Det Gamle – Rex Lucifer
(22 listopada 2020, napisał: Pudel)

Ech, bałem się tej płyty. Wcześniejsze materiały, wydane jeszcze jako Det Gamle Besatt naprawdę mi się podobały – było to całkiem fajne połączenie klimatu najwcześniejszego Besatt z rzeczami typu starusieńki Kat czy nawet Root, podane w takiej lekko amatorskiej, czy tam garażowej otoczce. Nie są to może rzeczy wybitne, ale naprawdę przyzwoite, zdarza mi się do nich wracać. Tymczasem nastąpiła zmiana nazwy, no i już ładny kawałek czasu temu światło ujrzał klip do „Cmentarza”. No kto nie toczył z tego beki, niech pierwszy rzuci kamieniem, a „ezoteryczny świaaaat” chyba nie tylko mi śni się po nocach do teraz. Na szczęście, ten numer to chyba najsłabszy fragment „Rex Lucifer”. Ogólnie, mimo zmiany szyldu, rewolucji ogromnej nie ma, choć różnice muzyczne jednak są. Od początku atakuje nas granie z okolic powiedzmy „Czarciego Majestatu” Besatt, tym razem jednak wzbogacone o różne dodatki, typu smyki, trąby czy ogólnie rozumiane klawisze. No i jest też tak naprawdę jeden podstawowy i zarazem jedyny, acz niemały problem z tym albumem, mianowicie: wokal. Weronis śpiewać nie potrafi. I nie ma z tym najmniejszego problemu, jak sobie złowieszczo deklamuje, tak jak to było na poprzednich materiałach. Próby melodyjniejszego śpiewu wypadają w najlepszym razie słabo, w najgorszym – po prostu groteskowo, jak w tym nieszczęsnym „Cmentarzu” (gdzie znów – muzycznie numer jest zupełnie ok!). Dziwi mnie to o tyle, że ogólnie produkcja płyty jest bardzo dobra, nie wierze, ze nie dało się z tego więcej wyciągnąć. A szkoda, bo naprawdę dla wielu ten śpiew może być zwyczajnie nie do przejścia. Muzycznie serio jest tu na czym zawiesić ucho! Gitarowe riffy jak i same kawałki są ciekawe, klawiszy, sampli i innych takich jest bardzo dużo, ale to jeden z tych nielicznych przypadków, gdzie te dodatki są wykorzystane z sensem i smakiem(nibymellotron w „Martwy krok” – bdb), czasem bywa też agresywniej niż to wcześniej bywało („Krzyż w kąt”) . Ogółem – „Rex Lucifer” to kawałek solidnego blacku w średnich tempach, niekiedy wpadającego wręcz w doomowe rejony, z ciekawymi klawiszowymi tłami i słabym, miejscami po prostu drażniącym wokalem, do którego zwyczajnie trzeba przywyknąć, choć wielu on niestety odstraszy na starcie. Uważam, że zespół dobrze zrobił idąc w trochę innym kierunku, niż na wcześniejszych wydawnictwach (bo ileż można klepać to samo), niemniej jednak albo trzeba popracować nad wokalem, albo zatrudnić śpiewaka z prawdziwego zdarzenia – bo to naprawdę niezła płyta, i trochę głupio by było jakby ludzie z niej zapamiętali tylko „wkurwionego Gargamela” z „Cmentarza”. Mimo, że zespół z wiadomym klipem zaliczył prawdziwe „wejście smoka”, to uważam, że warto dać „Rex Lucifer” szansę – pomimo pewnych mielizn coś się jednak w tej muzyce dzieje, grać na pewno panowie potrafią, brzmi to całkiem dobrze. Najlepiej chyba po prostu posłuchać i samemu wyrobić sobie zdanie.
Wyd. Mara, 2020
Lista utworów:
1. Rex Lucifer
2. Gniew demona
3. Siedem trąb apokalipsy
4. Krzyż w kąt
5. Martwy krok
6. Trupia ćma
7. Szept ostrza
8. Piekielny ornament
9. Cmentarz
10. Rex Lucifer Dominus
Ocena: +6/10
https://www.facebook.com/DetGamleBesatt
