Impurity / Sabbat – Rage and Horrors
(14 marca 2021, napisał: Prezes)

Ten materiał to jeden z tych, które hamują mój proces recenzowania nowych rzeczy. Czasem trafia się coś takiego, co zacina się w moim odtwarzaczu i nie potrafi wyjść. I nie, nie chodzi tutaj o jakiś wybitnie dobry materiał od którego się uzależniam… nie jest on też tragicznie zły, bo w przypadku takich wystarczy zazwyczaj kilka odsłuchów i człowiek chce to już mieć za sobą. W przypadku takich materiałów jak ten split Impurity i Sabbat po prostu nie wiem co napisać. Po pierwsze ci, którzy siedzą w podziemiu raczej o obydwu tych tworach słyszeli i doskonale wiedzą czego się po nich spodziewać. Po drugie dla mnie cały ten materiał jest słuchalny, ale też na kolana w żadnym wypadku mnie nie rzuca. Te dwa zdania postaram się jednak wykrzesać… Część pierwsza należy do Brazylijczyków z Impurity. Ich muza to pierwotny, dziki black/death metal, okraszony elementami klasycznego heavy metalu (ale bardziej tego surowego, Venomowego, niż tego melodyjnego). Dużo jest tu prostych, ale naprawdę dobrych, zapadających w pamięć riffów. Fajnie wypada łączenie bardzo szybkich, huraganowych partii z wolnymi, marszowymi tempami. Do tego dochodzą oczywiście ohydne wokalizy, surowizna brzmieniowa i klimatyczne wstawki z horrorów.
Druga część to japoński Sabbat, który od lat ściga się z Nunslaughter na największą ilość wydawnictw. Oni, podobnie jak ich brazylijscy koledzy, mają w swojej muzyce ten charakterystyczny dla egzotycznych krajów „dziki” pierwiastek. Tu nie musi być super równo, gładko i elegancko. Tutaj liczy się autentyczna pasja i nic więcej. Wiadomo, że uwielbienie dla takich klasyków gatunku jak wczesne Bathory bije tutaj z każdego dźwięku, choć przez te wszystkie lata Sabbat też dorobił się swojego specyficznego stylu. Te ich kawałki nie wchodzą może w takie prędkości, jak w przypadku Impurity, są za to nieco bardziej przebojowe. Wystarczy posłuchać takiego „Black Metal Horses”, który od początku rusza z kopyta (hehe) dobrą solówką. W ogóle solóweczki Sabbat to kolejna ich charakterystyczna rzecz. Raz są lepsze, innym razem znowu jakby mniej trafione, ale na pewno zapadają w pamięć. Przegięciem jest już jednak ostatni na płycie „Nekromantik”, który trwa prawie 14 minut a trzy-czwarte z tego czasu zajmuje solówka właśnie… Cóż, fajnie że chcieli tak grubo polecieć, jednak do mnie to nie trafiło.
Generalnie split niezły, choć trafi pewnie tylko do maniaków takiego dzikiego, egzotycznego grania i kolekcjonerów kolejnych płyt Sabbat.
Wyd. MARA Production, 2020
Lista utworów:
1. Impurity – Under the Spell
2. Impurity – Death Is the Mother of God
3. Impurity – Satanic Metal Kingdom (2019 version)
4. Impurity – Phuneral (Aamonhammer cover)
5. Impurity – March to Hell
6. Sabbat – 13 Candles
7. Sabbat – Kamikaze Bomber
8. Sabbat – Rage of Mountains
9. Sabbat – Black Metal Horses
10. Sabbat – Nekromantik
Ocena: -7/10
