December Flower – When All Life Ends…
(13 maja 2012, napisał: Wojciech Michalak)
Na wstępie przyznam się szczerze, nie jestem i nigdy nie byłem fanem tej odmiany metalu, którą wykonuje December Flower, melodyjny death/black mi nie leży (może z nielicznymi wyjątkami, nie mniej to nie moja działka). Skoro jednak zostałem poproszony o zrecenzowanie debiutanckiego albumu niemców, który ujrzał światło dzienne w zeszłym roku, postaram zrobić się to obiektywnie.
Na pierwszy rzut oka (ucha:) ?) nie ma się do czego przyczepić (może prócz nazwy, widząc "December Flower" spodziewałem się kaszany pokroju nowych płyt Katatonii, na szczęście dostalem coś innego), kompozycje są nienagannie napisane, słychać, że muzycy nie pisali numerów na kolanie, tylko wiedzieli, co chcą osiągnąć, wytyczyli sobie wizję tego, jak `When All Life Ends` ma brzmieć i skrupulatnie nią podążali. Gitary mają całkiem fajne brzmienie, nie są idealnie sterylne, trochę brudu się uchowało. Sekcja rytmiczna pracuje bez zarzutów – perkusista nie stroni od blastów, ale oprócz nich potrafi całkiem zgrabnie grać coś jeszcze (i chwała Bogu…)
Jednak Grudniowy Kwiat ma jedną, zasadniczą wadę. Po dwukrotnym przesłuchaniu tej płyty, nie zostało mi w głowie absolutnie NIC. Niezależnie od tego czy odpaliłem muzykę w tle, czy całkowicie skupiłem się na przesłuchiwanym materiale – nie potrafię odtworzyć pojedynczego fragmentu, riffu, totalnie zero. Nawet, jeśli kapeli słuchało się bez większych przeszkód, to poprostu przemknęła. Nie jest to kwestia braku oryginalności (mimo, że nowatorskich patentów tam nie znajdziemy, ale nie mamy uczucia słuchania "odgrzewanych kotletów"), a raczej pewien uszczerbek kompozycyjny, którego muzycy nie mogli przewidzieć.
Problem numer dwa – przewidywalność. Chyba każdy utwór jest pisany pod ten sam schemat, słuchając albumu w tle nie zauważa się tego, ale skupiając się na materiale nietrudno domyślić się, co czeka nas dalej, duża minus, gdyby choć trochę pomieszać, już byłby dużo lepsz odbiór całej płyty.
Pora przejść do podsumowania płyty. Niemcy nagrali dobrą płytę, mającą swój styl, a zarazem całkowicie obojętną sluchaczowi. Słuchanie albumu może sprawić przyjemność, ale wątpię, żeby zachwyciło. Z drugiej strony też nie sądzę, aby `When All Life Ends…` można było uznać za klapę, więc ocena po środku.
P.S. – Słabą nazwę rekompensuję niezła okładka
Lista utworłó
1. Invasion
2. The Apprentice
3. Your Darkest Path
4. As Darkness Reigns
5. Aeon
6. Dying Sun
7. Life Ends
8. Despise Your Life
9. Lost in Twilight
10. And Blood Has To Be Shed
11. The Fountain
Ocena: 5/10