Trauma – Mister
(1 sierpnia 2007, napisał: Prezes)

Nowa płyta Traumy z pewnością nie wszystkim przypadnie do gustu. Jedni będą zachwyceni rozwojem zespołu, inni będą kręcić nosem, że to już nie to samo co kiedyś. Co by jednak nie mówić, to szacunek temu zespołowi zdecydowanie się należy. Nagrali już tak wiele wartościowych płyt, a nadal potrafią sprawić, by ich muzyka brzmiała świeżo i interesująco… Na moje pytania odpowiadał głównodowodzący całego tego bajzlu o nazwie Trauma – Mister.
Na początku dwa słowa o wydanej w zeszłym roku EPce „Hamartia”. Wielu było zdziwionych, że coverujecie takie kapele jak Machine Head i Fear Faktory…
Nie rozumiem, dlaczego, przecież to doskonałe ekipy. Nie wiem, być może ludzie oczekują bardziej przewidywalnych wyborów i rozwiązań z naszej strony, prawda jednak jest taka, że my jako zespół uwielbiamy wyzwania i prace z nowa materią. Powtarzam to od lat Trauma jest bardzo kreatywnym i twórczym zespołem i nie zamierzamy latać w kółko jak pies za własnym ogonem skoro potrafimy dostrzec o wiele więcej rzeczy poza naszą stylistyką. Dzięki temu wciąż się rozwijamy i pompujemy świeże powietrze w nieco skostniałą strukturę tradycyjnego death metalu. Nasz własny styl wciąż się rozwija i wydaje mi się, że wciąż zaskakujemy naszą muzyką tych, którzy nas dobrze znają i myślą, że są w stanie przewidzieć nasze muzyczne kroki. Jesteśmy pełni pasji dla dźwięków, jakie tworzymy w Traumie i nie interesuje nas jak naszą twórczość zaszufladkują dziennikarze, ponieważ my dzielimy muzykę wyłącznie na dobrą i złą.
Dlaczego właściwie ten materiał ujrzał światło dzienne? Przecież od wydania poprzedniego krążka minął ledwie rok, a z drugiej strony pracowaliście już nad kolejną dużą płytą. Skąd, zatem pomysł na minialbum?
Szczerze mówiąc zmusiła nas do tego sytuacja rynkowa, w jakiej się wówczas znaleźliśmy. Widzisz, nasz amerykański wydawca miał gigantyczny poślizg z wydaniem za oceanem poprzedniego albumu Traumy „DetermiNation”. Cholernie poprzestawiało to nasze szyki, gdyż jesteśmy zespołem, który wszelkie swoje działania planuje nawet rok przed ich realizacją i tak właśnie było z sesją „Neurotic Mass”. Termin w studio zabukowaliśmy aż 8 miesięcy wcześniej i nie mogliśmy przewidzieć, że Unique Leader spowoduje aż takie opóźnienie. Nie mogliśmy i nie chcieliśmy robić im pod górkę wydając w tym samym czasie kolejny duży krążek Traumy, bo tym samym zaszkodzilibyśmy sobie. Tak czy owak potrzebowaliśmy nowego wydawnictwa przed zbliżającym się Blitzkrieg 4, na który zostaliśmy zaproszeni i jedynym sensownym rozwiązaniem było wydanie mini albumu „ Hamartia”.
Album „Neurotic Mass” to moim zdaniem płyta niezwykle udana, choć różniąca się dość znacznie od poprzednich pozycji. Dalej czuć tutaj ducha starej Traumy, ale jest ona podana w nowej, odświeżonej nieco formie…
Cieszę się, że nasz nowy krążek przypadł Ci do gustu i tak wysoko go oceniasz. Tak jak mówiłem wcześniej, jesteśmy zespołem, który nie zamyka się hermetycznie w jednej konwencji. Owszem czujemy się zespołem death metalowym, ale nasza muzyka często dziś wychodzi poza granice tego gatunku. Trauma zawsze czerpała inspiracje z różnej stylistyki i dzięki temu mamy bardzo oryginalny własny styl. „Neurotic Mass” to album odważny i śmiały a przede wszystkim zróżnicowany i nowoczesny. Jako twórcy wciąż mamy wiele do zaoferowania i nie czujemy się w żaden sposób wypaleni jak wiele zespołów z naszym stażem scenicznym.
Jakie są pierwsze reakcje fanów i mediów na ten materiał?
Jak na razie ludzie wypowiadają się niezwykle entuzjastycznie o „Neurotic Mass” i wszyscy dziennikarze z którymi rozmawiałem po premierze tego krążka podobnie. Z drugiej strony zdaje sobie sprawę, że nie wszystkich ta płyta satysfakcjonuje. Musiałbym być naiwniakiem, wierząc, że jesteśmy w stanie zadowolić wszystkich odbiorców. To problem każdego zespołu, więc tym bardziej trzeba po prostu robić swoje i nie oglądać się na innych.
Płyta ta ponownie została nagrana w studiu Hertz… Czy wyobrażasz sobie współpracę z kimś innym niż bracia W.?
Kiedyś nagrywaliśmy nasze wydawnictwa w innych miejscach, ale faktycznie w Hertzu czujemy się znakomicie, co ma duży wpływ na efektywność naszej pracy. Doskonale znamy to miejsce i braci Wiesławskich i zawsze jesteśmy spokojni o efekt finalny naszej wspólnej pracy. Byliśmy jednymi z pierwszych klientów tego studia w czasach, kiedy nikt nie znał tego miejsca. Uwierzyliśmy w ich talent już dawno temu i nigdy nie mieliśmy powodów do narzekania. Ci ludzie rozwijają się w oszałamiającym tempie, wciąż inwestują w nowe graty i rozbudowują swoje studio. Jak na razie nie mamy powodu by szukać innego studia.
Często mówi się, że w tym studiu death metalowe wydawnictwa robione są masowo, a ich brzmienie niewiele różni się od siebie. Wasza nowa płyta może służyć jako argument obalający tą tezę, bo brzmi ona niezwykle świeżo i na swój sposób nowocześnie…
Zawsze obrabia się dupę tym, którzy są na topie i odnoszą jakiś sukces. Nie rozumiem tego, ale widać w naszym kraju jest to normą. Hertz wciąż jest bardzo obleganym miejscem, ale mnie osobiście nie interesuje to za bardzo w tym sensie, że ilość przerobu Hertza niema na mnie żadnego wpływu. Należę do twórców świadomych i wiem, czego chcę uniknąć a na co zwrócić szczególną uwagę pracując nad brzmieniem płyty razem z Wojtkiem i Sławkiem. Zawsze szukamy odpowiedniego brzmienia dla charakteru, jaki prezentują poszczególne album Traumy. Za każdym razem uzyskujemy inny, czasem nawet bardzo odległy efekt produkcji, dlatego uwielbiam Hertza i mam jak widać zupełnie inne zdanie na temat tego miejsca. Nie zamierzamy jak na razie nagrywać w innym miejscu, bo wiem, że z braćmi Wiesławskimi jestem w stanie zrealizować niemal każdy, czasem nawet niesłychanie zwariowany pomysł.
Nowa płyta doskonale pokazuje, że Kopeć jest godnym następcą Chudego. Musicie być chyba bardzo zadowoleni z tego, co zrobił na „Neurotic Mass”.
Kopeć nie przypadkowo stanął przed mikrofonem podczas sesji do ostatniej płyty. Poznaliśmy tego pana jakiś czas wcześniej na wspólnym koncercie Traumy i Dished jego macierzystej formacji. Przegadaliśmy ze sobą pół nocy sącząc Szczecińskiego Bosmana, poznając się nieco bliżej. Poza tym Kopeć zrobił na nas dobre wrażenie jako frontman na scenie no a jego możliwości wokalne nas po prostu zmiażdżyły. Kiedy musieliśmy szybko znaleźć nowego wokala dla Traumy bez zastanowienia pomyśleliśmy o Kopciu i bardzo się cieszę, że to właśnie on jest w naszym szwadronie zniszczenia.
Mimo iż, Chudego nie ma już w zespole, to jednak część tekstów jest jego autorstwa. Czy były to teksty powstałe jeszcze w czasie, kiedy był wokalistą Traumy, czy napisał je już po odejściu. Czy w przyszłości nadal będzie pisał dla was?
Chudy odszedł z Traumy w najgorszym z możliwych momencie, kiedy byliśmy już w studio. On miał zaśpiewać na mini albumie „Hamartia” i na „Neurotic Mass”, ale dostał intratną pracę, która jednak uniemożliwiała mu wszelkiego rodzaju wyjazdy z zespołem, dlatego też musieliśmy się rozstać. Decyzja zapadła w studio stawiając nas tym samym w niezręcznej sytuacji, gdyż nie zamierzaliśmy jej przerywać, taka opcja nie wchodziła w ogóle w grę. Szybko ściągnęliśmy do studia Kopcia i wybrnęliśmy z problemu. Chudy napisał wszystkie swoje teksty na nowy album będąc jeszcze w zespole i są to ostatnie liryki, jakie jego wykorzystaliśmy, bo jakoś nie zapowiada się na dłuższą współpracę.
A jak to było z osobą Andre Neill’a z Brazylii? Czy on również ma szansę stać się etatowym tekściarzem Traumy?
Jakiś czas temu, za pośrednictwem naszej oficjalnej strony internetowej ogłosiliśmy konkurs na wymyślenie przez fanów tytułu dla mcd Traumy. Odzew był niesamowity, gdyż z całego świata codziennie dostawaliśmy mnóstwo maili z propozycjami fanów. Niektórzy przysyłali również swoje autorskie teksty, wiersze a nawet grafiki. W taki właśnie sposób zwróciliśmy uwagę na Andre i zaproponowaliśmy mu współprace. Nie mamy jeszcze konkretnych planów względem kolejnej płyty, ale nie wykluczamy współpracy z Andre.
Może słowo jeszcze o drugim gitarzyście waszego zespołu, a w zasadzie jego braku. Wiadomo, że na płytach wszystkie gitary nagrywasz ty, ale podczas koncertów to nie jest już takie oczywiste. Kiedyś pomagał wam Dino ze Spinal Cord, a jak sprawa wygląda teraz?
Masz racje w studio nagrywam sam partie wszystkich gitar i nie stanowi to dla mnie żadnego problemu. Numer z jedną gitarą na koncertach w przypadku Traumy jednak nie przejdzie, gdyż utwory Traumy nasycone są harmoniami, których jedna gitara nie jest w stanie odtworzyć. Po krótkiej przygodzie z Fill’em, który zagrał z nami wyłącznie na mini tour z Vital Remains, postanowiliśmy pozostać we czwórkę a na koncertach podpierać się muzykiem sesyjnym, którym wciąż jest Dino. Nic w tej kwestii się nie zmieniło
Kto wyda ten materiał na Zachodzie? Czy również będzie to Unique Leader, tak jak w przypadku „Determination”?
Trwają aktualnie rozmowy z kilkoma firmami, jednak nie mł tej chwili nic więcej powiedzieć. Negocjacje są prowadzone przez Empire i to do nich należy decyzja, komu odsprzedać licencje na wydanie „Neurotic Mass” poza naszym krajem. Wiem tylko tyle, że Unique Leader są bardzo zainteresowani wydaniem tej płyty.
A jak układa Wam się współpraca z krajowym wydawcą Traumy? Chyba jesteście w miarę zadowoleni z współpracy z Mariuszem, bo „Neurotic Mass” to już czwarte wydawnictwo z logiem Empire Records…
Nie mamy nic do zarzucenia Empire rec. Mimo tych trudnych czasów starają się nam pomagać z całych sił. Dostajemy dość spore budżety na studio przy każdej kolejnej płycie a kiedy przekraczamy limit, (co oczywiście nie jest świadomym działaniem z naszej strony) Mariusz z uśmiechem na twarzy mówi spoko Mister, nagrajcie tylko dobrą płytę. Wiesz, znamy się prywatnie kopę lat i deal z Empire rec. jest taki mocno koleżeński. Nie mamy podpisanego kontraktu na miliard płyt, za każdym razem dzwonie do Mariusza, kiedy chcemy już nagrywać i po prostu się pytam czy chce nasz kolejny album. Generalnie jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy z Empire rec. i akurat z moich ust nie usłyszysz złego słowa na ich temat.
Może nareszcie uda wam się wcisnąć na jakieś europejskie tour? W końcu należące do Mariusza K. Massive Music poczyna sobie ostatnio na tym polu dość ostro…
To nie jest takie wcale oczywiste. Zdajemy sobie sprawę z tego, że aby to było możliwe „Neurotic Mass” musi trafić oficjalnie na rynek europejski w innym wypadku nasza trasa po europie będzie jedynie turystyczną wycieczką dlatego bardzo byśmy chcieli aby nasz ostatni album wydała firma ze starego kontynentu. Pożyjemy zobaczymy…
A możemy liczyć na jakieś koncerty promujące nową płytę tutaj, w naszym kraju?
Tak oczywiście. Ostatnie kilka miesięcy w ogóle nie graliśmy, ponieważ zarówno Firana jak i Kopeć próbują się trochę odkuć, pracując za granicą. Trzymam jednak cały czas rękę na pulsie i jestem w trakcie rozmów z jedną z krajowych agencji koncertowych i wszystko wskazuje na to, że pod koniec roku nasze szalone komando ruszy w bój po ojcowiźnie pod koniec tego roku. Postaramy się również wypuszczać na pojedyncze koncerty.
W jakim kierunku będzie podążać muzyka Twojego zespołu w przyszłości? Sądząc po zmianach, jakie w niej zaszły możemy z pewnością spodziewać się niespodziewanego.
Dokładnie, nasza muzyczna droga zawsze była nieprzewidywalna, nawet dla nas samych jako twórców, ale właśnie to mnie osobiście najbardziej kręci.
Trudno jest po tylu latach tworzenia muzyki nadal być kreatywnym i nie popaść w schematyczność i rutynę?
Nie wiem, ja osobiście nigdy nie kalkulowałem, ani nie stosowałem się do żadnych teoretycznych założeń. Wiem, że to zabrzmi banalnie, ale całe życie gram to, co czuje. To jest właśnie piękne w muzyce, że to, co w danym momencie odczuwam jestem w stanie przetransponować na język dźwięków. Tak jak mówiłem moje muzykowanie jest dla mnie życiową pasją i uwielbiam komponować. Nigdy nie zakładam z góry, jaki ma być efekt finalny utworu czy całej płyty, nad którą aktualnie pracuje, gdyż w moim przypadku to się po prostu nie sprawdza. Gram i tworzę bardzo intuicyjnie i mimo tylu lat doświadczenia nie potrafię kalkulować i stosować się do jakiś schematów. W moim przypadku jeden pomysł rodzi kolejne. Czasem przypominam drapieżnika tropiącego swoją ofiarę, kiedy szukam najlepszych wariantów głownie w aranżacji utworu.
Jesteś nie tylko głównym kompozytorem Traumy, ale także autorem waszych zdjęć i wszystkich grafik zawartych na płycie… Wygląda na to, że twoja dominacja w zespole jest praktycznie absolutna hehe…
To nie jest tak jak myślisz. Ja po prostu jestem w stanie poświęcić dla zespołu najwięcej czasu w ciągu każdego dnia. Mam obecnie taką pracę, która pozwala mi w wolnych chwilach zajmować się muzyką, grafiką czy innymi sprawami związanymi z zespołem. Z drugiej strony do pewnych rzeczy jestem niejako przymuszony. Widzisz, nasza ostatnia wizyta w studio kosztowała dużo pieniędzy. Wiedziałem, że nie mogę, liczyc na jakieś większe pieniądze na grafikę, bo Empire to nie Nuclear Blast z niewiadomo, jaką kabzą. Na początku szukałem kogoś, kto wykonałby dla nas Cover i cały, layout do ‘Neurotic Mass” i kilka osób wykonało dla nas kilka projektów, ale niestety klimat tych prac nie pasował nam zupełnie. Jacek Wiśniewski zrobił dla nas covery do trzech ostatnich wydawnictw, dlatego chcieliśmy, aby oprawą graficzną do nowej płyty zajął się ktoś inny. Początkowo zaczęliśmy projekt wspólnie z Firaną, ale nie ukończyliśmy go, ponieważ Firana musiał wyjechać za granicę. Ja niestety nie posiadałem umiejętności obsługiwania żadnych programów graficznych i zostałem z niemałym problemem na głowie, ponieważ czasu było coraz mniej. Na szczęście Filip nasz ex gitarzysta, z którym jestem w ciągłym kontakcie przeprowadził mi mega szybki kurs Photoshopa, dzięki czemu mogłem niezależnie od nikogo pracować sam. Zrobiłem w ciągu miesiąca grubo ponad 50 prac, spałem po 4 godziny na dobę, ale dzięki temu byłem w stanie zaprojektować wszystko sam.
A tak właściwie to skąd zainteresowanie grafiką? Stworzyłeś już może okładki dla jakichś innych zespołów?
Interesuje się grafiką niemal tyle samo czasu, co gram. Współtworzyłem większość projektów graficznych dla Traumy, poza tymi, które wykonał dla nas Jacek Wiśniewski. Poza tym kiedyś nieźle rysowałem, rzeźbiłem w plastelinie, modelinie i sporadycznie w glinie. Jakieś tam predyspozycje mam wrodzone tyle, że nigdy nie rozwijałem w sobie tych talentów. Na razie nie projektowałem dla nikogo jeszcze coveru, ale pewnie stanie się to prędzej czy później. Na razie muszę podciągnąć warsztat i pokończyć wiele prac, bo większość z nich powstała w ogromnym pośpiechu. Później założę swoją prywatną stronę, na której zamierzam umieścić wszystkie muzyczne projekty, prace graficzne, Foty, może teksty i wiersze mojego autorstwa. Nie wiem jeszcze dokładnie jak to wyjdzie w efekcie końcowym, ale na pewno taka strona powstanie.
Za niecały już rok stuknie Traumie oficjalnie okrągła, dwudziesta rocznica urodzin. Planujecie już z tej okazji jakąś większą fetę?
Postanowiliśmy przesunąć ten jubileusz na 2012r. gdyż wówczas zmieniliśmy nazwę na obecną i wówczas stuknie Traumie pełna 20stka bez mieszania w to czasu, w którym funkcjonowaliśmy jako Thanatos
Czy jest coś w całej historii tego zespołu, czego jakoś specjalnie żałujesz?
Na przestrzeni tych wszystkich lat pewnie popełniliśmy wiele błędów, powzięliśmy nieodpowiednie decyzje ale to normalne. NO BODYS PERFECT. Nie są to jednak rzeczy, które spędzają nam sen z oczu…
Słyszałem, że podobno zabierasz się za jakiś solowy projekt, w którym wszystko nagrywasz sam. Uchyl nieco rąbka tajemnicy i powiedz co to ma być za muza?
Faktycznie w tej chwili dużo komponuje dla mojego solowego projektu i jestem tym pochłonięty od kilku miesięcy na maxa. Ta muzyka nie ma wiele wspólnego ze stylistyką Traumy, mam czas odpoczynku od szybkich temp i blastów, chociaż numery, jakie pisze obecnie również są osadzone w metalu. To muzyka pokroju Lamb Of God, Machine Head czy Slayer. Ma prawie już gotowy materiał na debiutancki album. To świetna koncertowa muza i przyznam szczerze, że rozważam zrobienie z tego projektu regularnego zespołu.
A co dzieje się z zespołem Lafayn, w którym kiedyś się udzielałeś? Istnieje jeszcze?
Lafayn po 10 latach istnienia przestał istnieć. Nagraliśmy dwa świetne albumy, ale nie udało nam się doprowadzić do wydania ostatniego krążka za pośrednictwem jakiejś wytwórni, więc ten materiał leży jedynie na mojej półce i zarasta kurzem. Zespół rozpadł się jakoś tak samoczynnie bez specjalnego powodu. Chłopaki mieli coraz mniej czasu na próby i chyba w ogóle zeszło z nich powietrze, bo przestali zajmować się muzyką.
Powiedz mi jeszcze na koniec czy powołując do życia zespół Thanathos w 1988 roku nie wiedzieliście jeszcze, że w Holandii istnieje już kapela o takiej samej nazwie?
No niestety nie wiedzieliśmy o istnieniu holenderskiego Thanatosa. Nie było wówczas Internetu, więc dostęp do informacji był w tamtym okresie bardzo ograniczony. Dowiedzieliśmy się o tym jakiś czas po wydaniu debiutanckiej płyty holendrów, ale w tym czasie byliśmy już dosyć znani w naszym kraju i nie zamierzaliśmy zmieniać nazwy. Z czasem jednak ta sytuacja zaczęła nas męczyć i w 1992r postanowiliśmy zmienić nazwę Thanatos na obecną.
OK., wielkie dzięki za poświęcony mi czas i życzę powodzenia w promocji „Neurotic Mass”…
Dzięki również za miłą pogawędkę i wsparcie dla mojego zespołu. Pozdrawiam wszystkich maniax w całym kraju. Do zobaczenia na koncertach.
