Chaos over Cosmos – The Silver Lining Between the Stars
(24 grudnia 2021, napisał: Prezes)

Moje poprzednie spotkanie z Chaos over Cosmos (materiał „The Ultimate Multiverse”) miało miejsce jakiś rok temu, nie spodziewałem się więc tak szybko kolejnego strzału, szczególnie że tak skomplikowana i rozbudowana muzyka z pewnością nie powstaje z dnia na dzień. Tym razem jednak wiedziałem już czego się spodziewać, więc zaskoczenia nie było… I tak „The Silver Lining Between the Stars” jest materiałem dość podobnym do poprzedniczki, utrzymanym w tych samych klimatach, choć oczywiście zawierającym pewne nowe elementy. Muzyka tego duetu (cały czas jest to duet, choć jego skład się zmienił, o czym później) to instrumentalna orgia balansująca gdzieś na pograniczu prog, power i death metalu. Wszystko opiera się w głównej mierze na bardzo rozbudowanych, i zaawansowanych technicznie partiach gitar, którym gdzieś tam w tle towarzyszy kosmiczna elektronika. Mam wrażenie jednak, że tej elektroniki jest jakby mniej, niż na poprzednim materiale, choć może to też być efekt miksu… Generalnie gitary są tutaj bezapelacyjnie na pierwszym miejscu i to one mają być w centrum uwagi. Wyeksponowane są zresztą całkiem słusznie, bo po prostu robią świetną robotę. I nie ważne czy jest to jakieś nośne melodeathowe riffowanie, kosmiczne solówki czy progmetalowe pasaże – gitary po prostu robią robotę. W porównaniu do „The Ultimate Multiverse” ten album jest jakby cięższy, zawiera więcej chwytliwego, ale też prostego riffowania, a chwilami nawet ociera się o djent. Oczywiście te delikatniejsze, przestrzenne momenty też się pojawiają, jak chociażby w finałowym utworze „The Sins Between the Stars”, który naprawdę fajnie buduje klimat i jest dobrym zakończeniem.
Na koniec słowo jeszcze o wspomnianej przeze mnie wcześniej zmianie. W zespole pojawił się nowy wokalista i zastąpił poprzedniego, na którego trochę ostatnio narzekałem. Zmiana moim zdaniem wyszła jak najbardziej na dobre. Może jego wokal jakoś specjalnie się nie wyróżnia, po prostu dość sprawnie łączy screamy z okazjonalnymi czystszymi śpiewami, myślę że sprawdziłby się spokojnie w jakimś melo-death metalowym składzie. O to chyba jednak chodziło, by specjalnie nie wychodził przed szereg i stanowił solidne, ale jednak tło dla partii gitar… Co ciekawe znowu jest to osoba z zagranicy (przypominam, że za warstwę muzyczną odpowiada Polak – Rafał), więc status zespołu pozostaje „międzynarodowy”.
Generalnie zatem uważam „The Silver Lining Between the Stars” to materiał o oczko lepszy niż poprzednik. Jeśli ktoś lubi takie zróżnicowane, dynamiczne i mocno zorientowane na warstwę instrumentalną granie to spokojnie może po ten album sięgnąć. Ja do Chaos over Cosmos przekonuję się coraz bardziej.
PS. Okładka znowu bardzo w ‘kosmicznym’ klimacie, choć ta poprzednia była bardziej wyrazista…
Wyd. self-released, 2021
Lista utworów:
1. Violent Equilibrium
2. The Last Man in Orbit
3. Eternal Return
4. Control Zed
5. The Sins Between the Stars
Ocena: +7/10
