Unleashed – Johnny

(13 marca 2006, napisał: Prezes)


Unleashed – Johnny

Cześć Johnny! Powiedz mi, ile już wywiadów dzisiaj udzieliłeś?

Nie wiem… Powiedziano mi, że ten będzie już ostatni, ale znając życie będzie jeszcze kilka. Ja jednak nie mam nic przeciwko temu, na razie nie jestem jeszcze zmęczony.

No to w takim razie jedziemy… na początku powiedz mi jak ma się Andreas? Słyszałem, że nie jest z nim za dobrze…

Jakiś czas temu odwiedził nas w sali prób, kiedy ogrywaliśmy materiał z nowym perkusistą, ale sprawiał wrażenie nieźle rozbitego. Wyglądał, jakby ktoś go pobił. Jest bardzo zmęczony, jego lekarz powiedział, że będzie musiał odpoczywać jeszcze przez jakieś trzy do czterech tygodni. Cierpi na zapadnięcie się płuca, lekarze z początku nie wiedzieli co to jest, ale teraz już wszystko wydaje się być w miarę w porządku. Miejmy nadzieję, że za jakiś miesiąc będzie już całkiem zdrowy, oczywiście o ile nie nastąpi nawrót choroby.

Rozumiem zatem, że Jonas jest tylko tymczasowym zastępstwem za Andreasa?

Tak, oczywiście.

… i Andreas powróci, kiedy tylko będzie mógł?

O tak, z pewnością! Kiedy rozmawiał ze mną stwierdził, że gdyby mógł przyjechałby tutaj do Polski tylko po to, żeby wypić z nami jakieś piwo i po prostu oglądać nasz występ. Niestety jego organizm na razie jeszcze nie pozwala na takie eskapady, ale bardzo czekał na nasz koncert w waszym kraju. Już od jakichś ośmiu lat powtarzał mi ciągle: „musimy załatwić jakiś koncert w Polsce!” a ja mogłem mu tylko odpowiedzieć, że się staram. Mówiłem naszemu agentowi, żeby zorganizował tu jakiś koncert, ale jakoś nigdy się nie udawało. Dlatego byliśmy bardzo szczęśliwi, kiedy okazało się, że zagramy na Metalmanii. Zdecydowanie zbyt długo nie pojawialiśmy się w waszym kraju…

No właśnie… graliście tutaj ponad dziesięć lat temu właśnie na Metalmanii. Jak wspominasz tamte koncerty?

To było coś naprawdę szalonego! Do dzisiaj wspominamy tamte występy. Nie graliśmy w Polsce zbyt wiele razy, ale za każdym razem, kiedy tu przyjeżdżaliśmy przyjęcie było znakomite. Ludzie krzyczeli, moshowali, wariowali, to było niesamowite! Właśnie dlatego wciąż jeździmy w trasy. To właśnie chcemy widzieć i czuć, w przeciwnym razie moglibyśmy zostać w domach. Musimy zdecydowanie częściej do was wracać…

A jak podobał ci się dzisiejszy koncert?

Byłem trochę zawiedziony, że mogliśmy zagrać jedynie 40 minut, ale tak to już jest na festiwalach… ale publiczność była fantastyczna! Tak naprawdę to nie wiedzieliśmy czego się spodziewać po tym występie, przecież nie byliśmy u was już tyle lat. Powiedzieliśmy sobie: trzeba wyjść, zagrać i zobaczymy, czy jeszcze pamiętają Unleashed…

Mogę cię zapewnić, że ludzie tu wciąż pamiętają o was!

(śmiech) Wiem, wiem, było to bardzo dobrze słychać podczas występu. Publiczność reagowała fantastycznie, ale ostatni raz byliśmy u was wiele lat temu, więc nie bardzo wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Wiedzieliśmy, że wtedy było świetnie, ale w końcu teraz mamy już rok 2006, wiele mogło się zmienić, nigdy nic nie wiadomo. Wprawdzie widzieliśmy wpisy na naszej stronie internetowej, ludzie pisali „do zobaczenia w Katowicach” i to było miłe, ale nigdy nie wiesz czy to jest 25 czy może 1000 osób… dzisiejszy koncert był bardzo miłym i przyjemnym doświadczeniem. Mam jednak nadzieję, że następnym razem zagramy dłużej, niż 40 minut.

Może zobaczymy was na kilku koncertach w roli headlinera?

Tak, postaramy się zarezerwować jakieś daty podczas naszej następnej europejskiej trasy, która odbędzie się prawdopodobnie gdzieś w okolicach października, listopada tego roku. Powiem naszemu agentowi, że musi zorganizować przynajmniej kilka występów u was.

OK., powiedz mi teraz czy macie już jakieś nowe utwory? Z tego co wiem mieliście rozpocząć nagrywanie nowego krążka w styczniu…

Tak, właśnie siedzimy w studio. Zrobiliśmy sobie tylko małą przerwę by przyjechać na Metalmanię. Jak na razie idzie świetnie. Mięliśmy sporo szczęścia, bo Andreas nagrał partie bębnów i pięć dni po wyjściu ze studia rozchorował się. W przyszłym tygodniu rozpoczynamy nagrywanie gitar, a za tydzień lub dwa zacznę już robić wokale. Mam nadzieje, że uda nam się wydać nowy album w maju albo w czerwcu. Prawdopodobnie w czerwcu, ale to wszystko zależy od wytwórni. Chciałbym, aby płyta wyszła jeszcze przed rozpoczęciem lata, ale wiadomo, że wytwórnia ma swoje plany i czasami trzeba trochę poczekać. Na pewno jednak płytę skończymy nagrywać pod koniec marca, lub na początku kwietnia.

Czyli mam rozumieć, że wszystkie utwory są już w całości skomponowane?

Tak, oczywiście. Nic nie będziemy już dorabiać. Perkusja jest już nagrana jeszcze tylko gitary, bas i wokale…

Do studia wchodzicie już z gotowym materiałem czy tylko z zarysem utworów, które kończycie już na poczekaniu? Jak wygląda proces tworzenia nowych kawałków?

Pisanie utworów zajmuje nam około półtora roku, więc jest to dość długi okres. Przygotowujemy mniej więcej 30 do 40 utworów, z których do nagrań wybieramy te najlepsze. Na kilka miesięcy przed wejściem do studia przygotowujemy demo, na które wchodzi około 25 utworów, które naszym zdaniem są wystarczająco dobre. Po wejściu do studia musimy zadecydować, które z tych kawałków są najlepsze i znajdą się na płycie. Tym razem mamy bardzo dużo utworów, podczas przygotowywania „Sworn Allegiance” nie było ich aż tyle. Tak naprawdę to jeszcze nie wiemy, które utwory znajdą się na ostatecznej wersji płyty. Zapowiada się niezła walka, bo każdy z nas ma swoje ulubione kawałki. Trzeba będzie ustalić, które z nich są najlepsze. Przypuszczalnie na płycie znajdzie się 14 utworów, ale to jeszcze nic pewnego.

Skoro macie aż tyle utworów, to może zdecydujecie się zamieścić kilka z tych odrzuconych jako bonusy. Kiedyś modne było dodawanie tego typu rzeczy do japońskich edycji lub limitowanych digipacków, czy tego typu rzeczy…

Teraz już raczej nie stosuje się tego typu chwytów. Wytwórnia płytowa chce po prostu mieć jeden album i wydać go wszędzie w takiej samej wersji, więc nie wydaje mi się żebyśmy zrobili coś takiego. Wybierzemy 14 czy 15 najsilniejszych kawałków i one znajdą się na płycie. Moim zdaniem lepiej jest mieć więcej dobrych utworów i mieć potem z czego wybierać. Wydaje mi się, że lepiej jest wybierać z 25 kawałków niż z 20. Bardzo cieszy mnie, że mamy aż tyle kawałków, chociaż wiem, że będzie niezła walka o to, które z nich znajdą się na płycie (śmiech).

Ostatnim razem nagrywaliście w Chrome Studios z Fredrikiem (gitara). Czy i tym razem jest podobnie?

Tak znowu nagrywamy właśnie tam. W sumie to zmienił się budynek, ale dalej jest to to samo studio. Cały sprzęt został przeniesiony w nowe miejsce. Jak już wcześniej wspomniałem, nagraliśmy już perkusję i wszystko poszło jak najlepiej więc nie mamy na co narzekać. Bardzo cieszymy się, że możemy nagrywać właśnie tam.

To studio jest własnością Fredrika, czy tak?

Tak, oczywiście. Jest producentem i inżynierem dźwięku już od wielu lat. Będziemy dalej nagrywać u niego, bo taki układ nam jak najbardziej odpowiada.

A powiedz mi kto będzie wydawcą nowego albumu? Od samego początku wydawał was Century Media, czy nową płytę także wydadzą oni?

Tak właściwie to nie podpisaliśmy jeszcze nowego kontraktu z nimi, ale wydaje mi się, że to właśnie Century Media wyda nasz nowy album.

Z tego co wiem mieliście także wydać DVD, ale jak na razie nic o tym nie słychać. Mógłbyś powiedzieć mi coś więcej w tym temacie?

Niestety wszystko przeciąga się w czasie. Chcieliśmy, aby to DVD zostało wydane już w lutym, ale mamy dość spore opóźnienia. W sumie materiał jest już prawie gotowy, główny koncert to nasz występ na With Full Force w Niemczech z zeszłego roku. Na drugiej płycie znajdzie się sporo starszego materiału, między innymi także z Polski, z Ameryki, Europy i wielu innych miejsc. Będzie tego łącznie około 25 utworów, praktycznie z całego okresu istnienia zespołu, począwszy od początku lat dziewięćdziesiątych, kiedy byliśmy jeszcze dzieciakami. Poza tym dużo ujęć z różnego rodzaju imprez, będzie na pewno z czego się pośmiać. Kiedy oglądałem niektóre ujęcia po prostu tarzałem się po ziemi ze śmiechu! Nie mogłem uwierzyć, że to naprawdę my. Wiesz, kiedy człowiek się upije robi różne głupie rzeczy (śmiech). Tak więc nie będzie to tylko muzyka, lecz także wiele innych rzeczy. Powinno być zabawnie.

A może umieścicie tam coś z dzisiejszego koncertu?

Nie, dzisiaj nie. Jedynie kręciła nas miejscowa ekipa, ale to pewnie na potrzeby kompilacyjnego DVD z Metalmanii. Nie zabraliśmy dzisiaj żadnej kamery, a w sumie szkoda, bo mogłaby się przydać (śmiech).

OK. przejdźmy może teraz do waszego ostatniego albumu. Jaki był odzew na „Sworn Allegiance” wśród fanów i w metalowej prasie?

Odzew był fantastyczny, zarówno wśród fanów, jak i metalowych mediów. To chyba najlepsze opinie na nasz temat w całej naszej historii. Praktycznie wszędzie otrzymaliśmy bardzo wysokie noty. Także nasi fani twierdzą, że podążamy we właściwym kierunku i nie ukrywam, że bardzo mnie to cieszy. Bardzo łatwo jest po prostu nagrać nowy album i mieć nadzieję, że wszystko będzie OK, ale kiedy wyruszasz na trasę i widzisz reakcje ludzi na twoją muzykę to od razu poznajesz czy płyta była dobra, czy do dupy. Najwierniejsi fani od razu powiedzą ci jeżeli coś spieprzysz.

Więc mam rozumieć, że jesteś całkowicie zadowolony z tego albumu?

Tak, oczywiście! Bardzo zadowolony.

W takim razie na którym miejscu w swojej dyskografii umieściłbyś „Sworn Allegiance”?

Już wiele razy ludzie pytali mnie o to. Rzecz jednak w tym, że bardzo ciężko jest mi powiedzieć, że to najlepszy album spośród tych, które nagraliśmy. Oczywiście każdy muzyk zawsze mówi, że jego najnowszy album jest najlepszy. Pracował nad nim kilka poprzednich miesięcy jest więc bardzo zżyty z nowym materiałem i bardzo chce go wszystkim pokazać. Tak samo było z „Sworn Allegiance”. Kiedy wydaliśmy ten album byłem niezwykle szczęśliwy. Jeśli jednak wrócić do roku 1992 i wydania „Shadows In The Deep” to wtedy też byłem bardzo szczęśliwy. Zawsze musisz być przygotowany na to, że niektórym ludziom bardziej będzie się podobał twój starszy materiał a innym ten najnowszy i to wszystko. Jeżeli o mnie chodzi to nie mam jakiegoś ulubionego albumu. Nadal gramy na żywo kawałki ze wszystkich naszych płyt, więc trudno mi powiedzieć która z nich jest najlepsza…

W utworze “Destruction (Of The Race Of Men)” dość wyraźnie słychać nawiązania do tolkienowskiej trylogii…

Tak… Nie mogliśmy się opanować (śmiech). Właściwie to już na pierwszej płycie zrobiliśmy jeden utwór w tych klimatach. To był bodajże „The Dark One”. Teraz, po tylu latach postanowiliśmy to powtórzyć. Tak właściwie to był to pomysł Fredrika. On jest cały chory na punkcie tego filmu. Oglądał go już chyba ze sto razy! Ja też byłem dość mocno nim zafascynowany, więc chcieliśmy to jakoś wyrazić. Powiem ci szczerze, że na nowej płycie też będzie jeden kawałek w klimatach „Władcy Pierścieni”. Jak już mówiłem: nie mogliśmy się powstrzymać przed zrobieniem tego (śmiech).

Wolisz książkę, czy może filmową wersję?

Wolę film. Książki nawet nie czytałem… Widziałem za to poszerzoną wersję filmu chyba z pięć razy. Musiałem napisać jakieś mroczne teksty o tym… A no i oczywiście w moich tekstach Sauron i Ciemne Moce zawszę będą zwyciężać (śmiech).

Niewątpie… Jakiś czas temu zostaliście oskarżeni o nazistowskie poglądy. Mam nadzieję, że to gówno już nie ciągnie się za wami?

Wiesz, był taki jeden gość, mieszkający na północy Szwecji, który nie bardzo lubił nasz zespół i w ciągu ostatnich piętnastu lat rozsiewał na jego temat różne chore plotki. Oczywiście wszystko to jest nieprawdą. Ale tak to już jest. Jeżeli jesteś muzykiem i nie ma koło ciebie żadnych dziwnych plotek, to zazwyczaj znaczy to, że po prostu nic nie robisz. Zawsze znajdzie się jakiś idiota, który będzie chciał narobić koło ciebie smrodu. To przykre. Ludzie mówili o Unleashed różne rzeczy. Nigdy jednak nie powiedzieli mi tego w twarz, zawsze mówią to komuś za moimi plecami. Wiesz, na początku lat 90-tych ludzie nie za bardzo wiedzieli co to jest Młot Thora. Nigdy jednak nie pytali mnie. Wymyślali swoje własne konkluzje i wnioski. Mówili: „to pewnie ma jakiś związek z ruchami nazistowskimi”. Dla mnie jest to po prostu śmieszne. Najlepsze jest to, że jesteśmy jedną z niewielu kapel, która ma w swoim dorobku typowo anty-faszystowskie utwory i dalej będziemy pisać teksty sprzeciwiające się temu ruchowi. Nie ma powodu atakować Unleashed tylko dlatego, że nosimy na szyi Młot Thora. Przecież jest wiele kapel robiących podobnie, jak na przykład goście z Amon Amarth. Na szczęście teraz to już nie jest problemem, ale na początku lat 90-tych byliśmy jednymi z pierwszych, którzy posługiwali się tą symboliką. Niezbyt wielu ludzi wtedy wiedziało o co w tym wszystkim chodzi. Nie czytali naszych liryk, tylko sami dorabiali sobie jakieś pieprzone teorie. Na szczęście w ostatnich latach już nie słychać tego typu plotek, co bardzo mnie cieszy.

Więc sprawa jest wyjaśniona?

Tak mi się wydaje. Od czasu do czasu tylko ktoś pyta o te sprawy w wywiadzie, tak jak ty…

Nie zrozum mnie źle, nie myślę o tobie, jak o sympatyku jakichś ruchów nazistowskich, wiem jednak, że takie właśnie głupie plotki swego czasu krążyły.

Jasne, rozumiem. Ludzie pytają mnie o różne rzeczy. Wyobraź sobie, że jakieś cztery lata temu był gość, któremu się wydawało, że jestem komunistą! Mówię mu: „Stary, dlaczego tak myślisz? Przecież to tylko ja, Johnny z Unleashed, poczytaj moje teksty. Gdzie słyszałeś te bzdury?” A on mi na to „no tak, ale przecież nosisz Młot Thora…”. Sam więc już nie wiem czy przez Młot Thora jestem nazistą czy komunistą (śmiech). Mam z tego wszystkiego niezły ubaw… Na szczęście niewielu ludzi daje wiarę tym wszystkim bezsensownym plotkom.

A jaka była najbardziej niedorzeczna plotka na temat Unleashed jaką słyszałeś? Czy chodziło o tą sprawę z nazistowskimi poglądami?

Tak, myślę że właśnie to było najbardziej niedorzeczne.

Od samego początku istnienia zespołu zmienialiście skład bodajże tylko dwukrotnie. Co sprawia, że skład Unleashed jest taki stabilny?

To dowodzi, że wszyscy członkowie Unleashed są bardzo oddani sprawie. Zaczynaliśmy bardzo wcześnie, w 1989 roku i wszyscy członkowie zespołu mieli podobny pomysł na granie. To nie jest tylko kapela, która kręci się z zamiarem zarabiania pieniędzy. To jest nasz sposób na życie. Jeździlibyśmy na wszystkie te festiwale, nawet gdybyśmy nie mieli żadnej kapeli. Gdybym nie miał Unleashed, to pewnie stałbym teraz pod sceną i machał banią. Ważne jest także to, że cały zespół to po prostu paczka przyjaciół. Zebraliśmy się pewnego dnia i po prostu postanowiliśmy założyć zespół. Chcieliśmy grać tak brutalnie jak tylko się dało i pisać dobre utwory. Chcieliśmy grać death metal bo byliśmy już zmęczeni całą tą glam rockową sceną, która była wtedy bardzo popularna. Powodem tego, że jesteśmy ciągle w tym samym składzie jest także to, że po prostu bardzo dobrze się razem bawimy. Cieszymy się z tego, co robimy. W zespole nie ma żadnych konfliktów, bo wszyscy się zgadzamy. Nie ma nikogo, kto nagle stwierdziłby „zacznijmy grać bardziej heavy metalowo”. Jeżeli chce posłuchać heavy metalu to puszczam sobie Motorhead, ale grać chcę tylko death metal.

No własnie, powiedz mi czym dla ciebie jest metal? To hobby, pasja a może styl życia?

To chyba kombinacja pasji i stylu życia. To zamiłowanie do muzyki, brutalnej muzyki i jednocześnie sposób życia. Ja żyję metalem odkąd pamiętam, nie znam innego życia. Cały czas tak było i nie wydaje mi się żeby jakoś się to zmieniło. Chyba że nabawię się zapaści płuc jak Andreas i będę wąchał kwiatki od spodu (śmiech). Myślę, że za dziesięć lat ktoś zada mi podobne pytania a ja będę mógł odpowiedzieć, że dalej zajmuję się metalem.

Potrafisz w takim razie wyobrazić siebie jako pięćdziesięcioletniego gościa, który ryczy do swoich fanów ze sceny?

Mam nadzieję, że tak właśnie będzie ale nigdy nic nie wiadomo… pozostaje mi jedynie nadzieja. Popatrz na takiego Angusa Younga z AC/DC. Ten gość to pieprzony dzikus! Ile on może mieć, 55 lat? Jest stary a mimo to ciągle się trzyma, gra dalej. Na razie nie planuję rozstania ze sceną. Może jak będę po sześćdziesiątce to już nie będę mógł machać głową z powodów zdrowotnych, ale nigdy nic nie wiadomo (śmiech).

Unleashed to zespół posiadający swój własny, unikatowy styl. Słuchając waszych nagrań od razu można z całą pewnością powiedzieć, że to właśnie Unleashed. Jaką radę dałbyś wobec tego tym młodym zespołom, które w głównej mierze kopiują swoich idoli? Jaki jest twoim zdaniem przepis na oryginalną muzykę

To wszystko zależy od tego co chcesz grać. Jeśli lubisz granie kawałków innych zespołów i chcesz tylko kopiować muzykę innych to OK., masz do tego pełne prawo. Jeśli jednak chcesz dojść do czegoś w całym tym przemyśle muzycznym to musisz być oryginalny, dokładnie tak jak mówiłeś. Musisz kroczyć własną ścieżką, zagrać coś czego jeszcze nikt inny nie zagrał. Musisz także być całkowicie szczery w tym co robisz i tworzyć coś, czego ludzie będą słuchali i dzięki czemu cię zapamiętają. Jeśli ludzie nie będą cię pamiętali, to może nie jesteś aż taki dobry. To chyba jedyne, co mogą zrobić dzisiejsze młode zespoły: grać coś nowego i być przy tym całkowicie szczerym. Jeżeli będziesz chciał zrobić coś tylko po to, żeby zarobić trochę kasy, fani od razu to zauważą. Będą wiedzieli, że robisz to tylko dla pieniędzy, a nie dla własnej przyjemności. Właśnie dlatego wiele starych zespołów wciąż istnieje i gra: po prostu dobrze się bawią i czerpią z tego wiele radości. Zamiast imprezować w Sztokholmie, w Szwecji, imprezuję tutaj, w Katowicach. Jeśliby mi się to nie podobało mógłbym iść do domu. I właśnie o to w tym chodzi. Młode zespoły muszą po prostu dobrze się bawić i grać to, co sprawia im przyjemność. No i oczywiście muszą być oryginalni (śmiech)… to chyba jedyne wskazówki, jakie mogę im przekazać.

U nas w Polsce obecnie wielu ludzi słucha, a nawet gra stary death metal. Jak zapatrujesz się na to zjawisko? Uważasz to jako tymczasowy trend czy może coś więcej? Czy u was w Szwecji jest podobnie?

Szczerze mówiąc to nie wiem. Jest przecież tyle stylów… W Szwecji mamy kapele grające staroświecki death metal, są nowe black metalowe zespoły, ludzie grają dużo gotyku. Stylów jest naprawdę bardzo dużo, ale nie wydaje mi się, żeby był jakiś konkretny trend związany ze starym death metalowym graniem. Wiem jednak, że w ostatnich latach tego typu granie znowu przeżywa dobry okres. Są zespoły, takie jak Bolt Thrower czy Unleashed, które grają to samo od wielu lat i ciągle wydają dobre płyty i dają świetne koncerty. I tutaj znowu muszę podkreślić, że te właśnie zespoły przede wszystkim czerpią radość z grania i to widać. Jeżeli przestanie ci się to podobać, to na dłuższą metę nie ma co tego ciągnąć, bo taki zespół prędzej czy później i tak się rozpadnie.

Co w takim razie myślisz o wszystkich tych powrotach death metalowych legend? Obituary, Grave…

Obituary jest świetne! Rzecz w tym, że jeżeli jesteś w jednym zespole przez około piętnaście lat, to jest to ogromny szmat czasu. Niewielu ludzi może powiedzieć, że miało tą samą dziewczynę przez piętnaście lat. Jak nawet nie miałem tego samego auta przez więcej niż trzy do czterech lat. Nie miałem tego samego mieszkania przez więcej niż dwa lata! Niektórzy przyjaciele także przychodzą i odchodzą, więc bycie w jednym zespole przez tak długi okres czasu to naprawdę wielka sprawa. Wszystkie te powroty oznaczają, że dany zespół miał zapewne jakiś gorszy okres, jego członkowie musieli zebrać trochę sił, odpocząć od siebie, by po jakimś czasie znów się zebrać i tworzyć nowe rzeczy z przyjemnością. To może być jeden z powodów. Główny powód w większości przypadków jednak jest taki, że ludzie nie chcą zrywać z tą sceną. Czasami potrzebują kilku lat na zastanowienie się, czy właśnie to chcą robić. Mogę powiedzieć na swoim przykładzie, bo sam także musiałem zrobić sobie małą przerwę. Jeździliśmy w trasy przez osiem długich lat! Nasz sprzęt już szwankował, zarabialiśmy bardzo mało pieniędzy i wszyscy byli już bardzo zmęczeni, więc musieliśmy trochę odpocząć. Przecież o to w tym wszystkim chodzi, żeby dobrze się bawić, a my nie czerpaliśmy z tego już zbyt wiele przyjemności. Czasami jest więc taki moment, że musisz zrobić sobie przerwę i nieważne czy jesteś muzykiem, strażakiem, policjantem czy lekarzem. Czasami trzeba odpocząć.

Na samym końcu powiedz mi jeszcze, co dla ciebie jest najważniejsze w death metalu? Jeżdżenie w trasy, wasi fani, czy może wspomniana wielokrotnie przez ciebie satysfakcja z grania tego rodzaju muzyki…

Najważniejsza jest ta godzina, którą właśnie spędziłem na scenie. To jest to! Oczywiście jest też cała masa innych rzeczy, które ciągle napędzają mnie do działania. Podpisywanie plakatów i płyt, rozmawianie teraz z tobą to także bardzo miłe doświadczenia. Dzięki nim wiemy, czy ludzie nas lubią i szanują. Ale bycie na scenie to uczucie nadzwyczajne. Widzisz jak ludzie pocą się pod sceną, słyszysz jak śpiewają i krzyczą do ciebie. Widzisz ten ogień w oczach fanów… Jeżeli tego nie czujesz, jeżeli nie jest to dla ciebie ważne, to możesz równie dobrze iść już do domu. Więc odpowiadając na twoje pytanie: najważniejsze jest bycie na scenie, oglądanie reakcji ludzi na twoją muzykę. O to w tym wszystkim chodzi. I właśnie dlatego 40 minut to dla mnie trochę za krótko (śmiech).

Dla nas również było to zdecydowanie za krótko…

No cóż następnym razem postaramy się wydłużyć czas naszego pobytu na scenie. Miejmy nadzieję, że będzie to już pod koniec tego roku.

Teraz to już naprawdę koniec. Powiedz jeszcze tylko coś dla polskich fanów Unleashed i jesteś wolny!

Chciałbym przede wszystkim podziękować wszystkim, którzy nas dzisiaj dopingowali. Szczerze mówiąc nie wiedzieliśmy czego się spodziewać po tym występie. Jak już mówiłem minęło sporo czasu odkąd ostatnim razem graliśmy w Polsce i była obawa, że ludzie tutaj niespecjalnie będą nas pamiętać. Na szczęście jednak, gdy wyszliśmy na scenę odzew publiczności był fantastyczny. Wielkie dzięki za przyjęcie i dziękuję także tobie za ten wywiad. Do następnego razu!

divider

polecamy

Pincer Consortium – Geminus Schism Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear
divider

imprezy

Grima w Krakowie – Nightside Tour 2025 Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Imperial Age w Krakowie – symfoniczny metal w Klubie Gwarek Esprit D’Air – koncert w Klubie Studio Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Kierunek: Północ – Taake i goście na trzech koncertach w Polsce Death Confession 1349 i ich goście w Krakowie Unholy Blood Fest IV – Toruń Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty