Fumes – Assemblage of Disgust
(19 czerwca 2021, napisał: Prezes)

No i proszę bardzo! Da się jeszcze wymyślić dobre i klimatyczne nazwy zespołów, które są po angielsku i w dodatku jednowyrazowe. Fumes pochodzi z Kanady i napierdala death metal. Patrząc na logo zespołu i okładkę tego materiału w sumie nie trudno się było domyślić… Po takich „klasycznych” grafikach spodziewałem się jednak bardziej prostego i oldskulowego grania, a tu mała niespodzianka. Wprawdzie Kanadyjczycy grają nieco klasycznie, ale na pewno nie prosto. Owszem, są momenty, że sięgają po bardzo proste środki wyrazu, potężne zwolnienia i znajomo brzmiące riffy, jednak przez większość czasu starają się mocno kombinować i wychodzi im to naprawdę dobrze. Nie są to jednak jakieś nowoczesne, super techniczne kombinacje i popisywanie się umiejętnościami, lecz umiejętne żonglowanie tempami i aranżacyjne wygibasy, które dodają całości pewnego chorego i pokręconego klimatu. Ogólnie „klimat” jest tu jednym z głównych atutów. Raz jest zajebiście duszno i mrocznie, a za chwilę wkrada się trochę przestrzeni i można złapać szybki oddech. W jednym momencie szybkie riffy i blasty siekają słuchacza na kawałki, by momentalnie wyhamować i przycisnąć potężnym, przytłaczającym zwolnieniem. Mamy tu ledwie pięć kawałków, trwających po około pięć minut, ale ilością patentów i riffów można by obdzielić niejeden pełny album. Na całe szczęście to „kombinowanie” nie jest przesadzone i słucha się tego naprawdę zajebiście. Dodatkowo pomaga w tym ciężkie, brutalne, ale stosunkowo klarowne brzmienie.
Generalnie nie jest to nic nowego, raczej każdy fan technicznego death metalu z lat 90. powinien się w tych dźwiękach bez problemu odnaleźć. Moim zdaniem jednak czuć od nich pewien powiew świeżości… albo raczej opary zepsucia?
Wyd. Morbid Chapel Records, 2021
Lista utworów:
1. Faded Reality
2. Surfeit of Rancor
3. Drain the Ichor
4. Stagnant and Deteriorating
5. Mind Wound
Ocena: -8/10
