Amorphis – The Karelian Isthmus
(3 grudnia 2004, napisał: Metanol)

Debiut Finów na kilometr śmierdzi dokonaniami Paradise Lost z początku lat 90 zeszłego wieku. Jednak wszyscy Skandynawowie mają taką cudowną właściwość, że czego nie dotkną to mimo podobieństw podoba się bez zastrzeżeń.
W przeciwieństwie do następnych produkcji nie uświadczymy na "Karelian.." czystych wokali ani rzewnych melodii, czy też klawiszowych wariacji. Tu mamy doczynienia z klasycznym death/doomem. Płyty słucha się dość miło, mimo jej wad, jakimi są niegrzeszenie oryginalnością, pomysłowością, jakością brzmienia, a także pewna nuda, jaka następuje po kilku przesłuchaniach oraz mała różnorodność kawałków…przydałby się jakiś przerywnik między utworami. Nie ma outro, które wydaje mi się, iż również wniosłoby trochę świeżości do tego hermetycznego gatunku. Mamy za to, intro, zagrane chyba na jakimś instrumencie strunowym (może folkowym). Podstawą dla tekstów są wydarzenia z XVIII.w, kiedy to Rosja podbiła Karelię, która była częścią Finlandii
Tak więc wydaje mi się, iż płyta ta nie wnosi nic nowego, ciekawego do muzyki metalowej, w przeciwieństwie do następnych produkcji spod szyldu Amorphis.
Lista utworóó
1. Karelia
2. The Gathering
3. Grails Mysteries
4. Warriors Trial
5. Black Embrace
6. Exile of the Sons of Uisliu
7. The Lost Name of God
8. The Pilgrimage
9. Misery Path
10. The Sign From the North Side
11. Vulgar Necrolatry
Ocena: +6/10
