Cinereous Rain – I
(15 grudnia 2020, napisał: Prezes)

Cinereous Rain to nazwa praktycznie anonimowa. Jeśli wierzyć metal-archives projekt ten założony został w tym roku przez dwóch panów – Niemca i Ekwadorczyka, którzy coś tam już w podziemiu zrobili (ilościowo obaj mają dość bogate portfolio). Materiał który wspólnie stworzyli to przeszło 40-minutowy kolos, na który składają się cztery utwory.
Zacznijmy może od tego, co jako pierwsze rzuciło mi się w oczy, czyli okładka tego albumu. Nie jest to może coś najbardziej oryginalnego na świecie, ale na pewno przyciąga wzrok, przynajmniej mój. Cała oprawa graficzna jest utrzymana w takim zimnym, kosmiczno-księżycowym klimacie. Fajnie to wygląda i, jak się później okazało, bardzo dobrze współgra z częścią muzyczną… Właśnie… i tu dochodzimy do sedna sprawy. Debiutancki materiał Cinereous Rain to rzecz, od której osobniki nieprzygotowane i co bardziej wrażliwe na piękno mogą odbić się jak od ściany. Ten album jest ohydny, ciężko przyswajalny, odpychający. Ale taki przecież powinien być death/black metal, co nie? Początkowo ciężko przebrnąć przez tą szczelną zaporę mrocznych, pozornie monotonnych riffów. Gitary płynące jednostajnie przytłaczają i duszą. Perkusja bez wirtuozerii częstuje nas naprzemiennie blastami i nieco wolniejszym, miarowym biciem. Wszystko tu jest strasznie… nieprzyjazne. Po jakimś czasie do człowieka dociera jednak, że to nie konkretne dźwięki czy jakieś instrumentalne popisy są tu najważniejsze. Tu główną rolę odgrywa ten mroczny, zimny, odhumanizowany klimat. Tutaj nie ma melodii, nie ma zbyt wielu ozdobników – jest po prostu hipnotyzujący, brutalny, kosmiczny huragan. Idealnie wpasowuje się w cały ten obraz jednostajny, regularnie skrzeczący wokal. Normalnie taka nieróżnorodność byłaby dla mnie wadą, ale w przypadku tego akurat albumu to zaleta. Rozumiem, że będą tacy, który po prostu nie załapią tego ciężkiego, dusznego klimatu, a może nawet po jednym przesłuchaniu stwierdzą, że „nuuuuuuda”. Nawet ja, będąc szczerym, początkowo myślałem, że tak właśnie ocenię ten materiał… W pewnym momencie jednak coś „zaskoczyło” i dziś uważam, że to naprawdę dobry materiał, choć na pewno nie dla wszystkich.
Wyd. MARA Productions, 2020
Lista utworów:
1. I
2. II
3. III
4. IV
Ocena: -8/10
