Up From The Ground Festival 2007

(24 sierpnia 2007, napisał: )


Data wydarzenia: 24 sierpnia 2007

 

www.uftg.de

Miejsce: Gemunden, Niemcy (Bavaria), pobliże Wurzbugra, dojazd – najlepiej samochodem
Czas: 23,24 sierpień 2007

W dniu 22 sierpnia 2007, wieczorem, spokojne małe miasteczko Gemunden am Main zostało zalane przez kilkutysięczną rzeszę długowłosych wyznawców ostrego grania. Metalowcy byli wszędzie – na terenie festiwalu i poza nim, w sklepach, aptekach (w piątek, pierwszego dnia festiwalu, nigdzie, po prostu nigdzie nie można było kupić zatyczek do uszu. Wymiotło!), drogeriach, barach, ulicach. Taka trochę utopia – wszyscy lubią Metal, wszyscy są zrelaksowani i wszędzie jest pełno piwa.

Występujące kapele:

Dzień 1 Dzień 2
Ear-Shot (D) Scarecrow (Fin)
Apophis (D) Grind Inc. (D)
Disaster KFW (D) Kromlek (D)
Demonical (Swe) Sadist (Ita)
Justice (D) Fleshless (Cz)
Evocation (Swe) Suidakra (D)
Scar Symmetry (Swe) Vomitory (Swe)
Equilibrium (D) Enthroned (Bel)
Sabbat (UK) Onslaught (UK)
Sonic Syndicate (Swe) Graveworm (Ita)
Krisiun (Bra) Benediction (UK)
Illdisposed (Dk) Entombed (Swe)
Arch Enemy (Swe) Testament (USA)

Mapka terytorium festiwalu:

Ceny biletów:

34,10 EUR na cały festiwal, zawiera miejsce na polu namiotowym,
5 EUR dodatkowo za miejsce parkingowe na samochód,
24 EUR na jeden dzień (bez pola namiotowego)

Waluta na terenie festiwalu:
Plastikowe żetony o wartości 1 EUR, wymieniane w kasach na terenie festiwalu, do zakupów jedzenia oraz picia, sklepy z koszulkami i CD – oczywiście euro.
Przykładowe ceny – 0,5 piwa zwykłego (paskudne siki, ale 6-te z kolei po czterech godzinach ostrego nagłośnienia zaczyna smakować wyśmienicie) 2 EUR + plus, uwaga – 1 EUR kaucji za plastikowy zwrotny kubek (kubki grube, sprężyste, bardzo trudne do rozdeptania nawet w dzikim pogo pod samą sceną, lepiej oddać i napełnić niż niszczyć ;),
piwo pszenne 0,5l – 3 EUR (z beczki, bawarskie, wyśmienite) + 2 EUR kaucji za specjalny kufel do piwa pszennego,
woda 0,5l – 1 EUR (ale kto by tam wodę pił),
jedzenie: gulasz z makaronem, smaczny, świeży, syty – 4 EUR plus 2 EUR kaucji za sztućce i talerz.
Oczywiście dla wybrednych – 10 minut spaceru do miasteczka pełnego różnych barów, knajpek, restauracji, wypełnionych w tym okresie wesołymi długowłosymi fanami.

UFTG 2007 to już siódma edycja tego festiwalu. Dla mnie pierwsza. Podobno w tym roku pogoda wyjątkowo dopisała – całe dwa dni ostre słońce, temperatura pod 30 stopni Celsjusza, wieczory trochę chłodniejsze. Ani kropli deszczu – i bardzo dobrze, albowiem teren ziemisto trawiasty w połączeniu z wilgocią zamieniłby się w Woodstock (może z nieco ostrzejszymi dźwiękami).

Festiwal odwiedziło ponad 5 tys. fanów, w zdecydowanej większości niemieckich, ale miałem przyjemność rozmawiać z Brazylijczykami, chyba kilkoma Anglikami (chyba, sami rozumiecie, gorąco, mnóstwo piwa, zmęczenie podróżą;). Nie udało mi się nigdzie usłyszeć języka czeskiego – tym bardziej dziwne, iż w drugi dzień występował czeski Fleshless. Generalnie panowała bardzo spokojna i przyjacielska atmosfera. W najbardziej dzikim tańcu, w trakcie rejsów na plecach po skaczącym tłumie pod sceną nie było żadnej złośliwości ani agresji – przy lotach głową w dół zawsze znajdowały się pomocne asekurujące ręce. No, chyba że zdarzył się lot poza barierki w kierunku sceny – trzeba było amortyzować własnym ciałem i natychmiast poddawać się sugestiom ochrony. Próba odwrotu tą samą drogą, czyli na barierki i stage-diving w tłum – skończyła się bezpiecznym, aczkolwiek bardzo konsekwentnym i stanowczym działaniem ochrony, skąd inąd bardzo kulturalnej i miłej (w przeciwieństwie do niektórych działań, które zdarzało mi się oglądać w polskich klubach). Ale sami rozumiecie, dla mnie, człowieka po 30-ce, występ Sabbat był mocno adreanalinogenny. Walkyer i reszta ekipy udowodnili, że opinia Danny’ego Filtha nalepiana na remasterach ich płyt, że to jedne z najważniejszych dzieł w historii muzyki Heavy, nie jest czczą gadaniną.

Festiwal odwiedziłem z Przyjacielem z Metalglory (www.metalglory.de), Arturkiem, dzięki jego uprzejmości miałem możliwość noclegu, i generalnie pobytu w trakcie festiwalu, w przestronnym i wygodnym domku turystycznym. Co prawda straciłem pewien urok bycia na open-air związany z ciasnym namiotem, niekończącej się imprezy, brakiem wody, kolejkami do toalet i porannego prysznica – ale jednak miało to swoje dobre strony, a na wcześniej wymienione dodatki sobie popatrzałem.

Na terenie samego festiwalu oraz w jego okolicach nie ma spokojnego i cichego miejsca. Jeżeli nie słychać grania ze sceny, to słychać z festiwalowej imprezowni (wielki namiot przed bramkami wejściowymi, z baaardzo szerokim barem i głośnikami), czynnej non-stop. Oddalając się od bram festiwalu, idąc wzdłuż rozstawionych wszędzie namiotów – słychać imprezy stamtąd. Wszędzie. Był taki moment, drugiego dnia, że chcąc dać chwilę odpocząć zmęczonym uszom, zamknęliśmy się z Arturem w samochodzie i przesłuchali ‚Najemnika’ Dżemu :).

Kilka kapel, kilka koncertów oraz wrażenie, które pomimo wlania w siebie hektolitrów piwa, udało mi się zapamiętać i przeżyć:

JUSTICE – niemiecki zespół znany raczej z odgrywania coverów takich mocarzy jak Slayer czy Metallica tym razem zaprezentował w 100% własny dorobek. Thrash, death, trochę czystego wokalu, trochę growlu, bardzo fajne połączenie.

SABBAT – wspomniałem powyżej.

ARCH ENEMY – słyszałem sprzeczne opinie na temat ich występu jako headliner’a. Podobno to zbyt słaby zespół, aby zamykać taką scenę. Nie mniej jednak zgromadził największą publiczność. I zgładził ją. Drobna Angela Gossow z wokalem z piekła rodem to w metalowym światku trochę fenomem (hmm, ciekawe, może by dać na UFTG Totem’a z naszą Werą?;). W połączeniu z gitarą, która wiosłowała wcześniej w Carcass – to musiało być dobre. Dla mnie bardzo dobre. Były kawałki z nowej płyty (premiera pod koniec września), na pewno kupię.

KROMLEK – kapela lokalna. Z Bawarii. Trochę słodko, mnóstwo klawiszy. Za to super kontakt z publicznością.

ENTHRONED – szybka i trochę monotonna perkusja. Dobra zabawa, ale black-metalowy image, makijaż na twarzy zwłaszcza, bez odpowiedniego odzienia, przy pełnym słońcu i temperaturze stosunkowo wysokiej, wygląda trochę komicznie.

Ostatnie trzy kapele drugiego dnia, a tym samym całego festiwalu, miałem przyjemność obejrzeć kilka miesięcy wcześniej na rodzimej Metalmanii. I tak BENEDICTION, u nas zamykający małą scenę, tutaj zaprezentował się zupełnie inaczej. Potężniejszy dźwięk, więcej swobody scenicznej, występ po zmroku z ciekawymi efektami świetlnymi – tego w Spodku, dla tak znanej kapeli – brakowało. Reasumując – bardzo dobry występ.

ENTOMBED – W trakcie ok. 20 minutowego opóźnienia spowodowanego brakiem zasilania urządzeń nagłaśniających L.G. Petrov dokonał swego rodzaju cudu. Rozkołysał i zaraz potem zmusił publikę do cichego headbangu. Rewelacja, nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem. Jak już powrócił dźwięk – L.G. dał z kolegami wgniatający w ziemię koncert. Jakoś bardziej mi się podobali niż w Katowicach. Może dlatego, że na powietrzu, nie wiem, bo repertuar podobny.

TESTAMENT – kapela zamykająca całą imprezę UFTG kazała na siebie czekać ok. godziny, co dla niektórych fanów było za dużo. Tak więc frekwencja poniekąd spadła. Z drugiej strony występ takiej gwiazdy nie jest dla Niemców czymś szczególnym, biorąc pod uwagę ilość imprez w tym kraju. Ponadto ekipa Chucka nie prezentuje muzyki ekstremalnej – może niektórzy nie mieli na nich zwyczajnie ochoty. Dla mnie, po tylu godzinach growl’u i ciężkiego grania, to był miód na uszy. Szaman Chuck dał iście indiański popis. Repertuar trochę zmieniony w stosunku do Metalmanii, dla mnie lepszy – był nawet tytułowy kawałek z Low. Fenomenalne, chociaż nie bez wpadek nagłośnienie. Dobrze, że grali jako ostatni. Jak pamiętam Spodek – taki Paradise Lost, skąd inąd świetny zespół, po nich wypadł jakoś blado.

Słowem zakończenia:

UFTG to świetny festiwal. W miarę osiągalny na warunki polskiego fana, w przeciwieństwie np. do Wacken Open Air. I brakuje tam naszych kapel. Świetnie pasowałby do atmosfery Vader, Behemoth, Lost Soul, osobiście pragnąłbym ujrzeć na deskach sceny UFTG Frontside. Za dnia, śpiewającego po polsku. Daję głowę, że zdystansowaliby większość zespołów. I mieliby gorące przyjęcie.

Jako pożegnanie, ostatnie słowa które padły ze sceny UFTG, z ust Billy’ego, aż się całe Gemundem zatrzęsło:

HEAVY METAL FOREVER!!!

Zdjęcia umieszczono dzięki uprzejmości METALGLORY (www.metalglory.de)

http://www.metalglory.de/live.php?nr=271
http://www.metalglory.de/galerie.php?gal_nr=160

Geralt The Hexer
geralt.z.rivii@poczta.fm

divider

polecamy

Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear Three Eyes of the Void – The Atheist
divider

imprezy

Moonsorrow + Houle + Radogost Cross Over Cracow 9 Ancient Settlers zagrają w Krakowie już w styczniu! Master i King Parrot w Polsce – koncerty w Katowicach i Wrocławiu! Drownfest #10 Łysa Góra wystąpi w Krakowie – koncert promujący album „W Ogniu Świat” Powrót zimowy: Blindead 23 i Obscure Sphinx razem w trasie koncerty Mercurius Dark Funeral na jedynym koncercie w Polsce! Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! Furia, Gaahls Wyrd i Aluk Todolo na czterech koncertach w Polsce! Heavymetalowe legendy z Saxon ponownie zagrają w Polsce The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty