Enslaved – Grutle, Ivar
(27 marca 2004, napisał: Prezes)

Bałem się tego wywiadu… moje doświadczenie jeżeli chodzi o rozmowy "face to face", delikatnie mówiąc, nie było zbyt duże. W dodatku zespół z którym miałem rozmawiać to Enslaved. Wielki Enslaved, którego płyty zawsze przyprawiały mnie o szybsze bicie serca… Dokładniej to dwóch jego założycieli czyli Grutle Kjellson i Ivar Bjornson. Gdy zobaczyłem ich wygodnie siedzących w swoich fotelach nie było już odwrotu. Trzeba było po prostu z nimi pogadać…
Po pierwsze: jak się czujecie przed dzisiejszym występem?
Ivar: W sumie to czujemy się całkiem dobrze. Normalnie przed występami nie czujemy się najlepiej ale dzisiaj jest OK!
Grutle: Może trochę zmęczeni ale ogólnie OK.
Zmęczeni?
Grutle: Trochę. Gdybyś był na nogach od 6 rano też byłbyś zmęczony (śmiech)
Co sądzicie o innych zespołach grających dzisiaj na Metalmanii jak Soulfly, Moonspell albo Tiamat?
Ivar: Mam nadzieję zobaczyć Krisiun. Chciałbym także usłyszeć Decapitated ale wydaje mi się że grają właśnie w tej chwili… pójdziemy zaraz na dół się przekonać. Oczywiście czekamy także na Morbid Angel. Ciekawie będzie także zobaczyć Tiamat. Ich muzyka cały czas się zmienia, zobaczymy co zaprezentują dzisiaj. Soufly natomiast nie jest zespołem który specjalnie chciałbym usłyszeć ale jest tu wiele innych, wartych uwagi zespołów…
OK. Porozmawiajmy może trochę o waszym ostatnim albumie "Below The Lights". Co o nim sądzicie dzisiaj, w kilka miesięcy po jego premierze?
Grutle: Wydaje mi się że jest świetny! To jak dotąd nasz najlepszy album. Jest dużo lepszy od swojego poprzednika. Jesteśmy z niego bardzo zadowoleni.
Wasze poprzednie wydawnictwa były konceptami. Czy podobnie jest z "Below The Lights"?
Ivar: To nie jest tak naprawdę koncept album. To znaczy, jakiś koncept jest, ale jest on bardziej ukryty, abstrakcyjny. Nie ma połączenia między utworami czy tekstami ale wszystkie one mają podobną atmosferę, są bardzo ciemne, wręcz mroczne. Wszystkie utwory mają tak jakby ten sam kolor, ten sam smak ale są zarazem różne od siebie. Wiesz, "Monumension" miał bardzo sztywny koncept, począwszy od okładki, poprzez wszystkie tytuły, liryki etc. więc pomyśleliśmy że damy sobie tym razem trochę więcej miejsca, otwartej przestrzeni. Pozwoliło to zarówno nam, jak i słuchaczom na dokonywanie własnych interpretacji tego materiału…
Grutle: Tak, moim zdaniem "Below The Lights" jakby stał się koncept albumem, chociaż na początku wcale nie leżało to w naszej intencji. Po prostu tak się złożyło, iż wszystkie utwory mają ten sam kolor, są bardzo mroczne.
A co z okładką? Czy ma ona jakieś specjalne znaczenie, tak jak miało to miejsce na płycie "Monumension"?
Grutle: Tak, ma ale… (śmiech) jest to pewnego rodzaju zagadka. Okładka ma kilka istotnych elementów zarówno z przodu, jak i z tyłu. Porównując te elementy nabierasz swojej własnej opinii na jej temat…
Ivar: Z okładką jest całkiem podobnie jak z tekstami. Jest bardzo otwarta, daje bardzo szerokie pole do interpretacji. Często ludzie przychodzą do nas i mówią co myślą, gdy widzą tę okładkę. Pytają "czy to prawda że na okładce jest to i to" a my zawsze odpowiadamy, że tak bo skoro oni to widzą to jest to prawdą. Taka dziwna okładka jest dla nas jakby inspiracją, przecież byłoby to nudne gdyby wszyscy widzieli na niej to samo.
Prawie wszystkie Wasze płyty były wydane przez Osmose Records. Czy cięgle z nimi jesteście?
Grutle: Nie. "Below The Lights" był naszym ostatnim albumem nagrywanym dla tej wytwórni.
Więc co teraz?
Grutle: Rozmawialiśmy już z kilkoma wytwórniami zainteresowanymi naszą twórczością. Na początku kwietnia podpiszemy kontrakt z jedną z nich.
Będzie to jakaś duża wytwórnia, większa od Osmose?
Grutle: Naprawdę nie możemy jeszcze nic powiedzieć. Trwają rozmowy z kilkoma konkretnymi wytwórniami ale nie zdecydowaliśmy się jeszcze na żadną z nich.
Nowa wytwórnia więc pewnie i nowy materiał. Kiedy możemy się go spodziewać?
Grutle: Może późną jesienią ale najprawdopodobniej następnej zimy.
Ivar: Utwory są jeszcze we wczesnym stadium zaawansowania więc może to trochę potrwać. Wiesz, chcemy także być pewni, że mamy odpowiednie studio, odpowiednich ludzi pracujących z nami nad tym materiałem. Jeżeli znalezienie takowych oznacza czekanie dodatkowo kilka miesięcy to wydaje mi się że warto poczekać.
Grutle: Z pewnością nagramy ten album jeszcze w tym roku ale wydaje mi się że wydawanie go w listopadzie lub grudniu byłoby bezsensowne. To bardzo zły okres na wypuszczanie nowych materiałów na rynek.
Możecie już powiedzieć coś na temat tego jaki on będzie?
Ivar: Na pewno będzie niezwykle potężny. Chcemy rozwinąć niektóre wątki, które pojawiły się na "Below The Lights": silne struktury utworów czy gotyckie elementy. Oczywiście znowu robimy krok naprzód jeżeli chodzi o eksperymentowanie. Duże znaczenie w tym materiale ogrywać będą nastroje, atmosfera i bardzo silne emocje. Z tym, że na pewno nie będzie to nic lekkiego ani sentymentalnego…
Grutle: To będzie coś wielkiego!
Pomówmy trochę o przeszłości. Wiem, że znaliście Euronymousa, Demonaza i inne legendy norweskiego metalu. Gdzie i kiedy poznaliście tych wszystkich gości?
Grutle: To było jakoś na początku lat 90-tych. Już w późnych latach 80-tych pisaliśmy do siebie listy…
Ivar: Norwegia wydawała się wtedy bardzo małym krajem. To w naszym rodzinnym mieście, Haugesund, położonym na zachodnim wybrzeżu poznaliśmy sporo ludzi. Wchodziłeś do pewnego sklepu płytowego widziałeś jak jakiś facet z długimi włosami ogląda płyty Bathory, zaczynaliście rozmawiać i tak się to odbywało. Później jeździliśmy już wspólnie do Oslo na koncerty Cannibal Corpse albo Morbid Angel. Rozumiesz, wszyscy chodziliśmy do tych samych sklepów płytowych, na te same imprezy, koncerty, wymienialiśmy się adresami, kasetami demo…
Grutle: Tak to właśnie wymienianie się podziemnymi kasetami było czymś bardzo popularnym w tamtych czasach. Można było poznać wiele ludzi dzięki temu.
Co czujecie gdy ludzie nazywają Was prekursorami Viking Metalu?
Grutle: Viking Metal to nigdy nie miał być jakiś gatunek metalu. To była po prostu pewnego rodzaju etykieta którą zaczęliśmy określać własną muzykę by zaznaczyć, że robimy coś innego od innych kapel metalowych. Wiedzieliśmy że takie określenie najbardziej oddaje charakter naszej muzyki, więc po prostu zaczęliśmy tak nazywać naszą twórczość – nie myśleliśmy o konsekwencjach jakie mogą z tego wypłynąć (śmiech)
Ivar: Moim zdaniem gość który tak naprawdę zasługuje na to miano jest oczywiście Quorthon z Bathory. To właśnie on był chyba pierwszą osobą która zmieszała bardzo ekstremalną muzykę z mitologią nordycką. Oczywiście była jeszcze taka szwedzka kapela Heavy Load i to oni określali siebie mianem Viking Metal już przed nami. My byliśmy chyba pierwsi na naszej, norweskiej scenie…
Jakie są Wasze największe muzyczne inspiracje?
Grutle: Zdecydowanie najbardziej progresywny hard rock z początku lat 70-tych, zespoły takie jak King Crimson, Uriah Heep, Pink Floyd, Led Zeppelin, Deep Purple…
Tylko stare zespoły?
Grutle: Nie tylko, ale w głównej mierze stare zespoły.
Ivar: Przede wszystkim takie zespoły u których wyraźnie słychać czystą miłość do muzyki, które mają specyficzny klimat, atmosferę. Głównie odnajdujemy ją w muzyce zespołów z lat 70-tych, ale nie tylko. Musi to być muzyka, w której właśnie atmosfera odgrywa znaczącą rolę. Oczywiście jesteśmy ludźmi metalu, więc nasze korzenie to także muzyka ekstremalna ale jeżeli słyszymy jakąś muzykę która wywołuje u nas podobne uczucia co nasza muzyka to staramy się nią inspirować. I nie ważne czy nazywa się to heavy metal, jazz, ambinet czy pop, jeżeli brzmi dobrze to po prostu tego słuchamy.
A słuchaliście ostatnio coś nowego?
Ivar: Tak, podobało mi się co Opeth zrobił na swoich dwóch ostatnich płytach Deliverance i Damnation. Oba albumy były bardzo dobre ale mnie szczególnie przypadł do gustu Damnation. Progres jaki dokonał się pomiędzy tymi dwoma albumami był zadziwiający. To na pewno duża sprawa dla zespołu death metalowego nagrać tak spokojny i cichy album.
Teraz może trochę nietypowe pytanie: gdybyście mieli porównać Waszą muzykę do jakiegoś dzikiego zwierzęcia, to co by to było?
Ivar: To musiałoby być bardzo pomieszane zwierze (śmiech)
Grutle: Może jakiś bardzo rzadki lis górski (śmiech)
Ivar: Albo coś takiego jak niedźwiedź na przykład. Coś co z zewnątrz wydaje się bardzo spokojne i powolne ale w momencie może stać się śmiertelnie niebezpieczne i zabójcze.
Wspomnieliście wcześniej o Decapitated. Co myślicie o polskiej scenie metlowej? Znacie jakieś inne polskie zespoły?
Grutle: Behemoth… Vader oczywiście – wielka klasa, sam jestem ich fanem
Ivar: Potem jest jeszcze Devilyn, wydaje mi się nawet że oni też dzisiaj tutaj grają.
Grutle: Imperator!
Ivar: Właśnie, Imperator! Uuu, to jest dobre! Co tu jeszcze mamy… (śmiech) to już chyba wszystko co w tej chwili pamiętamy.
OK. To już chyba wszystko. Na koniec tradycyjnie poproszę o kilka słów dla Waszych polskich fanów…
Grutle: "Sztruszkawa spierdalaj z pola" (nie mam pojęcia co to miało znaczyć być może to było po rusku, napisałem tak jak on powiedział – przyp. red.)… (śmiech) żartowałem, kochamy naszych polskich fanów. Nie możemy się doczekać żeby Was dzisiaj zobaczyć!
