak będzie zawsze, ewentualnie tylko lepiej.

Wydaje mi się, że to właśnie kontrakt z Empire wyciągnął was z tzw. głębokiego „podziemia”. Są jednak zespoły, takie jak Besatt, które wolą na zawsze pozostać undergroundzie. Jakie jest twoje zdanie na ich temat?

Nie znam osobiście ich jako ludzi, również niespecjalnie kojarzę ich muzykę. Wiadomo, że jeżeli zespół ma się rozwijać to musi mieć jakieś środki na to, aby iść cały czas do przodu. Szanuje takie zespoły, które mają jakieś swoje zasady i się ich trzymają, nawet jeśli komuś mogą one wydawać się dziwne… Mieliśmy sporo szczęścia, to fakt, z tym, że udało nam się wyjść… w zasadzie to nie wiem czy to było podziemie w pełnym tego słowa znaczeniu. Po prostu z początkującego zespołu staliśmy się w miarę profesjonalną kapelą, z poparciem wytwórni, możliwością promocji, grania koncertów i poważniejszych tras. Jesteśmy naprawdę szczęśliwi, że coś takiego nas spotkało.

To może teraz z całkiem innej beczki. W zeszłym roku odszedłeś ze Sceptic a w tym roku zdecydowałeś się opuścić Anal Stench. Czy było to spowodowane tym, że chciałeś w całości poświęcić się Crionics?

W pewnym sensie tak. Ze Sceptic były to powody typowo muzyczne, nie odpowiada mi granie takiej muzyki, nie miałem z tego w zasadzie żadnej satysfakcji, chociaż poprawiłem tam swoje umiejętności, nabyłem doświadczeń, zagrałem trzy trasy, poznałem nowych ludzi. Bardzo lubię Sceptic prywatnie, ale szczerze powiedziawszy ich muzyka mnie jakoś nie interesuje. Natomiast co do Anal Stench nie podobała mi się organizacja w tym zespole… to w zasadzie nie był zespół, tylko projekt. Jestem bardzo pedantyczny, również pod względem organizacji pracy w zespole, więc jeśli wszystko nie jest zapięte na ostatni guzik, przygotowane, i tak dalej, to mnie to wkurza, więc zrezygnowałem z tej kapeli.

A słyszałeś ich nowy materiał? Ponoć mają już coś nowego…

Z tego co wiem to ten materiał jest w trakcie nagrywania, są gotowe bębny i gitary. Ponoć ma być zupełnie inny niż debiut, nie będzie to już taki czysty death metal, lecz trochę nowocześniejsza muzyka. Jak najbardziej agresywna i na nisko strojonych gitarach ale na pewno pójdą w trochę w innym kierunku, zresztą skład się zmienił, więc na pewno będzie to coś nowego.

Słyszałem, że kiedyś miał powstać swego rodzaju polski tribute-albumu dla sceny norweskiej, w którym mieliście brać udział. Czy projekt ten został definitywnie zawieszony, wiesz coś na ten temat?

Nic… słyszałem tylko o propozycji. Wyraziliśmy zgodę na to, żeby zamieścić tam nasz cover „I Am the Black Wizards” z „Demo’98” i w zasadzie na tym stanęło. Wydaje mi się, że było to spowodowane po prostu brakiem funduszy na to przedsięwzięcie.

Czy oprócz trasy „The Ultimate Domination Tour 2005”w przyszłym roku macie już coś zaplanowane?

Nie, nie mamy nic zaplanowanego. Jest szansa, że pojedziemy na jeszcze jedną trasę w przyszłym roku, ale to nie jest nic pewnego, nie ma żadnych szczegółów, więc to tyle…

Na koniec może trochę dziwne pytanie. Czy zdarzyło Ci się kiedyś zagrać koncert, podczas którego byłeś zupełnie trzeźwy i po którym nic nie wypiłeś?

Tak. Dwa lata temu z Behemoth w Lublinie nie piłem nic po koncercie, ponieważ musiałem jechać do Krakowa, załatwić tam parę rzeczy, więc nie piłem żeby nie zasnąć w pociągu. Ewentualnie mogło mi się to zdarzyć jeszcze na koncertach ze Sceptic. Generalnie przed koncertami nie piję, chyba że jednego browara, na długo przed wyjściem na scenę. To już nie są te czasy, kiedy wychodziliśmy na scenę nawaleni. Wiąże się to z profesjonalizacją podejścia do grania w zespole i z szacunkiem dla ludzi, którzy płacą za koncert i chcą zobaczyć coś ciekawego, a nie kolesi zataczających się na scenie. Wiadomo, że nie powinno się tak traktować ludzi dla których grasz. Poza tym nasz materiał wymaga trochę skupienia, kiedyś graliśmy o wiele prościej, więc nie było konieczności bycia zupełnie trzeźwym.

Musimy już powoli kończyć, ale chciałbym jeszcze zapytać jakie pytania w szczególności wkurwiają cię w wywiadach? … oprócz oczywiście pytań o historię zespołów.

Na pewno są takie, ale w tym momencie nie przychodzi mi nic takiego do głowy…

…ale ja chyba dzisiaj nie trafiłem, co?

(śmiech) …nie, nie. Wszystkie pytania były OK.

W takim razie wielkie dzięki za rozmowę i ostatnie słowa zostawiam dla ciebie…

Ja też dziękuję… Czekajcie na nową płytę, która ukaże się 25 października wraz z Thrash`em All Magazine. Mam nadzieję, że materiał będzie wam się podobał… no i cóż, do zobaczenia na koncertach!

divider

polecamy

Pincer Consortium – Geminus Schism Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear
divider

imprezy

Tankard, Defiance i Accu§er w Jablunkovie – thrash metalowa uczta tuż przy polskiej granicy Forever Nu! Festival 2025 – hołd dla legend nu metalu w Krakowie Death Confession 1349 i ich goście w Krakowie Unholy Blood Fest IV – Toruń Furor Gallico w Krakowie Dom Zły w Krakowie – koncert w Klubie Gwarek EXEGI MONUMENTUM tour HOSTIA mini trasa koncertowa koncerty Mercurius Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty