Tides From Nebula – Przemysław Węgłowski

(25 lutego 2012, napisał: Paweł Denys)


Tides From Nebula – Przemysław Węgłowski

Myślę, że nikomu nie trzeba tego zespołu przedstawiać. Każdy chociaż trochę zorientowany w krajowej muzyce ambitnej powinien ten zespół kojarzyć. Zespół, który od samego początku budził zainteresowanie, choćby z powodu braku wokalisty. Co zaskakujące jeszcze bardziej, okazało się, że zapotrzebowanie na tego typu dźwięki jest ogromne, o czym dobitnie świadczą reakcję na płyty, jak i tłumy, które pojawiają się na koncertach zespołu. Po opisywanej tu jakiś czas temu płycie "Earthshine" teraz przyszedł czas na wywiad. Na pytania odpowiedzi udzielił mi obsługujący bas Przemysław Węgłowski.

Paweł Denys: Dzień dobry. Na początek dzięki za możliwość przeprowadzenia tego wywiadu. Opowiedz na początek trochę o tym skąd się Tides From Nebula wzięła?

Przemysław Węgłowski: Witaj. Pierwsza wspólną próbę zagraliśmy w styczniu 2008 roku. Można powiedzieć, że przyszliśmy na nią "w parach"- ja znałem się już z Adamem, wspólnie muzykowaliśmy od dwóch lat. Dużo dłuższa natomiast jest znajomość Maćka i Tomka, która zaczęła się jeszcze w liceum. Wszyscy wcześniej kojarzyliśmy się, grając w poprzednich kapelach, zdarzało się nawet, że dzieliliśmy między sobą lokalne sceny.

PD: "Earthshine" ukazał się już jakiś czas temu. Powiedz jaki był odzew na ten album w prasie, internecie i też jak odebrali go Wasi fani?

PW: Generalnie dominują bardzo pochlebne opinie. Bardzo mnie cieszy to, że nasza druga płyta, choć o wiele bardziej wymagająca i mniej przebojowa niż debiut została tak ciepło przyjęta. Obawiałem się, że ze względu na kompletnie inny ładunek zawartych emocji, materiał z "Earthshine" może nie pod pasować naszym starym słuchaczom. Jednak jak życie pokazało, są to bardzo otwarci i świadomi ludzie- nawet jeśli bardziej trafia do nich nasz debiut to szanują oni nowy materiał.

PD: Jak to jest, że Wasza muzyka dość trudna w odbiorze i wymagająca sporo skupienia przyciąga na koncerty takie tłumy? Co jest w Was takiego, że ludzie pragną oglądać i słuchać Was na żywo?

PW: Myślę, że chodzi o energię, którą wspólnie z nimi generujemy, jednak mogę mówić tylko z perspektywy gostka z basem stojącego na scenie. Cała nasza czwórka kocha grać koncerty, a jeśli ktoś na widowni czuje się przynajmniej w połowie tak fantastycznie jak my to może właśnie to jest odpowiedz na Twoje pytanie.

PD: W bardzo szybkim czasie staliście się zespołem znanym, lubianym i podziwianym. Nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim poza granicami naszego kraju. Gdzie gra się Wam najlepiej i skąd pochodzą najbardziej entuzjastyczne reakcje na Waszą muzykę?

PW: Z tym "przede wszystkim" to bym nie przesadzał, w Polsce zdarza nam się wypełniać 300 osobowe kluby, za granicą połowa tego to sukces. Wciąż pracujemy nad promocją zagraniczną, ostatnio policzyliśmy, że stosunek koncertów zagranych w kraju do tych europejskich wynosi jeden do jednego. Podczas ostatniej trasy bardzo mile zaskoczyły nas wyprzedany koncert w Sofii, Grecja w której byliśmy pierwszy raz oraz Chorwacja. Staramy się grać dużo w Niemczech i Austrii. Niedługo lecimy po raz pierwszy do Moskwy i jesteśmy bardzo podekscytowani, bo słyszeliśmy dużo fajnych rzeczy o tym mieście.

PD: Co się stało, że trasa europejska mająca się odbyć w lutym i marcu tego roku została odwołana?

PW: Była to bardzo trudna decyzja, splot różnych przyczyn. Zdarzyło się to pierwszy i mam nadzieję, że ostatni raz. Zaważyły pewne kwestie organizacyjne, dla nas nie do przeskoczenia. Tym większa szkoda, że w jej trakcie mieliśmy supportować na paru koncertach God is an Astronaut, oraz po raz pierwszy odwiedzić Danię.

PD: "Earthshine" nagrywaliście ze Zbigniewem Preisnerem? Jak doszło do tej współpracy i jakie macie wrażenia z tej współpracy? Jakieś ciekawe rzeczy działy się w studio?

PW: Pan Preisner usłyszał nas pewnego dnia w radio i postanowił się z nami spotkać. Okazało się, że jest zainteresowany wyprodukowaniem naszej drugiej płyty. Byliśmy świadomi z kim mamy do czynienia, natomiast Pan Zbigniew obracający się pośród muzyków w rodzaju Leszka Możdzera i Davida Gilmoura, chyba nie do końca :) W każdym razie, jak to się mówi "nie spękaliśmy" i podjęliśmy współpracę, której jednym z owoców jest płyta "Earthshine". Resztą jest wszystko co wynieśliśmy ze studia, zarówno przy nagrywaniu, jak i miksach i wspólnych posiłkach. Samo obcowanie z tak uznanym kompozytorem- i to na płaszczyźnie, można powiedzieć zawodowej- jest bardzo motywujące i otwiera oczy na wiele spraw związanych zarówno z samą muzyką, jak również z całą otoczką i organizacją.

PD: Jak tworzycie swoje utwory? Ktoś tu ma z Was największe zasługi czy też tworzenie to absolutnie kolektywny proces?

PW: Utwory staramy się tworzyć kolektywnie. Zazwyczaj jeden z nas wychodzi z pomysłem, motywem, po czym siedzimy, rozmawiamy, gramy, próbujemy. Każdy przy swoim instrumencie, czasem sie zmieniamy, zdaża się, że np. Adam ma pomysł na linie basową, a Maciek na bębny. Wszystko nagrywamy i potem po powrocie z próby słuchamy w domu.

PD: Skąd czerpiecie inspirację do tworzenia muzyki? Wasza muzyka jest wielowątkowa, ale wspólnym mianownikiem dla niej jest klimat, choć nie tylko. Poza tym jak myślicie w jakim kierunku może Wasza muzyka pójść w przyszłości?

PW: Wszyscy tkwimy po uszy w muzyce, więc oczywistym jest, że inspirują nas inni muzycy. Bardzo inspirujące są również nowe brzmienia, instrumenty. Nie mogę Tobie powiedzieć jak będzie nasza muzyka wyglądać w przyszłości, jednak zapewniam Cię, że należymy do osób, które cenią w niej świeżość. Jestem pewien, że nasza trzecia płyta będzie się różnić bardziej od "Earthshine", niż "Earthshine" od "Aury". Nie jest to jednak założenie a "potrzeba chwili". Wszyscy jesteśmy teraz w innym miejscu niż dwa lata temu, kiedy nagrywaliśmy drugi album.

PD: Macie już jakieś zarysy nowej muzyki, która w przyszłości mogłaby znaleźć się na nowej płycie?

PW: Tak, w tej chwili pracujemy nad trzema kawałkami, mamy też kilka szkiców.

PD: Kiedyś miałem możliwość przeczytania, że nie bardzo identyfikujecie się ze sceną post-metalową, a z kolei nie raz i nie dwa wymienialiście wśród swoich inspiracji Cult of Luna czy też Isis. To jak to jest w końcu?

PW: Inspiracja, a identyfikowanie się to dwie kompletnie różne kwestie. My generalnie nie identyfikujemy się z żadną sceną, mamy wspaniałych znajomych zarówno w scenie post-metalowej, djent’owej, jak i progresywnej. Zostaliśmy umieszczeni w szufladzie post-rock, jednak zauważ, że teraz wystarczy aby zespół grał bez wokalisty i z miejsca zostaje tam wrzucony. Może to taka bardzo pojemna szufladka :)

PD: Gracie bez wokalisty. Nie mieliście nigdy takiego momentu, że pomyśleliście sobie, że fajnie jak ktoś stałby na scenie za mikrofonem? Dopuszczacie taką możliwość w przyszłości?

PW: Skład raczej się nie powiększy. Mamy świadomość, że jeszcze jest sporo do zagrania w takiej konfiguracji. Prawdę mówiąc, nie myślę o wariancie grania z klasycznym wokalistą.

PD: Skąd się wzięła Wasza nazwa i co oznacza?

PW: Nazwa oznacza pływy z mgławic, nie ma tutaj głębszego sensu, raczej fascynacja kosmicznymi sprawami, pewną energią i przestrzenią. Wymyśliliśmy ją wspólnie ze znajomym. Uważaliśmy, że nazwa "Tides From Nebula" ma fajny rytm i ładnie wygląda :)

PD: Powiedz mi jak dopasowuje się tytuły do utworów, które nie mają tekstów?

PW: Czasem jest to bardzo prosta i przyjemna czynność, ale niekiedy głowimy się nad tym całymi tygodniami. Z reguły ma to związek z czymś z czym obcujemy podczas komponowania numeru, rzecz, zjawisko, które nam się z nim kojarzy. Czasem gotowy numer czeka miesiące pod roboczym tytułem na nadanie właściwej nazwy. Suma sumarum chyba każdy z nas woli tworzyć utwory niz tytuły.

PD: Dlaczego nastrój jest najważniejszy w muzyce?

PW: Dla mnie muzyka to ogólnie nastrój. Każdą emocję można przedstawić za pomocą muzyki, każdy nastrój również. Pytanie tylko jak szczerze się to zrobi.

PD: Cóż takiego znajduje się na okładce płyty "Earthshine"? Wielu już dociekało co to jest. Może zwyczajnie powiecie co tam jest umieszczone i będzie po kłopocie.

PW: Należałoby spytać o to autora, Heldera Pedro:) Z tego co wiem jest to po prostu losowe zdjęcie kropli atramentu wrzuconej do wody. Jej kształt jest bardzo intrygujący i faktycznie budzi różne skojarzenia. Niektórzy widzą serce, dla innych wygląda to jak pożar lasu, który widać w tle.

PD: To wszystko co mam do Was. Ostatnie słowo należy do Tides From Nebula. Pozdrowionka.

PW: Cóż mogę dodać, dzięki wielkie za wywiad, pozdrawiam mocno czytających i do zobaczenia na koncertach!

divider

polecamy

Pincer Consortium – Geminus Schism Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear
divider

imprezy

Grima w Krakowie – Nightside Tour 2025 Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Imperial Age w Krakowie – symfoniczny metal w Klubie Gwarek Esprit D’Air – koncert w Klubie Studio Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Kierunek: Północ – Taake i goście na trzech koncertach w Polsce Death Confession 1349 i ich goście w Krakowie Unholy Blood Fest IV – Toruń Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty