Mismatched – Genesis ov hatred
(5 listopada 2018, napisał: Pudel)

Szaro, buro i ponuro na okładce drugiej EPki poznańskiego Mismatched, czyli całkiem jak za oknem w ten listopadowy czas w którym mam przyjemność się z tą płytką zaznajomić. Nie znam wcześniejszych dokonań grupy, w każdym razie w opisach grupy przejawia się termin death metal. Cóż, może i tak było, na nowym wydawnictwie grupa poszła mocniej w klimaty zbliżone do… okładki. Znaczy się black metal? I tak, i nie. Polskojęzyczne temat, wesoły inaczej klimat całości, także część gitar to owszem, blackowy kierunek. Jednak metalu śmierci też tu sporo zostało, można powiedzieć że jest to wymieszane w podobnych proporcjach jak kilka albumów wstecz robiła to ekipa Darskiego Adama. Przy czym grubą przesadą byłoby napisanie, że Mismatched z Behemotha zżyna – nic z tych rzeczy! Po prostu kierunek muzyczny jest dosyć zbliżony. Słychać, że panowie kombinują, kawałki mają zdecydowanie bogatszą strukturę niż trzy riffy na krzyż, rytmicznie też się „coś” dzieje. Wokal czasem sprawia wrażenie, jakby szedł trochę obok muzy tym swoim niespiesznym ponurym deklamowaniem, ale jakoś to nawet pasuje do całości. Do tego może nieco jednak amatorskie, ale dobre i czyste, zimne brzmienie. Nie jest to muza jakiej słucham dla przyjemności na co dzień, ale ta „Geneza” potrafiła przykuć moją uwagę na ładnych kilka odsłuchów. Przy czym obawiam się, że w pełnowymiarowej dawce jednak mogłoby to granie już nieco przynudzać, no ale to takie gdybanie – pięć numerów + (całkiem klimatyczne) intro robią dobrą robotę. Można by tu pomarudzić miejscami na teksty, czasem trochę przekombinowane partie gitar czy coś, ale powtórzę: jako całość się to moim zdaniem broni. I ciekaw jestem w jakim kierunku zespół pójdzie dalej, bo na razie jest może bez rewelacji, ale na pewno ciekawie.
Wyd. własne zespołu, 2018
Lista utworów:
1. Intro
2. Zodiak
3. Trwoga
4. Geneza
5. Prymityw
6. Maestro
Ocena: -7/10
