VITRIOL – Vitriol
(27 stycznia 2017, napisał: Paweł Denys)

Opisywane tu demo Vitriol o takim samym tytule, to dopiero pierwsze wydawnictwo tego zespołu, a więc należałoby zastosować trochę bardziej wyrozumiałą skalę przy ocenianiu całości. Trochę tak właśnie zrobiłem, ale też zbytnio nie musiałem się wysilać, bo całość prezentuje naprawdę dobry poziom. Sam zespół swoją muzykę określa jako black/death metal i w sumie niczego tu więcej nie trzeba dodawać. No może tylko to, że mówimy tu o podziemnym graniu, a nie jakiejś nowomodnej i nastawionej na masowego odbiorcę muzyce. Na to zresztą nie ma szans, bo zawartość demówki zostanie przyswojona w pełni tylko przez zaprawionych w bojach maniaków. Już samo brzmienie całości potrafi odstraszyć od tego materiału. Trzeba trochę się namęczyć, żeby wyłapać każdy szczegół. Nie jest to łatwe, bo też muzyka tu zawarta nie zamierza nikogo głaskać. Jest chropowata, jest brutalna, ale bywa też cholernie ciężka i emanująca chorym klimatem. W sumie tak ten materiał wygląda. Trochę szybszych partii, które podparte są ciekawą i nienachalną melodyką zawartą w riffach, a chwilę później całość potrafi zwolnić, przygnieść słuchacza i zaatakować bardzo zwichrowanym klimatem, który momentalnie obniża temperaturę dookoła o kilka stopni w dół. Tu wyraźnie słychać ten black metalowy pierwiastek zawarty w muzyce produkowanej przez Vitriol. Jest jeszcze wokal, ale to niestety jest najsłabszy punkt wydawnictwa. Momentami można odnieść wrażenie, że podczas jego nagrywania pękł litr wódki, a jak zaczęło się rzyganie, to ktoś przytomnie wcisnął przycisk nagrywania. No dobra, może nie jest tak tragicznie, ale nawet lekkie zapatrzenie w pomysły pewnego Węgra, który to nagrał wokale na najlepszy album black metalowy w historii gatunku nie zmienia mojego zdania odnośnie całych partii, które dość mocno przeszkadzają podczas słuchania dema. Te dwadzieścia pięć minut szybciutko mija i w sumie nawet trudno napisać, czy to coś dobrego czy może jest odwrotnie. Nikt tu żadnych barier nie próbuje przełamywać, nie wymyśla niczego nowego. Ot, kolejny zespół obracający się w tej stylistyce, który od smoły i gruzu nie stroni, ale to chyba trochę za mało. Fakt, to pierwsze podrygi, a w kilku momentach czuć potencjał, ale na dzień dzisiejszy jest po prostu przeciętnie. Nie, nie jest źle, ale do czegoś wielkiego droga jeszcze daleka. Można sprawdzić, ale jeśli tego nie zrobicie, to też nic wielkiego się nie stanie.
Wyd. Hellthrasher Productions, 2017
Lista utworów:
1. Lo-Irt-IV
2. Octosphere of Obscure Occurence
3. Assimilation (Blood-Feed the Devourer)
4. Massive Retaliation
5. Betelgeuze
6. The Deathbed of the Ursurper
Ocena: +6/10
https://web.facebook.com/vitrioldeath/?_rdr
