Faeces – Nihilominus
(17 sierpnia 2021, napisał: Pudel)

Małopolski Faces błąka się gdzieś po obrzeżach sceny już dwadzieścia lat. Zespół ma na swoim koncie cztery albumy, kilka splitów, jednak jakoś się nie przebił do deathmetalowego „mainstreamu”, choćby na skale krajową. Miałem okazje widzieć ten zespół na żywo jakos w 2008 roku, i ich występ zrobił na mnie kolosalne wrażenie, bo łączyć naprawdę brutalne granie z nienaganną techniką i nieoczywistymi pomysłami to jednak trzeba umieć, a oni to robili świetnie i z niesamowitą lekkością. No a jak się prezentuje nowy, właśnie czwarty już duży album? No nadal jest to death metal, nadal panowie lubię pokombinować, nadal ma to solidnego kopa i nie ma srania po krzakach. Jest też niemało fragmentów bardziej melodyjnych… i przeważnie fajnie one pasują do całości, jednak w kilku momentach wydały mi się jakby doklejone na siłę. Na szczęście całościowo ta muza wypada konkretnie, ciężko i brutalnie, mimo tych pewnych ozdobników. Nie ma tu silenia się na jakieś klimaty, mroki i inne filozofie wschodu, zachodu, północy i południa – co mi bardzo odpowiada, bo Polska kiedyś death metalem stała, i komu to przeszkadzało? No fajny ten „Nihilominus” jest, o dobrej produkcji i porządnym growlu chyba nawet nie muszę wspominać? Jakby to ode mnie zależało, to bym tylko troszkę wywalił tych melodyjek i skupił się na konkretnym mieleniu, bo te zespołowi wychodzi idealnie. Ale jest naprawdę całkiem ok tak jak jest – zwolennicy death metalu koniecznie powinni się zapoznać z tym wydawnictwem.
Wyd. Defense/Mythrone, 2021
Lista utworów:
1. Life is Chaos
2. Despondency
3. Company of Cold Skulls
4. My Demons Are Dead
5. Infirmity
6. Burn in Disgrace
7. Fury
8. Decayed Liver
Ocena: 7/10
