Antigama – Meteor
(26 maja 2013, napisał: Paweł Denys)

Wraz z wydaniem „Stop The Chaos” w Antigamie zapanowała stabilizacja i pojawiły się nowe siły do dalszej walki. Pojawiły się też wraz z wydaniem ep-ki dwa głosy w stosunku do zespołu. Pierwszy był taki, że oto kapela jest zwarta jak nigdy wcześniej, i że można się po niej wciąż spodziewać rzeczy wielkich. Drugi głos był z lekka powątpiewający. Mianowicie chodziło o to, czy przypadkiem zespół nie stanie się sprawną maszynką do robienia hałasu, ale jednocześnie czy nie pozbawi się swego awangardowego ducha. Sam byłem ciekaw jak to będzie. „Meteor” już jest na rynku i wszystko można zweryfikować. Okazuje się, że wszyscy ci, którzy powątpiewali czy Antigama zachowa swego szalonego ducha mogą teraz iść i się zwyczajnie schować. Nowy longplay rozwiewa wszelkie wątpliwości. Antigama nagrała płytę jak najbardziej w swoim stylu. Płytę na której jest kurewsko dużo szalonych, czy też karkołomnych pomysłów. Zresztą innego rozwiązania się zupełnie nie spodziewałem. To wciąż ten sam zespół, który kilka lat temu zaskoczył wszystkich. Panowie nie boją się łamać schematów. Wciąż wychodzi im to doskonale, a do tego czynią to z taką klasą, że dłonie same składają się do oklasków. Mnóstwo riffowej ekwilibrystyki, perkusyjnych kanonad, które raz za razem powodują palpitacje serca. Moc przeokrutna bije z tych kawałków. Krótkich kawałków dodam. To w sumie się nigdy nie zmieniło i warszawiacy potrafią jak mało kto za pomocą skondensowanych utworów zabić słuchacza. Słychać, że materiał został solidnie przemyślany i doskonale przećwiczony. Tu wszystko chodzi jak w szwajcarskim zegarku i Antigama znów pokazuje, że miejsce w historii grind core’a jej się należy jak psu buda. Wspomniałem już o awangardowym duchu zespołu.Nie zabrakło go tutaj i coś czuję, że taki obrót spraw to doskonała sprawa. Całkiem inaczej odbiera się muzykę zespołu, gdy za rogiem czają się zupełnie niespodziewane pomysły. Niechaj takim przykładem będzie „Fed By The Feeling” zbudowany gdzieś od drugiej minuty na jazzowych patentach, czy też serwujący znakomite ciosy na kosmicznym podkładzie „Stargate”.Także zamykający całość „Untruth” jest dość zaskakujący, co sami mam nadzieję jak najszybciej odkryjecie. Szaleństwo znów jest z nimi a dzięki temu powstała płyta, która może i jest zbliżona do „Zeroland”, ale jednocześnie pokazuje dobitnie, że po Antigamie możemy się spodziewać za każdym razem muzyki nieszablonowej, która potrafi zawładnąć słuchaczem na dłużej niż chwilkę, jak również udowodnić, że to jeden z najoryginalniejszych zespołów naszych czasów. Trzydzieści minut mija bardzo szybko, a ja z głupim wyrazem twarzy zapodaję sobie krążek po raz kolejny.
Lista utworów:
1. Collapse
2. The Key
3. Prophecy
4. Meteor
5. Fed By The Feeling
6. Crystal Tune
7. Stargate
8. The Signal
9. Turbulence
10. Perfect Silence
11. Untruth
Ocena: 9+/10
