Iron Maiden – Rock In Rio
(7 grudnia 2004, napisał: FATMAN)
Iron Maiden na swojej ostatniej płycie dobitnie pokazało, że nie ma już za grosz pomysłów na nowe kompozycje. Na żywo Angole też nie prezentują się tak wspaniale jak kiedyś, ale jednak trzeba oddać im honor, że DVD potrafią robić przednie.
Pierwszym z większej serii wydanej przez Żelazną Dziewicę jest właśnie „Rock In Rio”, które to jak nie trudno się domyśleć panowie nagrali na festiwalu, o tej samej nazwie. Materiał jest przekrojowy, acz jednak widać malutki nacisk na ich ostatni jak na tamten materiał, którym było wtedy „Brave New World”. Koncert rejestrowało 18 kamer i trzeba powiedzieć, że to widać. Moim cichym faworytem jest kamera umieszczona na mikrofonie Bruce’a pokazująca wszelakie miny, jakie mu się zdarzają na koncercie. Maiden cały materiał odegrało bardzo sprawnie, co zresztą w sposób wyraźny nagradza publika nieustającym aplauzem. Montaż jest szybki, dynamiczny, ale nie bezmyślny, dzięki czemu nie mamy wrażenia, że w tempie ekspresowym przed oczami przelatują nam jakiś losowane na chybił trafił kamery, co niestety już nie raz miało miejsce na DVD innych grup. Jak wygląda koncert zespołu wie chyba każdy? Szkoda tylko, że całość jest jawnie wyreżyserowana, a prawie każdy dialog Dickinsona z publiką zawsze wygląda w ten sam sposób. Ogląda się to świetnie, ale nie wyobrażam sobie bycia na dwóch koncertach grupy na jednej trasie. Coś czuję, że za drugim razem bym chyba zasnął. Drugi dysk tego wydawnictwa wypełniony jest wszelakiego rodzaju pierdołami, jakimi charakteryzują się bonusy na formacie DVD. Mamy galerie zdjęć i masę wywiadów z muzykami. O dziwo te drugie są jeszcze w jakiś tam sposób interesujące.
„Rock In Rio” to profesjonalne wydawnictwo zespołu, który zamienił się w nie taką małą maszynę do zarabiania pieniędzy. Od strony technicznej i wykonania powala. Szkoda tylko, że ten zespół się tak stoczył…
Ocena: +9/10