Kat & Roman Kostrzewski, Gilotyna – Bielsko-Bia?a, Rude Boy Club

(12 maja 2007, napisał: Jacek Walewski)


Data wydarzenia: 12 maja 2007

 

Kurde, sesja na studiach się zbliża, człowiek więcej przesiaduje ostatnimi czasy przed książkami, niż przy wieży ze słuchawkami na uszach. Nie mówiąc już o wnikliwym śledzeniu tego, co się w metalowym światku obecnie dzieje. Nic więc dziwnego, że nawet o koncercie Kata w Rude Boyu dowiedziałem się tzw. "pocztą pantoflową". Nic to jednak! Sesja czy nie, Romka zobaczyć na żywo trzeba! Dlatego też 12 maja, trochę po 19 karnie stawiłem się w wyżej wymienionym klubie, którego nazwa zresztą bardziej może pasowałaby do jakiegoś przybytku "oryginalnej" rozkoszy, a nie do klubu metalowego. Mniejsza jednak o to. Ledwie wszedłem do Rude Boya, zamieniłem kilka zdań z kumplem (pozdro Michał!), a już na scenie zamontował się Gilotyn. Ten zespół to już stali bywalcy rudeboyowych koncertów; wcześniej grali już jako support Sceptic czy Acid Drinkers. Swoim thrash/death metalem pościnali pare głów, choć trzeba przyznać, że publiczność była w większości dość nie mrawa. Nie wiem, może jeszcze nie wszyscy do końca obudzili się z zimowego letargu… Kwartet z Czechowic-Dziedzic zszedł ze sceny po niespełna pół godzinie, pozostawiając pewien niedosyt. Myślę, że jeszcze z dwa numery spokojnie mogłyby polecieć… Nie wypada jednak marudzić, gdy za chwilę wystąpić ma pierwszy satanista III, a obecnie już ponoć nawet IV RP. No, z tym że chwila to raczej w tym wypadku duży kolokwializm. Na Kata przyszło nam bowiem poczekać blisko trzy kwadranse. Dopiero gdy tłok pod sceną zrobił się na tyle duży, że zaistniało już zagrożenie swobodnych wypraw kolonialnych wszy, z głośników poleciało intro, a na scenę weszli muzycy zespołu. Zaczęli od "Płaszcza skrytobójcy", co było, moim zdaniem, wyborem fatalnym. Zamiast od razu porwać fanów do dzikiego pogo czymś szybkim, grupa postanowiła zaszczycić nas kawałkiem o tyle transowym, co nudnym. Dobrze, że zaraz po wybrzmieniu ostatnich dźwięków "Płaszcza…" Romek & spółka zrehabilitowali się pierwszym tego wieczora klasykiem – "Śpisz jak kamień". Po utworze z "Oddechu wymarłych światów", przyszedł czas na pogaduchy Kostrzewskiego z fanami, których zresztą podczas całego koncertu było sporo. Obiecał, że zespół zagra dużo "staroci" (co swoją droga wcale nie okazało się prawdą, gdyż setlista składała się w znacznej części z kawałków z dwóch ostatnich płyt grupy), a także zapowiedział nagranie nowego albumu swojej kapeli. Na potwierdzenie jego słów zespół zagrał nawet dwie premierowe kompozycje. Cóż, oprócz tego, że obie były szybkie, a pierwsza z nich zaczynała się trasową grą gitary, mogącą kojarzyć się z tym, co Kat robił na "Różach…", trudno mi cokolwiek o nich powiedzieć, gdyż zupełnie nieczytelny sound skutecznie uniemożliwiał wsłuchanie się w jakiekolwiek detale. Skoro już o brzmieniu mowa to wydaje mi się, że klubowy dźwiękowiec powinien chyba spróbować realizować się w innej dziedzinie. Perkusja przebijała się przez słabosłyszalne gitary, a o usłyszeniu wokalu, stanowiącego przecież największy atut Kata, można było tylko pomarzyć. A szkoda gdyż setlista była całkiem ciekawa. Co prawda zabrakło wielu klasycznych numerów z pierwszych dwóch płyt (np. "Nocy Szatana", "Czarnych zastępów" i przede wszystkim "Diabelskiego domu cz.II"!), można było jednak usłyszeć choćby "Masz mnie wampirze" z chóralnie odśpiewanym przez publiczność, wręcz stadionowym, refrenem, chyba najbardziej thrashowy numer z "666" – "Wyrocznię" czy wreszcie "Ostatni tabor", którego przecież Kat przez wiele lat w ogóle nie grał. Tak, gdyby nie skandalicznie słabe brzmienie to byłby dobry koncert. Daleki jednak jestem od tego, by otworzyć sobie po tym sobotnim występie twórców "Bastard" żyły. Pocieszny widok hasającego po scenie niczym 20-latek Romka na prawdę mógł wywołać szczery uśmiech na twarzy choćby największego ponuraka. Tak, metal dodaje sił i chyba także odmładza! Jeżeli z taką samą werwą wokalista pracuje w studiu nagraniowym, myślę, że już wkrótce będziemy mogli się raczyć debiutancką płytą Kata z Romanem. Czego i Wam i sobie życzę!

divider

polecamy

Pincer Consortium – Geminus Schism Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear
divider

imprezy

Grima w Krakowie – Nightside Tour 2025 Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Imperial Age w Krakowie – symfoniczny metal w Klubie Gwarek Esprit D’Air – koncert w Klubie Studio Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Kierunek: Północ – Taake i goście na trzech koncertach w Polsce Death Confession 1349 i ich goście w Krakowie Unholy Blood Fest IV – Toruń Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty