Sandbreaker – Worm Master (w skrócie)
(26 listopada 2020, napisał: Prezes)

Z czym kojarzy mi się Diuna? Niby z książką, ale jednak niekoniecznie, bo nie czytałem. To może z filmem Davida Lyncha, w którym grał Sting? Niby też, ale znowu pudło. Najbardziej kojarzy mi się z grą Dune II, w którą zagrywałem się na Amidze jako młody smarkacz. Od jakiegoś czasu ta nazwa będzie mi się też kojarzyć z zespołem Sandbreaker, który to zespół w swojej twórczości bezpośrednio nawiązuje do uniwersum stworzonego przez Franka Herberta. Już na debiutanckiej EPce wyraźnie było słychać, że panowie mają dobrze sprecyzowany pomysł na swoją muzykę, a ten pierwszy album tylko to potwierdza. Świetne, wciągające niczym ruchome piaski doomowe granie, które bardzo niespiesznie, ale też konsekwentnie niczym walec prze do przodu. Oczywiście wielbiciele szybkich temp, dynamiki i agresji raczej nie mają czego szukać. Bez zbędnych dźwięków, choć jakieś tam minimalistyczne ozdobniki też się znajdą. Przede wszystkim jednak ciężar i przygniatający klimat.
Plusy:
- piach… w oczach, w gardle, przede wszystkim w uszach
- potężny, przygniatający ciężar
- świetne efekty, oszczędnie ale ze smakiem ponakładane na gitary
- wokale, które kroczą ścieżką gitar, czyli maksymalne doły
- duszny klimat
- jakiś taki luz i spokój bije z tych dźwięków mimo wszystko
Minusy:
- całość mogłaby być z dziesięć minut dłuższa
- jak nie skupisz się odpowiednio na tych dźwiękach to cały materiał może przelecieć gdzieś w tle bez większego echa
Wyd. Defense Records / Mythrone / Free Joy Stereo, 2020
Lista utworów:
1. Upside Down World
2. Worm Master
3. Navigator Lost
4. Aqua Karma
5. Covered by Sand
6. Golden Path (Metamorphosis)
7. Tomb of the Burning Sands
8. Flames of Doom
Ocena: 8/10
