Masachist – The Sect (death REALigion)
(23 lipca 2017, napisał: Pudel)

Aż się wierzyć nie chce, że od premiery debiutanckiej płyty Masachist, która zrobiła spore zamieszanie na rodzimej scenie mija w tym roku osiem lat. Drugi album, choć wydany w znanym i lubianym SMG jakoś mnie ominął, wraz z nowym albumem kapela wróciła do Witching hour… i jakoś chyba ten album przeszedł bez echa. No ale zobaczmy co my tu też ciekawego mamy. Cóż za niespodzianka – znajdziemy bowiem na tej płycie nieco ponad 40 minut death metalu. Zakorzenionego mocno w amerykańskiej scenie, choć zespół oczywiście tworzą na tyle doświadczeni muzycy, że ma ta muza jakiś taki „swój” charakter. Dźwięki jakich nie powstydziłyby się Morbid angel, Immolation czy… stary Vader mieszają się tutaj z nieco nowocześniejszym podejściem do tematu, rzężeniem w niższych rejestrach, odrobiną groove. Myślę wręcz, że tak by mógł dziś brzmieć Decapitated, jakby jakiś czas temu muzycy pod wodzą Vogga nie zrobili dosyć śmiałego skoku w nieco inne rejony ekstremalnego grania. Propozycja Masachist jest przy tym mocno zróżnicowana, numery dosyć mocno różnią się od siebie, a i w obrębie poszczególnych utworów dzieje się niemało. Osobiście przypadły mi najbardziej do gustu takie najbardziej motoryczne, na swój sposób chwytliwe fragmenty (odległe jednak od melodyjnego pitolenia). Jakieś wady? Cóż, wydaje mi się, że mając w składzie wokalistę nie grającego już na niczym innym (i nie będącego przecież debiutantem…) można było jakoś z partiami ryczanymi mocniej pokombinować. Po drugie, ta różnorodność, o której już wspominałem może być odebrana jako pewny brak spójności. Ale jak dla mnie te eksplorowanie różnych części deathowej krainy na tej płycie wypada własnie bardzo dobrze. Jednak mam jakiś problem z tym albumem. Jest dobry, a jakże. Jednak brak mi tu czegoś, co by porywało, sprawiało że po skończonym odsłuchu odpalałbym to na nowo. Bo tak to ani to przez chwilę się nie nudzi, niby jest na czym ucho zawiesić, są też rzeczy które wychodzą przy kolejnych odsłuchach, ale no skłamałbym pisząc, że „The Sect” to kandydat do albumu roku. Ekstraklasa, jak najbardziej, ale do ligi mistrzów jeszcze trochę brakuje.
Wyd. Witching hour, 2017
Lista utworów:
01. Selected for Execution
02. Distant Horizon
03. The Sect
04. Glorious Death
05. Vengeance Sworn
06. Hang Them
07. Leave the World Burning
08. The Root of Life
09. Our Light
Ocena: +7/10
