Fake Moss – It’s You Against The City
(4 grudnia 2004, napisał: Ancient)

No cóż. To co słyszymy na "It’s You Against The City" można nazwać rockiem. Rockiem nudnym, monotonnym, bez wykopu, bez "połera", bez większego sensu. Można tutaj doszukać się wpływów takich gwiazd jak The Doors, ale to są tylko wpływy, nic więcej. Płyta brzmi jak nagrana bez pomysłu. Kiepskie, ciche, nie przyciągające uwagi słuchacza brzmienie perkusji. Oklepane riffy, denerwujące brzmienie klawiszy. Fuj! Jednak jest tu jedna rzecz, która błyszczy, otóż chodzi mi o bardzo dobry wokal Erika który imponuje skalą głosu i jednocześnie nie pasuje do podkładu muzycznego. Świetne śpiewane czystym głosem partie pokazują wielkie możliwości wokalisty. I tyle. Więcej plusów tutaj nie widzę.
Muzyka łatwa, prosta, zalatująca POPem. Każdy słucha czego tylko chce. Ja to już wyłączam i nie chce mieć z tym krążkiem zbyt wiele wspólnego.
Lista utworóó
1. Trains and satellites
2. Highway
3. Little honey
4. 2001
5. Movies
6. Be with another man
7. At the edge of nothing
8. Darkness
9. Go west
10. The accident
11. It’s you against the city tonight
Ocena: 3-/10
