Dira Mortis – Psalms Of Morbid Existence (w skrócie)
(11 marca 2017, napisał: Prezes)

Ileż można mieć w kraju zajebistych załóg death metalowych? Polska pokazuje, że całkiem sporo. Dira Mortis jest oczywiście jedną z nich, moim zdaniem wciąż u nas niedocenianą. Ich nowy materiał „Psalm of Morbid Existence” pokazuje jak na kanwie staroszkolnego, smolistego death metalu stworzyć coś co wybija się na tle tysiąca innych, podobnych materiałów. Świetne riffy, odpowiednio dawkowane przyspieszenia i ponure zwolnienia, do tego dobre solóweczki i kozackie wokale. Do pieca dodajemy jeszcze grobowy klimat i czytelne, ale odpowiednio przygruzowane brzmienie i mi nic więcej do szczęścia potrzebne nie jest. Coś czuję, że gdyby ten album ukazał się pod skrzydłami jednej z modnych i „kultowych” obecnie wytwórni podziemnych (tak, dobrze czytacie, są takie…) to byłby na niego szał pał…
Plusy:
- smoła, smród, smoła, zgnilizna, smoła, robactwo…
- świetne zwolnienia
- solóweczki
- wokale jeżą włosy na dupie
- pięknie toczący się cover Krabathor na końcu
Minusy:
- momentami wyraźne inspiracje
Wyd. Defense Records, 2015
Lista utworów:
1. Filth Agonizing Echoes Of Putrid Invocation
2. Humanity Enforcement Proceedings
3. Dawn Of Psychotropic Ages
4. Transcendental Fleshless Incineration
5. Adoration Of Transcended Essence
6. Self-Destructive Salvation
7. Cold Uncreation
8. Slavery (Krabathor cover)
Ocena: +8/10
