Neolith – Levi
(12 kwietnia 2013, napisał: Przem "Possessed")

P: Cześć Grzesiek. Ponad dwadzieścia lat na scenie, a wciąż Ci się chce. Myślę, że stare pokolenie metali ma chyba wciąż zdecydowanie więcej serca dla tej muzyki niż młodzi metale. W czym upatrujesz przyczyny takiego stanu rzeczy?
L: Witaj! No chce mi się!!! Ale chyba nic w tym dziwnego, bo Metal jest moim hobby, pasją, czymś bez czego nie wyobrażam sobie życia. Czy ja wiem, czy młodym brakuje pasji? Niektórym na pewno nie. Podobnie jak ze starszym pokoleniem ` część dalej siedzi w klimatach, a część zamieniła swoją pasję na ciepłe kapcie, akwarium czy też wędkowanie. Ja bym tu nie generalizował, bo w każdym przypadku znajdą się i takie i takie jednostki. Co przemawia na korzyść starszego pokolenia to na pewno to, że mieliśmy bardzo pod górkę i trzeba było się sprężać, i to mocno, żeby zdobyć nagrania, mieć sprzęt do grania, być w miarę na bieżąco z tym co się dzieje na scenie. I to na pewno dzisiaj procentuje, bo nie tak łatwo nas zniechęcić do wielu rzeczy, pomimo przeciwności losu. Reasumując ` kocham to co robię i mam nadzieje, że starczy mi siły i wytrwałości na długie lata…
P: Ogarnia mnie nostalgia gdy wspominam stare czasy, gdy po kasety trzeba było jeździć do większych miast, pisało się do zespołów po stuff i czekało na wizytę listonosza… Z Neolith zaczynałeś swoja przygodę właśnie na początku lat dziewięćdziesiątych. Na pewno nie było łatwo. Jak wspominasz pierwsze próby, pierwsze nagrania i koncerty?
L: Z jednej strony tęsknię do tych czasów, a z drugiej nie… Bo fakt, że trzeba się było niemało natrudzić by zdobyć dany materiał sprawiał, że muzyka na nim zawarta na pewno smakowała bardziej. Jednak z drugiej strony nie wiem czy miałbym dzisiaj na tyle czasu by poznać aż tyle ciekawych zespołów, które wypluwa z siebie scena metalowa, gdyby nie internet i nowe technologie. To również dzięki temu mogę zrobić przesiew i wybrać dla siebie tylko to co wartościowe i co pasuje mi w 100%. Ale tamte czasy wspominam jako poligon doświadczalny, a sam fakt, że nie było lekko jedynie zahartował mnie na pewne problemy i niepowodzenia. Właściwie poza tym, że fajnie było się spotkać, pograć, pogadać, napić – były same problemy. Począwszy od braku dobrego sprzętu, miejsca na próby, a skończywszy na fatalnych akustykach, którzy nie wiedzieli z czym się je ten Metal. Ale z drugiej strony czasami na nasze próby w leskim BDK przychodziło więcej ludzi niż obecnie na niektóre koncerty (haha)… O koncertach już nie wspomnę, bo pierwsze koncerty Neolith gromadziły nie mniej niż 200-300 osób!!! Również z nagraniem materiału na pewnym poziomie tez trzeba było się nieźle sprężać… Przypominam sobie pierwsze demówki, które nagrywaliśmy na 4- lub 8-śladach… Wszystko musiało być nagrane na setkę, bez żadnych poprawek, a czas gonił… Dlatego często przymykało się oczy na pewne `babole` czy tez niedociągnięcia. Z drugiej strony Metal, jest jednak muzyką, która tętni życiem ` to nie jest matematyka, że wszystko musi być na tip-top. Oczywiście lepiej, jeżeli nie ma rażących ucho wpadek, ale dawniej się to zdarzało dosyć często… Mimo wszystko jakoś trzeba było z tym żyć! Ha ha ha
P: Od tamtych czasów dużo się zmieniło, Neolith rozwinął się w bestie, która sieje zagładę na koncertach, ma swój własny, rozpoznawalny styl, lecz odnoszę wrażenie, ze wciąż nawet taki zespól jak Wasz ma problemy ze znalezieniem wydawcy. Jak to właściwie jest z tymi polskimi labelami?
L:Dzięki za miłe słowa… Ciężką pracą doszliśmy do poziomu, który prezentujemy obecnie, ale wiem, że stać nas na jeszcze więcej! Problemy z wydawcami dotyczą nie tylko naszego zespołu, jednak nie spędza mi to snu z powiek. Może po prostu tak jest, że do tej pory brakowało nam szczęścia by trafić na wytwórnię, która pozwoli nam się skupić jedynie na tworzeniu materiału, a nie zajmowaniem się tysiącem innych spraw, począwszy od organizowania kasy na studio, a skończywszy na aranżowaniu koncertów, wywiadów i całej tej machiny promocyjnej?! Inne, zwłaszcza te startujące bandy mają jeszcze bardziej pod górkę hehe. Nie wiem, nie zastanawiam się nad tym dlaczego. Staram się robić swoje i tyle. Wychodzę z założenia, że jeżeli tak się dzieje, to widocznie jest tego jakaś przyczyna… Pewnych rzeczy nie jesteśmy w stanie przeskoczyć i tyle. Między innymi dlatego też nowe, duże materiały Neolith ukazują się w sporych odstępach czasowych, ale na to niestety nie mamy wpływu ` proza życia. Oczywiście chciałoby się więcej i częściej i mam taka nadzieje, że wraz z nowymi materiałami to się zmieni.
P: Pamiętam jak spotkaliśmy się w Krakowie przed Waszym koncertem w "Kazamatach". Byleś wyluzowany, czyżby trema przed występami u Ciebie nie istniała?
L: Wiesz co, ja z natury jestem wesołym człowiekiem, więc może stąd takie były Twoje odczucia. Trema jest przed każdym występem, jednak przez lata udało się trochę nad tym panować… Wiesz, zawsze jest pewna obawa, czy wszystko zagra jak najlepiej, czy zabrzmi, czy nowy skład (a taki był wtedy w Kazamatach) zażre?! To są rzeczy, które zawsze wprowadzają odrobinę nerwowości przed każdym koncertem, zwłaszcza wśród takich kapel jak Neolith, która nie zawsze ma możliwość przywiezienia własnego sprzętu, skorzystania z usług swojego, sprawdzonego akustyka, etc. Jednak wszystko to mija po pierwszym jebnięciu w bęben, struny – wchodzisz w trans koncertowy i wtedy już nie ma przebacz! Całe szczęście w chwili obecnej w Neolith grają bardzo doświadczeni muzycy, którzy z niejedną dziwną sytuacją na scenie mieli styczność, więc jestem jeszcze bardziej pewny, że nawet w razie jakiegoś problemu, doskonale sobie z tym poradzimy! Ale jeżeli ktoś nie ma tremy (czy jakby nie nazwać tego podniesionego poziomu adrenaliny) przed wyjściem na scenę, to albo kłamie, albo jest tak aroganckim i pewnym siebie dupkiem, że mu współczuję…

P: Zarówno na scenie jak i pod nią był ogień. Na Wasz set chyba wszyscy obecni w klubie poszli pod scenę. Takie sytuacje budują, lecz nie wszystkie koncerty są tak dobre. Gdy jest zaledwie garstka fanów pod scena masz ochotę walnąć mikrofon w kat i iść na piwo, czy wciąż dajesz z siebie 100%?
L: Oczywiście, że to cieszy!!! To znaczy, że zespół budzi pewien szacunek!!! Kocham akcje, jak na nasz `wysiłek` na scenie owocuje dobrym moshem pod sceną!!! To jest najlepsza forma zapłaty za naszą prace na próbach, koncertach, etc… A to, że czasami jest mniej ludzi, czy, że mniej spontanicznie reagują na nasz występ, no cóż ` zdarza się. Całe szczęście bardzo rzadko, ale nawet wtedy dajemy z siebie maxa!! Wiesz, nawet gdy kilka osób wyjdzie zadowolonych z naszego koncertu to wiem, że było warto! I że to w przyszłości procentuje!!! Na browar zawsze jest czas po koncercie i tak to robimy. Ale to też chyba kwestia dojrzałości, poważnego traktowania naszych odbiorców i pewna oznaka profesjonalnego podejścia do tych kwestii.
6. P: Nagrywając demo "Death Comes Slow" korzystaliście z pomocy pani Moniki. Kim właściwie jest pani Monika ? Czy na koncertach również wspomagała Was swoim wokalem ?
L: Monika była moją koleżanką z klasy, z liceum… Miała fajny gust muzyczny i ciekawe pomysły. Z czasem odkryłem, że oprócz gry na klawiszach ma też zajebisty wokal, co wykorzystaliśmy na drugim demo. Nie, nie udało nam się zagrać żadnych koncertów wspólnie. Chyba tylko przez to, że Monika studiowała w Krakowie i tak naprawdę nie była stałym członkiem zespołu i pracowała z nami jedynie w studio. Dziś mieszka na stałe w USA i mam z nią kontakt przez FB. Były plany na ściślejszą współpracę, ale tak jak wspomniałem proza życia nie pozwoliła nam na to.
P: W najbliższym czasie ma się okazać Wasz debiut na vinylu. Będzie to 7" split z inna legendarna załogą. Możesz powiedzieć coś więcej na ten temat?
L: Tak, w maju nakładem niemieckiej Godeater Rec ukaże się nasz split z właśnie co reaktywowanym Betrayer!!! Będzie to pięknie wydany gatefold, na którym znajdzie się nasz utwór `Of the Angel and his Orison` (znany z promo `Iter Ad Inferni`) oraz numer `Beware` zwiastujący nowy album Betrayer. Bardzo się cieszę z tego faktu, bo od wielu lat było to moim marzeniem, by Neolith ukazał się właśnie na kawałku winylu. Wspomniałem o tym kiedyś Danielowi z Godeater, któremu bardzo spodobało się nasze granie, no i zaproponował nam wydanie splitu. Materiał ten miał się ukazać zaraz na początku tego roku, ale nastąpiła seria problemów z kapelami, które pierwotnie miały dzielić ta płytę z nami. Aż wreszcie wpadłem na pomysł zawinięcia na pokład Betrayer, zapytałem Beriala, potem podsunąłem pomysł Danielowi, na co on przystał z przyjemnością, ponieważ kocha starą polską scenę death metal, a Betrayer darzy naprawdę wielką estymą. No i dalej już poleciało… hahaha.
P: Po latach płyty vinylowe i kasety cieszą się ogromna estyma wśród fanów metalu, są uważane za "jedyny słuszny nośnik". Jak Ty zapatrujesz się na ta kwestie?
L: Z tym jedynym słusznym nośnikiem bym nie przesadzał, bo co by nie mówić, to Metal również doskonale przyjął się na cd. Ale faktem jest, że chyba winyl jest pierwotnym nośnikiem dla muzyki metalowej. Między innymi dlatego też tak bardzo zależało mi na tym by wreszcie Neolith zaistniał na tego typu nośniku. Cudownie jest wziąć do rąk pięknie wydaną płytę winylową i z namaszczeniem położyć ją na talerzu gramofonu!!! Co do kaset, to owszem sentyment mam do nich spory, ale w tym przypadku górę biorą kwestie praktyczne. Mam tego jeszcze sporo tego u siebie, a jeszcze więcej w domu rodziców. Mam w palnie przejrzeć wszystkie te kasety, oczywiście te najbardziej dla mnie cenne zostawić sobie na pamiątkę, a resztę rozdać bardziej potrzebującym…

P: Nagrywając kolejne wydawnictwa zawsze zapraszaliście muzyków z innych zespołów do współpracy. Zapewne cześć materiału na kolejny album macie już gotowa. Czy i tym razem będą jacyś goście ? Czy znana jest już wytwórnia, czy na razie rozesłaliście ostatnie demo i czekacie na propozycje?
L: Na razie jest jeszcze kilka rzeczy, o których nie chciałbym mówić. Jeszcze nie na tym etapie, ok? Być może pojawi się jakiś gość, bo lubię tego typu akcje. Jestem typem wychowanym na starej szkole, a tam tego rodzaju gościnne występy były czymś normalnym. Poza tym lubię jak ktoś kogo lubię, szanuję może również odcisnąć swoje piętno, pozostawić pamiątkę na materiale Neolith Czas pokaże co z tych moich planów wyjdzie…
P: Jeden teledysk macie na koncie, jak doszło do jego nagrania, czy wraz z nowym albumem planujecie w ramach akcji promocyjnych nakręcenie drugiego?
L: Właściwie to mamy na swoim koncie dwa, a nawet 3 klipy hahaha. Kiedyś dawno, dawno temu nakręciliśmy obrazek do `This is my Kingdom`. Przyjechała ekipa filmowców i zrobiła coś po swojemu. Całe szczęście nie widziało tego zbyt wiele osób… Potem był obrazek do `In the Garden of Forgetfulness` z `Igne Natura…` zrobiony po kosztach na potrzeby składanki dvd dla Metal Mind. A ostatni w miarę oficjalny obrazek Neolith to `Fright Emblazoned on Faces`. Bodajże na koncercie, który graliśmy w Sanoku z Vader pojawiła się ekipa tamtejszej telewizji, która nakręciła fragment naszego występu… Z dwóch czy tam 4 kamer. Potem zostało to zmontowane w koncertowego klipa, a że wyszło całkiem ok, to wrzuciliśmy to w sieć… Tak, jest plan nakręcenia , tym razem profesjonalnego obrazka do któregoś z numerów z nowej płyty. Ba, mamy już nawet za sobą wstępne rozmowy co do tego kto nam to nakręci i zmontuje! Tak więc zaraz po rejestracji materiału na płytę odwiedzimy Kraków, gdzie z pewną bardzo ciekawą ekipą zrobimy, mam nadzieje, że zajebisty klip!!!
P: Nawet nie zapytam czego możemy się spodziewać po czwartym Waszym albumie, bo na pewno muzyki w Waszym stylu i tak ma być. Zapytam Cie natomiast kiedy możemy się go spodziewać, bo nie rozpieszczacie fanów zbyt często nowymi wydawnictwami.
L: Wiesz, co ` nawet nie byłbym ci w stanie tak do końca odpowiedzieć na te pytania. Hahaha Dokładnie tak jak mówisz, będzie to Neolith!! Oczywiście, że w pewnym stopniu `Iter Ad Inferni` może być jakimś tam drogowskazem jeżeli chodzi o nasz nowy album, ale kawałki cały czas powstają, przechodzą pewne modyfikacje i myślę, że dopiero jak zarejestrujemy wszystkie partie instrumentów i wokale będzie można powiedzieć coś więcej! Pod koniec czerwca wchodzimy do Kola Studio w Sanoku, a we wrześniu, najprawdopodobniej w Zed Studio odbędą się miksy i mastering. `Infernalism` ukaże się jesienią tego roku i mam nadzieje, że będzie to zdecydowanie najlepszy materiał jaki do tej pory zrobiliśmy!
P: Co prawda Neolith nigdy się nie rozwiązał, lecz inne zespoły tak, cześć z nich powróciła po latach z nowymi albumami. Jakie jest Twoje zdanie na temat takich powrotów. Które Cie ucieszyły, które rozczarowały, a na które czekasz z utęsknieniem?
L: Fakt, że nigdy nie zawiesiliśmy działalności, choć z 2-3 razy zdarzyło się tak, że nic nie robiliśmy, bo albo nie mieliśmy składu, albo porozjeżdżaliśmy się po świecie i ciężko nam się było zebrać by zagrać jakąkolwiek próbę. Jednak nigdy, nawet przez chwile nie przyszło mi do głowy, by tym wszystkim jebnąć. I z tego jestem dumny! A inne kapele? Nie wiem co powoduje innymi, by powracać po wielu latach na scenę. I o ile są to pobudki czysto muzyczne czy nawet sentymentalne, to jestem jak najbardziej na tak. Oczywistym jest, że chciałbym słuchać nowych rzeczy kapel, które kochałem przed laty, oczywiście pod warunkiem, że jest to robione: szczerze, na odpowiednim poziomie i nie na siłę! Jeżeli ktoś schodzi się tylko po to by próbować wydusić od ludzi kilka dolarów, to jestem zdecydowanie na nie. Poza tym umówmy się, że prędzej czy później spotka ich srogie rozczarowanie, bo nie oszukujmy się, ale na death metalu nie zarabia się nie wiadomo jakich pieniędzy, a zwłaszcza zespoły, które przed pójściem w piach tak naprawdę były drugo-, a nawet trzecioligowymi bandami. Nie będę może wymieniał wszystkich tych zespołów, których powroty w ostatnich latach okazały się klapą, bo szkoda na to miejsca i czasu. Co do powrotów, na które warto było czekać, to na pewno Celtic Frost (szkoda jednak, że na tak krótko), na pewno Asphyx, Autopsy, Armagedon, Protector, jeszcze wcześniej Venom i Death Angel. Czekam na nowe płyty Carcass, Convulse, Betrayer… Zobaczymy co będzie się działo w obozach Morgoth, Coroner, At The Gates… Ciężki temat, bo człowiek nie jest w stanie załapać intencji tych zespołów… Choć może coś w tym jest, że kiedyś zniechęceni sprawami biznesowymi, czy też z powodów osobistych musieli tym wszystkim jebnąć, a teraz mają ustatkowane życie, dzieciaki podrosły i być może znów mają ogromną ochotę pohałasować. Nie wiem… Całe szczęście mnie to nie dotyczy. Hahaha

P: Przez lata gry z Neolith na niejednej trasie byłeś nie jedno widziałeś. Teraz masz rodzinę, prace…. jak udaje Ci się to wszystko pogodzić? Wiadomo, ze wsparcie najbliższych jest bardzo ważne, jak z tym jest u Ciebie ?
L: Z tymi trasami to przesada… Było ich zaledwie kilka.. Ale fakt, czasami ciężko jest pogodzić te kwestie. Zwłaszcza jeżeli ma się małe dzieci i normalnie pracuje, uczy się, etc… Całe szczęście jak do tej pory jakoś udawało się łączyć jedno i drugie. Zaledwie kilka razy musieliśmy odmówić organizatorom, czy też w ostatniej chwili odwoływać nasz występ. Może też jest to kwestia tego, że nie należymy do zespołów, które są rozchwytywane przez organizatorów (hehe). Tak, masz racje, bez wsparcia naszych najbliższych na pewno o wiele trudniej byłoby nam tworzyć i grać na żywo. Jednak to chyba też kwestia tego, że również w życiu osobistym tak dobraliśmy sobie partnerki, że doskonale rozumieją one o co w tym wszystkim biega (hehe). I raczej nie ma z tym problemów, czy niedomówień. Jedynie z dziećmi jest problem, bo jak im wytłumaczyć by w przeddzień wyjazdu ojca na koncert nie chorowały ` hehehe?!?! Nie jest źle, wiele zależy od dobrej organizacji czasu.
P: Twój wkład w scenę, to jednak nie tylko Neolith. Zaczynałeś od zina, potem przyszedł czas na audycje radiowe, koncerty…. Poopowiadaj jak to było, czy nie przychodzi Ci czasem ochota znowu wydawać własny periodyk?
L: No, trochę tego było.. hehe. Widzisz, już jakoś tak mam, że nie znoszę pustki w swoim życiu i po prostu lubię coś robić, zwłaszcza w temacie muzyki… Oczywiście teraz nie zawsze mam czas na pewne rzeczy, ale jak tylko wygospodaruję coś to od razu działam… Na pewno brakuje mi i zina i radia i koncertów, ale nie można mieć wszystkiego. Cały czas ciągnie mnie do tego i kto wie może w przyszłości uda mi się do którejś z tych rzeczy wrócić? A może do wszystkich 3… Póki co jest Neolith, jest Musick Magazine, więc i tak nuda mi nie grozi… A co do wspomnień, to może kiedyś, przy wspólnej wódeczce o tym pogadamy… (Zdecydowanie na to licze) Sorry, ale za dużo tych wspomnień jest by coś wybrać i w tych kilku zdaniach to streścić.
P: Na koniec życzę Tobie i zespołowi częstszych wydawnictw, wydania wszystkich materiałów na vinylach i masy świetnych koncertów. Ostatnie słowo zostawiam Tobie i mam nadzieje, ze poinformujesz fanów gdzie mogą zaopatrzyć się w płyty i koszulki Neolith jeśli ktoś tego jeszcze nie wie. Hehehe
L: To ja bardzo dziękuję za czas poświęcony na przygotowanie ciekawych pytań i pomoc dla Neolith!!! Tak jak wspominalem już wkrotce ukaże się nasz winylowy split z Betrayer, wkrótce bedą nowe koszulki, a jesienią nowa płyta I mam nadzieje, że sporo koncertów!!! Szczegółów szukajcie na naszych stronach internetowych!!! Bardzo liczymy na Wasze wsparcie!!! Let’s make Hell!!!
