Cloven Hoof – Age of steel

(5 kwietnia 2020, napisał: Pudel)


Cloven Hoof – Age of steel

Cloven Hoof to nazwa zapewne chociażby kojarzona przez fanów klasycznego heavy metalu, „kariera” tej grupy przebiegała w typowy dla tego nurtu sposób – demówki, EPka, album dla Neat records, udział na różnych składankach, potem zjazd w dół – koncertówka i dwie płyty dla mniejszych wytwórni. W pierwszej fazie istnienia zespół dociągnął do 1990, wielki powrót nastąpił jedenaście lat później, zaś „age of steel” to już trzeci album po reaktywacji. Przy czym „stare czasy” pamięta tylko basista, na nowym albumie w ogóle debiutują w barwach CH jeden z gitarzystów i bębniarz. No i muzyka z „Age of steel” jest właśnie taka trochę staro-nowa. Bo oczywiście jest to klasyczny heavy metal, nie mający jednak zbyt wiele wspólnego z nieco przybrudzonym i chropowatym graniem z debiutanckiej płyty czy z „Dominatora”. Nowy album to nieco podbity klawiszowymi (i niestety trochę tandetnymi) tłami galopujący heavy metal, któremu jednak bliżej do nowszych dokonań Grave Digger czy europejsko-powermetalowym klimatom niż nwobhm. Śpiew wokalisty z kolei momentami bardzo zbliża się do barwy Bruce’a Dickinsona („Alderley edge”) – i jest to bardzo mocny punkt albumu. Trochę z tym albumem jest taka sytuacja jak z „Without looking back” wiadomo kogo (wydanym przez tę samą wytwórnię…) – technicznie wszystko ok, ale jednocześnie nie ma to zbyt wiele wspólnego z chwalebną przeszłością grupy jak i trąci nieco myszką (te jakby z końcówki lat dziewięćdziesiątych parapety, dziwnie brzmiące bębny). Trafiają się fajne fragmenty „z pazurem”, jak początek „Apathy”, ale ginie to wszystko w oceanie trochę bezpłciowej mieszanki powerowych patatajów, AOR-owego tata-rocka i dickinsonowych zaśpieeeeeewów. Półballadowy – półironowy „Touch the rainbow” już serio wystawił moją cierpliwość na ciężką próbę. Jaśniejszym blaskiem świeci tu w zasadzie jedynie numer tytułowy, oparty na konkretnym riffowaniu i choć raz bez patatajów. No nie ma tu – wbrew mojemu marudzeniu – tragedii, posłuchać można. Tylko po prostu po kapeli mającej na swoim koncie takie kozak numery jak „Crack the whip” czy „Return Of The Passover” oczekiwałem czegoś więcej niż idealnie bezbarwnego i bezpiecznego grania dla podstarzałych Niemców. Jakby to postawić obok nowych produkcji chociażby Satan czy nawet Angel Witch, to trochę blado to wygląda…

 

Wyd. Pure Steel, 2020

 

Lista utworów:

 

1. Bathory
2. Alderley Edge
3. Apathy
4. Touch the Rainbow
5. Bedlam
6. Ascension
7. Gods of War
8. Victim of the Furies
9. Judas
10. Age of Steel

 

Ocena: 5/10

 

https://www.facebook.com/clovenhoof1979

divider

polecamy

Brüdny Skürwiel – Silesian Bastards Mutilation Case – Mutilation Case Pincer Consortium – Geminus Schism Königreichssaal – Psalmen’o’delirium
divider

imprezy

Banisher, Dormant Ordeal oraz Terrordome na wspólnej  trasie jubileuszowej! Finał „Metal 2 the Masses Polska 2025″ już 21 czerwca w Chorzowie Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Unholy Blood Fest IV – Toruń
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty