Sandbreaker – Sandbreaker

(23 września 2019, napisał: Pudel)


Sandbreaker – Sandbreaker

Rybnicki Sandbreaker to wprawdzie nowa nazwa na krajowym podwórku, jednak ciężko mówić tu o debiutantach – odpowiadający tu za bębny i wokal pan, ukrywający się pod ksywa Doombardier grał od początku, przez długie lata w Gallileous. I o ile tamta ekipa od kilku już lat śmiało(i udanie) penetruje rejony bardziej psychodeliczno – space rockowe, tak Sandbreaker, przynajmniej na debiutanckiej EPce postawił na bezlitosny ciężar(choć też niekoniecznie taki jak na jakby nie patrzeć pionierskich wydawnictwach z początku „kariery” Gallileous). Wydawca tego materiału pozwolił sobie robić heheszki, że produkcja Sandbreaker dostanie u nas maksymalna notę. Może nie przesadzajmy, faktem jednak jest, że ten kwadrans muzyki idealnie wprost trafia w mój gust. No bo co my tu mamy? Przeokrutny ciężar. Walcowate, miażdżące riffy. Miarowe bębny i do tego oszczędny, growlowany wokal niczym z najlepszych płyt Autopsy. Jeśli ktoś oczekiwał po okładce, czy nazwie grupy jakiegoś stonera czy nawet sludge, to nie ten adres – bliżej tej muzyce do death/doomu jak już, ale może prościej napisać, że trójka muzyków z mocno wyeksploatowanych składników zrobiła coś może nie nowego, ale po prostu swojego. Dodatkowo liryki(jak również oprawa graficzna) wprost nawiązują do stworzonego przez Franka Herberta uniwersum Diuny(swoją drogą – mało eksploatowany w metalu temat; poza „To tame a land” Ironów i starusieńkim „Dune messiah” australijskiego Buffalo nie kojarzę innych metalowych dzieł nawiązujących to tego cyklu), i moim zdaniem te opowieści o pustynnej Arrakis doskonale do tej ponurej(te dęciaki pod koniec drugiego numeru!), walcowatej, ale i potężnej muzyki świetnie pasują. Ale i muza sama w sobie powinna trafić do każdego zwyrodnialca, któremu bliskie są dźwięki stworzone przez Winter, wspomniane Autopsy czy nawet Necro Schizma. No przejeżdża to po człowieku jak dżihad Muad’Diba po imperium Padyszacha Szaddama IV i… aż by się chciało więcej, bo kończy się to nawet nie wiadomo kiedy. Niby w takiej muzie niewiele potrzeba, żeby się podobało, jednak w praktyce niejednokrotnie się okazuje, że jednak riffy nie porywają, całość szybko się nudzi i tak dalej – „Sabdbreaker” jest u mnie wałkowany od tygodnia niemal non stop i cały czas jestem pod wrażeniem tego materiału. Wejście smoka!

 

Wyd. Defense records/Mythrone promotion/Free joy stereo, 2019

 

Lista utworów:

 

1. Season of the plow

2. Wormsign

3. Spice Harvester

4. Eternal heat

 

Ocena: +8/10

 

https://www.facebook.com/sandbreakerdoom

divider

polecamy

Brüdny Skürwiel – Silesian Bastards Mutilation Case – Mutilation Case Pincer Consortium – Geminus Schism Königreichssaal – Psalmen’o’delirium
divider

imprezy

Banisher, Dormant Ordeal oraz Terrordome na wspólnej  trasie jubileuszowej! Finał „Metal 2 the Masses Polska 2025″ już 21 czerwca w Chorzowie Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Unholy Blood Fest IV – Toruń
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty