Blank Faces – Wojciech Szachowski
(16 stycznia 2012, napisał: Paweł Denys)

Blank Faces. Warto zapamiętać tą nazwę. Każdy komu dobre post-metalowe granie nie jest obce, a nie zna jeszcze tego zespołu niech jak najszybciej to nadrobi. Nie chcę używać górnolotnych stwierdzeń, ale możemy właśnie być świadkami narodzin kolejnego znakomitego bandu na tym polu działającego na polskiej ziemi. Liczę, że Blank Faces nie przepadnie i jeszcze nie raz zaskoczy nas powalającymi dźwiękami. Z wypowiedzi Wojtka Szachowskiego, gitarzysty zespołu, wynika, że przyszłość rysuje się przed zespołem ciekawa. Przynajmniej ta muzyczna. Zapraszam do lektury.
Paweł Denys: Powiedz mi na początek skąd Wy się wzięliście ? Skąd wzięła się nazwa zespołu?
Wojciech Szachowski: Więc tak, po pewnym czasie grania na gitarze w zespołach metalowych raczej ciężko grających, zacząłem zwyczajnie słuchać takiej muzyki, znajomi podrzucili mi płyty Neurosis, Cult of Luna i Minsk. Zafascynowałem się tą muzyką i postanowiłem sam ją grać. Na początku próbowaliśmy z moim poprzednim zespołem, a w sumie to ja próbowałem wtłoczyć elementy tej muzyki czy wręcz przejść do takiego stylu. Chłopakom niezbyt to się jednak spodobało więc dochodziło do kłótni, aż w końcu rozeszliśmy się. Wtedy zacząłem szukać nowego składu no i znalazłem. Mateusza znałem jeszcze z czasów liceum, ze starego bandu, natomiast Marcina i Docenta wyhaczyłem na ogłoszeniach. Próbowałem przez ten czas nagrywać coś swojego, tak abym mógł pokazać jaka stylistyka mnie interesuje, jak miałoby to wyglądać. Chłopakom to podpasiło tak więc złapaliśmy wspólny język. Natomiast co do nazwy… nie ma tu żadnego głębszego przesłania. Każdy z nas to umysł ścisły, nie jesteśmy humanistami i na początku nie mieliśmy pojęcia jak się nazwać. Marcin zasugerował Blank Spaces a Mateusz poprawił to na Blank Faces. Chwyciło to i tak już zostało. Drugiego dna tu nie ma. Po prostu fajnie brzmi, podoba nam się i tyle. W/g mnie nazwa tworzy całość z muzyką.
Paweł Denys: No nie da się ukryć, że Wasza nazwa przyciąga uwagę. Istniejecie od 2010 roku. Powiedz mi w takim razie jak to się robi, że tak jak w Waszym przypadku nagrywa się debiutancką płytę i od razu płyta ma tak wysoki poziom?
Wojciech Szachowski: No cóż udało mi się szczęśliwie znaleźć ludzi, którzy już gdzieś grali. Teraz po zmianach składu ja zostałem najmłodszym członkiem zespołu, tak więc chłopaki jakieś już doświadczenia mieli. To zwyczajnie jest ich już któryś z kolei zespół. Ich poziom techniczny także był/jest na wysokim poziomie. Poskutkowało to tym, że bardzo szybko wypracowaliśmy formę tworzenia kawałków. Owocem tego była niezwykle szybko nagrana płyta. Tak jak powstaliśmy w marcu 2010 to już dokładnie rok później weszliśmy do studia nagrać debiutancki album. W między czasie trafiło się nam jeszcze dwuutworowe demo. Tak więc wydaje mi się, że poziom tej płyty wziął się stąd, że mimo iż zespół istnieje krótko to każdy z nas ma styczność z muzyką, doświadczenie w graniu i komponowaniu już sporo czasu. Ważne na pewno było też to, że w przypadku nagrywania/tworzenia tej płyty, jak i nowego materiału obecnie powstającego, każdy z nas ma względną wolność, nie ma takiego jednego lidera, który narzucał by swoje pomysły. Wydaje mi się, że aby jeden człowiek nagrał płytę w rok to chyba musiałby być geniuszem (śmiech). U nas każdy ma swój wkład w muzykę. Ja, Marcin, Docent, swego czasu Mateusz i Olek. Nikt też nikomu nie wchodzi w jego osobisty rewir. Ważne u nas też jest to, że za swój instrument każdy odpowiada osobiście. Nikt nikomu się nie wcina. Jasne, że czasami się wymieniamy poglądami, ale tylko poglądami. Generalnie – nad materiałem pracowaliśmy wszyscy. Cała piątka.

Paweł Denys: Trochę uprzedziłeś moje kolejne pytanie na temat powstawania tego materiału:) Jednocześnie czy możesz mi tu nakreślić jak wygląda praca nad nowymi kawałkami. W którym kierunku to zmierza? Jak to może w przyszłości wyglądać? Czy to będzie raczej rozwijanie pomysłów z "FreeFall" czy też może eksploracja nowych rejonów?
Wojciech Szachowski: Muzyka w sumie od samego początku, pomijając moje pomysły, które tworzyłem kiedy jeszcze szukałem składu, pisana jest głównie na próbach. Materiał powstaje z takiego wzajemnego "czucia" się. Nie jest to improwizacja. Czasami ktoś podrzuci jakiś motyw na próbę, siadamy każdy coś tak od siebie podłoży i tyle. Następny motyw wychodzi zwyczajnie sam z siebie i tak powstaje nasz materiał . Trafiamy czasami na ścianę, kiedy nie mamy pomysłu jak dany motyw przeskoczyć czy też rozwinąć. Gramy jednak do skutku aż coś z tego wyjdzie i dalsza część się układa. Dzięki temu udaje nam się uchwycić płynność w kawałkach, nie sprawiają one wrażenia posklejanych z różnych motywów. Oczywiście coś tam dopracowujemy potem, jakieś wyciszenia czy coś takiego, ale same riffy, melodie powstają jednak w większości na próbach. Natomiast co do nowych kawałków to forma pracy u nas się nie zmieniła. W tej chwili na koncertach gramy dwa nowe kawałki i wszyscy, którzy je słyszeli mogą potwierdzić, my również, że słychać progres. To, że zespół z upływem czasu jest coraz lepiej zgrany to sprawa oczywista. Mamy już trzy nowe kawałki, tzn. trzeci jest jeszcze na ukończeniu. Staramy się trochę w nowych kawałkach pokombinować. W jednym z nowych utworów pojawia się nawet wstawka metal core’owa- jest charakterystyczny break down. Czerpiemy trochę z innych stylów, ale na szczęście daje to dobre efekty. Ludzie właśnie na to na żywo zwracają uwagę. Podoba się . Natomiast w trzecim nowym kawałku spokojnie można dostrzec wpływy m. in. Ufommamut czy AmenRa. Tak więc jak na razie jest ciężej, wolniej, bardziej klimatycznie, ale też bardziej materiał jest zróżnicowany. Natomiast dokąd to dojdzie nie mamy pojęcia.
Paweł Denys: Ok mam nadzieję, że usłyszę to niedługo gdzieś na Waszym koncercie. Właśnie a propos grania na żywo. 8 lutego gracie koncert z Luxtorpedą. Natomiast co z innymi planami koncertowymi? Macie jakieś? Gdzie będzie można Was ujrzeć na żywo w przyszłości?
Wojciech Szachowski: Na razie mamy zaplanowany tylko ten koncert 8 lutego. Natomiast co do innych? Staramy się łapać kontakty, aby móc ruszyć z koncertami gdzieś dalej, poza granice Wrocławia, w głąb Polski. Niestety sami tego nie damy rady zorganizować. Próbujemy jednak wciąż dogadać się z ludźmi z różnych miast. Może coś z tego wyjdzie.
Paweł Denys: Tak więc wypada uzbroić się w cierpliwość i śledzić na bieżąco doniesienia w tym temacie.
Wojciech Szachowski: Wypada też zauważyć, że kluby zwyczajnie boją się zainwestować w taką muzykę. Otworzyć przed zespołami grającymi post-metal. Wiadomo obawy o frekwencję. No nie da też się ukryć, że jest to muzyka niszowa. Może stąd biorą się pewne problemy z organizacją koncertów, z otwartością klubów.
Paweł Denys: Niewątpliwie masz sporo racji w tym co mówisz, ale nie masz wrażenia, że ostatnio muzyka post-metalowa w Polsce przebija się do coraz szerszego grona, że coraz więcej ludzi przychodzi na koncerty zespołów post-metalowych. Wystarczy wspomnieć o koncertach Blindead czy też Tides From Nebula, na których gigi walą tłumy.
Wojciech Szachowski: No tak, ale jaki jest jeszcze zespół oprócz tych dwóch, który jest liczącym się bandem zarówno w kraju jak i za granicą? Mi osobiście na poczekaniu jest ciężko przypomnieć sobie taki zespół.

Paweł Denys: Wschodząca gwiazda czyli Obscure Sphinx.
Wojchiech Szachowski: No właśnie! Oni już są bardzo blisko, co mnie cieszy, renomy jaką mają Blindead i Tides From Nebula. Wracając do tematu, na całe szczęście jest coraz więcej kapel eksperymentujących. Chociaż z drugiej strony łatka post-metal zaczyna jakoś dziwnie w Polsce odstraszać. Jak ktoś słyszy post-metal od razu ma przed oczami kolejną kopię Neurosis. Im więcej bandów zaczyna pojawiać się w post-metalu tym ten gatunek zaczyna być chyba coraz bardzej odpychany. A przcież wystarczy wziąć Cult of Luna czy też Minsk aby zobaczyć, że mimo iż są to dwa zespoły post-metalowe to grają zupełnie inaczej. Nie są na pewno kopiami Neurosis. Kiedyś było tak z nu metalem. Chociaż nie był to za szeroki styl, inaczej wg. mnie ma się sprawa z post-metalem, który jest naprawdę potężnym, szerokim polem. Na całe szczęście młodzi ludzie odchodzą od grania oklepanych rzeczy. Nie chcą być trzydziestotysięczną kopią Pearl Jam czy też Slayer’a. Szukają czegoś więcej i widzą, że post-metal daje możliwość grania czegoś nowego, innego. Jest tu jeszcze wiele wolnej przestrzeni.
Paweł Denys: Album nagrywaliście od marca do maja 2011. Cały proces odbył się w Odbiornik Studio. Co to jest za studio? Jak wyglądało samo nagrywanie i jak oceniasz efekt pracy w studio? Czy coś z perspektywy czasu byś zmienił, poprawił?
Wojchiech Szachowski: O fajne pytanie. Nikt mi jeszcze takiego nie zadał. Odbiornik studio jest to studio Jacka Maciołka znajdujące się w Obornikach ęląskich. Studio polecił nam Osa z zespołu O.D.R.A. Poznałem go w czasie kiedy kompletowałem skład Blank Faces. Wiadomo, że lepiej jest pójść z polecenia niż brnąć w nieznane. Jacek słucha podobnej muzyki i to na pewno też miało wpływ na to, że zdecydowaliśmy się nagrywać właśnie u niego. Sama sesja nagraniowa, składająca się z nagrania podstawowych instrumentów, trwała o dziwo cztery dni. Dwa dni zajęło nam nagranie perkusji i basu, potem dwa dni na gitary . Jacek bardzo mocno naciskał na uzyskanie brzmień żywych, co nam odpowiadało. Jak najmniej cyfrówek, kombinowania z komputerem a jak najwięcej żywych brzmień. Jak najwięcej pieca, efektów, lamp i analogów. Dzięki czemu miksu i masteringu na tej płycie było bardzo mało, bo dużo udało nam się uzyskać już w momencie nagrywania materiału. Wszystko to sprawiło, że płyta jest żywa. Nie słychać tu komputerów, jakiegoś dopieszczania aż do granic. Jacek też celowo czasami puszczał, chociaż nie wiem czy to ktoś słyszy, jakieś zabrudzenia na płycie. Jakieś złe uderzenie kostki, jakiś świst. Normalnie takie rzeczy się wywala a Jacek zostawiał. To są detale ale mają one wpływ na żywe brzmienie całej płyty. Efekt końcowy zaskoczył nas wszystkich i jesteśmy bardzo z niego zadowoleni.
Paweł Denys: Jaki był odzew na tą płytę? Jak, gdzie? Czy może był jakiś odzew z zagranicy? Poza tym czy nie było szansy aby wydać ten album w jakiejś większej wytwórni?
Wojciech Szachowski: Na razie jesteśmy zaskoczeni jak ta płyta jest odbierana. Szczerze? Nagrywaliśmy płytę z myślą taką, żeby wzbudzić zainteresowanie, żeby pokazać że oto jesteśmy. Wydaje mi się, że ten cel zrealizowaliśmy w stu procentach. Właściwie wszystkie dotychczasowe recenzje, czy to na magazyngitarzysta.pl, czy to na atmospheric.pl czy to na Waszej stronie były bardzo dobre, pozytywne. Dużym zaskoczeniem dla nas było to, że nagle Metal Hammer ogłosił nas Demonem Miesiąca. Duże zaskoczenie ale niewątpliwie też radość. Mamy świadomość tego, że wiele jeszcze przed nami i że stać nas zdecydowanie na więcej. Za zagranicę płyty nie wysyłałem. Na razie chciałem zająć się promocją tutaj w kraju. Wiem, że ludzie zagranicą nas słuchają, pare osób kupiło płytę w USA z naszego profilu bandcamp. Co do większej wytwórni? Może jesteśmy w stosunku do siebie krytyczni, albo byliśmy, niemniej nawet nie startowaliśmy do jakiejś większej wytwórni. Wydaliśmy to sumptem B.S.F.D. Records, które jest takim przyjacielskim zrzeszeniem zespołów. Wspieramy się nawzajem, próbujemy się promować, gramy ze sobą koncerty itp. itd. Uznaliśmy, że dla mniejszej kapeli będzie bezpieczniej na początek wydać płytę w czymś mniejszym.
Paweł Denys: Mam jeszcze do Ciebie następujące pytanie. Mianowicie chodzi mi po głowie taka kwestia jak wokal w Waszej muzyce. Była w ogóle taka kwestia czy też nie braliście tego pod uwagę? Czy też może bierzecie taką kwestię pod uwagę w przyszłości?
Wojciech Szachowski: No to może Cię teraz trochę zaskoczę. Nie chcę też powiedzieć za dużo aby potem się okazało, że to nie znajdzie pokrycia w rzeczywistości. Na początku chcieliśmy grać na pewno z wokalem. Szukaliśmy wokalisty, wokalistki, kogokolwiek kto dobrze śpiewa i będzie do tego pasował. Przychodziły osoby z umiejętnościami i doświadczeniem, ale nie pasowały nam do muzyki niestety. Uznaliśmy, że albo szukamy wokalu do usranej śmierci albo bierzemy się i próbujemy grać samymi instrumentami. Jak będzie szło to ok jak nie to nie. Udało nam się to wypracować, to czucie muzyki instrumentalnej. Teraz każdy z nas uważa, że nawet jakby znalazł się dobry wokalista to od muzyki instrumentalnej byśmy jednak nie odchodzili. Natomiast przyszłość wygląda w ten sposób. Dołączył do nas niedawno Kuba z zespołu Synchropath. Kuba nie tylko zajmuje się elektroniką, ale w swoim zespole też odpowiada za wokale. Nawet domowym sposobem podłożył wokal do jednego z naszych kawałków i nie brzmiało to źle. Mamy pewne plany aby troszeczkę Kubę wokalnie wykorzystać. Nie zamierzamy jednak odchodzić od grania muzyki instrumentalnej. Wokal ma być jednym z instrumentów i ma być bardzo fragmentaryczny. Będzie, o ile będzie, pojawiał się raz na jakiś czas, zaśpiewa gdzieś linijkę i po prostu urozmaici materiał. Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Paweł Denys: Co prawda udało się Wam na płycie tak wypełnić muzykę, że nie czuc braku wokalu, ale nie da się też ukryć, że wokalista w zespole może być takim katalizatorem, który może rozładować napięcie w utworach a także podnieść ich atrakcyjność.
Wojciech Szachowski: Właśnie na podniesieniu atrakcyjności nam zależy, to chcemy zrobić. Poza tym wydaje nam się, że jak coś to czysty wokal będzie zdecydowanie przeważał. To jednak ciągle otwarta kwestia i zobaczymy jak się sprawa rozwinie. Sami jesteśmy ciekawi!
Paweł Denys: No ty by było na tyle. Wielkie dzięki Wojtku za poświęcony czas i ostatnie zdanie należny do Ciebie. Błyskotliwa reklama?
Wojciech Szachowski: No to teraz mnie zagiąłeś hehe….Jak komuś się podoba nasza muzyka to bardzo nas to cieszy. Wydaje mi się, że ta nasza muzyka potrafi wlać trochę tego blankfaces’owego klimatu w człowieka. Zachęcam każdego do zapoznania się z albumem. Jak komuś się spodoba to super.
Paweł Denys: Dzięki wielkie

