TRWOGA – TRWOGA
(5 stycznia 2020, napisał: Robert Serpent)

Bydgoszcz coraz mocniej zaznacza swoją obecność na rodzimej scenie black metalowej. Tym razem wpadł mi w ręce debiutancki krążek Trwogi, który ukazał się już ponad pół roku temu, a został puszczony na ten podły świat przez Black Death Production.
Kilka słów, które mi się nasuwają przy kolejnych płytach z polskim black metalem, a które nie są skierowane do członków Trwogi…
Nie da się ukryć, że black metal jest w natarciu. Historia po raz kolejny zatacza koło i za jakiś czas zapewne skończy się jak zawsze. Przetrwają najsilniejsi i najwytrwalsi, a reszta pójdzie drogą „ewolucji” (cudzysłów nie jest przypadkowy) lub któregoś dnia zrozumie przy porannej kawie, że to było tylko chwilowe zauroczenie i ta droga jest zbyt wyboista, aby nią dalej kroczyć. Czemu o tym piszę akurat przy okazji recenzji Trwogi? To akurat czysty przypadek. Jednak każdy kto obserwuje od lat scenę metalową, przeżywał już bumy i upadki, zniknięcia i powroty, śmieszne oświadczenia, posądzenia czy tłumaczenia. Finalnie… Mądrzejsi będziemy za jakiś czas i wówczas zobaczymy kto czuje takie klimaty, a kto próbuje się wstrzelić w muzyczny rynek. Nic nie trwa wiecznie i osobiście jako wielki fan black metalu boję się tego momentu i wiem, że wcześniej czy później przyjdzie mi się zmierzyć z wszelkiego rodzaju podpinaczami. A kto nim jest to już pokaże czas, który jest najlepszym weryfikatorem…
A teraz skupmy się na debiucie Trwogi. Muzycznie otrzymujemy dziesięć utworów. Płyta jest podzielona na trzy części i wśród tej dyszki mamy trzy mroczne introdukcje („Aeternae Exilium”, „Ad Finem Ultimum” i „In Carcerem Conjicere”), czy też zamykający płytę „Perpetuum Tortae”. Swoją drogą muszę przyznać, że Trwoga potrafi budować klimat i wszystkie wspomniane przerywniki są utrzymane na bardzo wysokim poziomie i wcale nie obraziłbym się jakby były dłuższe i jeszcze bardziej połączone z muzyką. Coś na kształt absolutnie genialnego początku numeru zatytułowanego „Pręgierz” (co za klimat, szacunek panowie). Jakieś delikatne gitarowe tło, odgłosy cierpiącego typa i przerażający klimat (aż mam ciary jak słucham wstępu do tego utworu). Sam utwór jest instrumentalny, ale wyróżnia się spośród innych połączeniem rzekłbym ambientowych wstawek z black metalem.
Muzyki nie otrzymujemy na debiucie Trwogi jakoś specjalnie wiele. Całość trwa nieco ponad 35 minut. Bydgoszczanie nie są demonami prędkości, co nie oznacza, że nie znajdziemy na debiucie Trwogi szybszych fragmentów. Całość jest utrzymana raczej w średnich tempach ze sporym naciskiem na budowanie nastroju. Jest surowo, momentami wręcz prymitywnie (za każdym razem podkreślam, że nienawidzę tego słowa, ale fakt faktem, że słowo to oddaje klimat o jakim mowa w danym momencie), jest wisielczo, ponuro i mrocznie. I jest, niestety, również miejscami nierówno. Pisząc o nierówności mam na myśli poziom utworów. Oprócz świetnych kawałków takich jak „Zaraza” czy „Otchłań” (bardzo podoba mi się tekst tak na marginesie) zdarza się również potknięcie w postaci utworu „Czerń”, który nieco psuje mi całokształt płyty i w pewnym sensie niszczy odbiór „Trwogi”. Niewiele lepiej jest również w następnym utworze zatytułowanym „Pustota”. Moim zdaniem oba utwory nie wnoszą nic dobrego do albumu i najzwyczajniej w świecie, przynajmniej w moim przypadku, zaniżają ocenę ogólną. Szkoda wielka, bo potencjał drzemiący w Trwodze jest spory.
Tak czy inaczej to drobne potknięcie można tłumaczyć faktem, że to debiut bydgoszczan i jak to bywa na debiutach są rzeczy, które przy kolejnych wydawnictwach wymagają poprawek. Zespół dojrzewa, wybiera drogę, unika błędów z początków istnienia itp. Nie wątpię, że tak będzie w przypadku Trwogi. Swoją drogą ciekaw jestem jaką drogę obierze Trwoga w przyszłości, osobiście wolałbym, aby w muzie bydgoszczan pojawiło się jeszcze więcej ciemnych i ambientowych wpływów. Duży talent Raven posiada w zabawie z syntezatorami i chciałbym usłyszeć coś więcej w tym stylu.
Reasumując… Debiut udany, ale pamiętać należy, że egzystujemy w krainie z black metalu słynącej i nie akceptującej potknięć. Każde potknięcie może oznaczać upadek w wielką przepaść. A to bilet w jedną stronę…
Wyd. Black Death Production, 2019
Lista utworów:
1. Aeternae Exilium
2. Rozkład
3. Zaraza
4. Ad Finem Ultimum
5. Czerń
6. Pustota
7. In Carcerem Conjicere
8. Pręgierz
9. Otchłań
10. Perpetuum Tortae
Ocena: 7/10
