Ogotay – Eve Of The Last Day
(21 lutego 2013, napisał: Piotr Donek)

Ogotay to twór dość `świeży`, powstały w 2011 roku, jednakże panowie tworzący skład tego zespołu z pewnością do żółtodziobów nie należą. Ĺťeby nie być gołosłownym poniżej podaje personalia tychże muzyków:
- Artur `Gruft` Piotrowski (Mess Age) ` gitara
- Andrzej `Pieczar` Peszel (Fulcrum) ` gitara
- Szymon `Simon` Andryszczak (Pandemonium) ` perkusja
- Marcin `Svierszcz`
ęwierczyński (Yattering, Sainc) ` gitara basowa, wokal
W związku z powyższym raczej nikogo nie powinno dziwić, iż oczekiwania względem tego debiutanckiego krążka miałem spore. A jak wyszła konfrontacja moich oczekiwań z rzeczywistością przeczytacie poniżej:)
Oczywiście doskonale słychać, że panowie z Ogotay nie są nowicjuszami. Już od otwierającego płytę `Eve Of The Last Day` utworu zatytułowanego `A Holy Nothingness`Ś` nie mamy co do tego wątpliwości. Panowie poruszają się w klimatach staroszkolnego death metalu. Pojawiają się co prawda zagrywki rzekłbym `współczesne`, jednak nie zmieniają one charakteru opisywanej muzyki. Materiał ten obfituje w zmienne tempa, kiedy trzeba chłopaki umieją odpowiednio przyspieszyć lub zwolnić. Wokal Svierszcza to jednoznacznie kojarzący się z Heath metalem growl i tego typu odgłosy wydawane paszczą dominują na tej płycie. Pojawiają się również nieco inne wokalizy, ale bez żadnych `ekstrawagancji`. Ogólnie od tej strony wszystko wygląda jak należy i trzyma się obranej staroszkolnej konwencji.
Bardzo fajnie zbudowany jest klimat w czwartym na tej płycie kawałku zatytułowanym `End Of The Road`. Jest to chyba najbardziej blackowy utwór z tych dziesięciu Heath metalowych hymnów. Blackowy w sensie klimatu, którego tworzenie zaczyna się od `niepokojącego` intra i trwa nieustannie przez cały czas trwania tego numeru. Czuć tu siarke i smołe. Czuć Diabła:)
Matex brzmi odpowiednio, ma odpowiedni klimat, wszystkie elementy do siebie pasują a jednak czegoś w nim brak. Może moje oczekiwania względem debiutu Ogotay były zbyt duże? Powiem tak. Płyta jest niezła, spełnia wszystkie wymogi dobrej, death metalowej produkcji, ale po kilku(nastu) przesłuchaniach doszedłem do wniosku, że nie pozostaje w pamięci. Na dłużej w głowie utkwiły mi trzy kawałki. Wspomniany już czwarty numer oraz 9-ty `Bloodthirsty Madness` i 10-ty `Warmachinery`. Reszta uleciała w niebyt wraz ze ściągnięciem słuchawek. Szkoda.
Z pewnością jednak trzeba pozytywnie ocenić zawartość `Eve Of The Last Day` i bacznie śledzić poczynania panów z Ogotay.
Lista utworłó
1. A Holy Nothingness`Ś
2. Naked Lunch
3. Hate to Religon
4. End of the Road
5. I Am Killing
6. System Disease
7. Frantic Laugh
8. Earth
9. Bloodthirsty Madness
10. War Machinery
Ocena: +7/10
