Impiety – Ravage & Conquer
(26 września 2012, napisał: Silentium Tenere)
Jeszcze chwila i dostanę mdłości na widok oklepanych okładek. Ja rozumiem, że musi się to trzymać klimatu, ale coraz częściej mam wrażenie, że wszystko trzyma się określonej konwencji. Jedyne, co różni tę okładkę od większości jest kolorystyka. Ni to beż czy tam inny jeż. Promujące foto zespołu na tle logo wyciętego w `paint`cie` też nie powala. Nie, zdecydowanie przejdę do muzy, bo robię się marudna jak widzę tę graficzną twórczość. Kapela świeża nie jest, zarezerwowała już w 1991 roku swoje pierwsze dźwięki wydając demo `Rehealsal`. Gatunek to coś pomiędzy black, death a czasem thrash metalem.
Muza nie powiem, całkiem przyzwoita. Jest prędkość, jest dynamika, jest ciężkość, a to lubię.
Nie jestem przekonana co do wokalu. Po części przypomina mi on wokal z bardzo lubianej przeze mnie black`owej załogi, a czasem mam wątpliwości co do prostego ni to śpiewu ni to krzyku, czyli wydobywającego się dźwięku. Kompozycje wałków są technicznie poprawne, z utworu na utwór nie tracą na jakości. Bardzo podoba mi się to, że mimo złożoności, wszystko współgra ze sobą znakomicie. Brzmienie gitar też trafia w mój gust. Jest pomysł, który na tej płycie jest świetnie zrealizowany. Jedyne co mnie ciekawi, jak ta muza sprawdza się na żywo, a raczej jak Panowie dają radę odtworzyć te wałki, bo poprzeczka postawiona jest dość wysoko. Trudno znaleźć na tym wydaniu faworyta utworowego. Każdy jest jakiś i każdy jest na poziomie. Ogólnie płyta bardzo na plus, ale nie powaliła mnie na kolana, tak, aby do niej wzdychać i śnić o niej po nocach.
Lista utworłó
1. Revelation Decimation
2. Ravage & Conquer
3. Weaponized
4. The Scourge Majesty
5. War Crowned
6. Legacy Of Savagery
7. Salve The Goat
8. Sacrifice
Ocena: 8/10