Slayer – Divine Intervention
(5 grudnia 2004, napisał: FATMAN)
Umarł król, niech żyje król! Po nagraniu albumu koncertowego „Decade Of Aggersion” z zespołu odszedł perkusista Dave Lombardo. Na jego miejsce przyjęty został Paul Bostaph, który wcześniej związany był z Forbidden oraz przez krótki czas podgrywał w Testament (jego grę można usłyszeć na Ep’ce „Live In Eindhoven”).
Powiedzmy sobie szczerze Paul miał cholernie trudne zadanie. Musiał zastąpić legendę – pałkera, którego wielu uważało za najszybszego na świecie.
Szata graficzna tego wydawnictwa jak przystało na Slayer’a jest kontrowersyjna. Okładkę zdobi rysunek przedstawiający układ zdeformowany szkielet ludzki, przeszyty czterema mieczami tworzący charakterystyczny pentagram. W środku natomiast znajduje się zdjęcie, które pierwotnie miało być na okładce, tj. osławiona fotografia przedstawiająca ręce fana, który żyletkami „wyorał” sobie nazwę grupy na rękach (zdjęcie poniżej). Krążek wyprodukował osławiony Rick Rubin, choć niestety mix’y niezbyt dobrze mu wyszły. Brzmienie jest klarowne, choć bardzo małe przestrzenne. Nie mam klaustrofobii, ale słuchając tego albumu mam dyskomfort, gdyż mam wrażenie ciasnoty. Zaczyna się dość wolno jak na Slayer, powoli wchodzą gitary i rozpoczynają piekło. Bostaph pokazuje, że nie chce być tylko „tym, co zastępuje Lombardo”. Styl Paul’a jest inny od Dave’a. Pierwszy gra bardzo dużo stopami, nabija nimi piekielne tępa, co powiem szczerze mi odpowiada. Natomiast drugi raczej bawi się werblem i talerzami. Na krążku wyróżniają się: zagrany z prędkością światła „Dittohead”; „Serenity In Murder” zaczynający się rewelacyjnym riff’em, no i jeszcze to zwolnienie oraz przepuszczony przez jakiś efekt głos Tom’a; a jeszcze bardzo mi się podoba „213” opowiadający o seryjnym mordercy Jaffreyu Dahmerze (to chyba ten, który jeździł samochodem z głową swojej ofiar na siedzeniu i prowadził z nią dyskusję).
Album jest kwintesencją Slayer, zresztą jak każde inne wydawnictwo zespołu. To jest właśnie swoisty fenomen grupy. Ich nagranie można rozpoznać po paru taktach, prawie każdy album brzmi podobnie, a jednak w obrębie swego stylu Slayer cały czas się rozwija i mam nadzieję, że jeszcze długo będzie raczyć nas swoją wyśmienitą twórczością.
Ogólnie polecam, od tego LP zacząłem moją przygodę z Mordercami.
Lista utworóó
1. Killing Fields
2. Sex, Murder, Art
3. Fictional Reality
4. Dittohead
5. Divine Intervention
6. Circle of Beliefs
7. SS-3
8. Serenity in Murder
9. 213
10. Mind Control
Ocena: 8/10
