Hell-Born/Offence – Hellhound Hearts
(13 października 2019, napisał: Pudel)

Raczej niespodziewany powrót Hell-Born był dla mnie jednym z ważniejszych „niusów” tego roku, bowiem trójmiejska ekipa to jeden z moich absolutnie ulubionych krajowych hordów. Koncerty w Dąbrowie Górniczej i Warszawie tylko potwierdziły, że załoga jest w formie i wie czego chce. Z tym większą niecierpliwością czekałem na moment, w którym będę mógł odpalić „powrotny” split. I tu mała uwaga – wprawdzie wiadomo, że jedyny słuszny format dla takich wydawnictw to 7″ winyl, jednak w tym wypadku zwolennicy CD dostają sporo materiału więcej, więc skupię się na tej własnie wersji. Zaczyna oczywiście Hell-Born premierowym numerem „Soul rape”, i od razu jesteśmy w domu – to Hell-Born dokładnie taki jaki być powinien, z mega kozackimi riffami, wściekłym, na poły deklamowanym wokalem. Niby nic nowego, od razu jednak „wchodzi” i nie wiadomo kiedy zaczyna się machać do tego łbem. Kawałek był grany na finał obydwu koncertów i ani troszkę nie odstawał od klasyki zespołu – spokojnie znalazłby miejsce na dowolnej płycie grupy, ze wskazaniem chyba na „Cursed infernal steel”. Kolejny numer to nagrany na nowo „Hellraiser”, znany z debiutanckiej EP – po prostu dobrze odegrany i tyle. Oczywiście od oryginału różni się brzmieniem – ani nie jest to lepsze wykonanie, ani gorze – słucha się świetnie. Na CD dostajemy jeszcze kolejne dwa „stare” numery, w bardziej surowych wersjach(z próby? Tego się niestety nie dowiemy, bo wkładka do CD powiela wyłącznie info z wersji winylowej…). W każdym razie jest w tych numerach moc i siara. Wiadomo, lepiej byłoby posłuchać czegoś nowego, ale tym materiałem Hell-Born zaznacza swój powrót, nowy numer pozwala mieć spore oczekiwania co do zapowiadanej nowej płyty. A słucha się tego po prostu doskonale, a to chyba najważniejsze. Offence z kolei prezentuje dwa nowe numery. Ten zespół to w zasadzie od momentu debiutu czołówka „szwedzkiego” grania w Polsce i materiał z „Hellhound hearts” to tylko potwierdza. Chyba nawet bardziej podeszły mi te numery niż poprzednia (też przecież dobra) duża płyta. Jest obowiązkowy brud i gnój, ale też wszystko czytelnie słychać, bas ładnie siedzi, wokal ani nieprzesadnie schowany ani nie za bardzo „do przodu”. A w „Slave of the ancient race” całkiem sporo się dzieje, numer poza typowym umpa-umpa potrafi zaintrygować, no i też tylko zaostrzają te numery apetyt na trzeci album grupy. Na CD dodatkowo mamy trzy koncertowe numery, po jednym z obydwu albumów i jeden ze splitu z Traumą. Offence „umi” na żywo i tutaj to słychać, szkoda, że zwłaszcza „Holy vermin” i „Rape anger war” brzmią baaaardzo bootlegowo, jakby z mocno zajechanej taśmy z Barona. No ale to bonusy, więc nie ma się co czepiać. Podsumowując: „Hellhound hearts” to bardziej takie przypomnienie się obydwu kapel, bo premierowych rzeczy tu niewiele, jednak całość robi jak najlepsze wrażenie, po prostu jak się włączy to można i pięć razy pod rząd przesłuchać. A czego można chcieć więcej?
Wyd. Putrid Cult, 2019
Lista utworów:
Wersja 7″:
Side A
1. Hell-Born – Soulrape
2. Hell-Born – Hellraiser (Cenobite Cut)
Side B
3. Offence – The Carnal Pact
4. Offence – A Slave of the Ancient Race
Wersja CD:
1. Hell-Born – Soulrape
2. Hell-Born – Hellraiser (Cenobite Cut)
3. Hell-Born – Devourer of Souls
4. Hell-Born – Darkness
5. Offence – The Carnal Pact
6. Offence – A Slave of the Ancient Race
7. Offence – Holy Vermin (live)
8. Offence – Rape Anger War (live)
9. Offence – Hang Him! (live)
Ocena: +8/10
https://www.facebook.com/Hell-Born-Official-565160940176007
https://www.facebook.com/offence.offcial
