Redakcja Metalrulez podsumowuje 2016 rok

(9 stycznia 2017, napisał: Paweł Denys)


Redakcja Metalrulez podsumowuje 2016 rok

Grzegorz „Prezes” KIECOK:

 

Podsumowań jako takich nigdy nie lubiłem, a przynajmniej nie lubiłem takowych tworzyć. W tym roku wiele materiałów, które ponoć były dobre najzwyczajniej mnie ominęły i muszę jeszcze sporo nadrobić. Wśród tych które słyszałem pewnie o czymś tam zapomniałem, ale te które wybrałem na pewno kręciły się w moim odtwarzaczu często. Wybitnie słabych materiałów wymieniał nie będę bo prostu staram się je omijać i wole nie tracić na nie czasu. Płyty wielkich thrashowców, które w 2016 ujrzały światło dzienne raczej wrzuciłbym do wora z rozczarowaniami, bo nie ma co przesadzać , że są to asłuchalne kupy. Najlepiej moim zdaniem wypadł tu Testament, choć ja liczyłem jednak na tą Metallice (jak zawsze…). Tak czy inaczej rok był dobry muzycznie, także koncertowo, choć to co działo się w ostatnich miesiącach 2016 można już powoli nazwać koncertowym przesytem. Nie ma jednak co narzekać, oby 2017 był równie dobry!

 

Stillborn – Testimonio de Bautismo
Stillborn w rewelacyjnej formie. Chamski, brutalny i nieokrzesany. Już pierwszy odsłuch rzuca na kolana. Nie ma przebacz, kark złamany!

 

Nuclear Holocaust – Overkill Commando
Jak dla mnie ten zespół to jedno z odkryć zeszłego roku na naszej scenie. Niby nic nowego muzycznie, a kopie w jajca bez litości. Czysta energia, rozpierdol i smród napalmu.

 

Void Meditation Cult – Utter the Tongue of the Dead
Sporo ludzi mi polecało ten materiał, całkiem słusznie jak widać. Zajebiście mroczna, duszna, trzymająca za gardło atmosfera. Ponury, odpychający, zły…

 

Banisher – Oniric Delusions
Dla mnie duże zaskoczenie. Naprawdę świetna, dobrze przemyślana płyta. Techniczny death metal podany w idealnych proporcjach. Urywa łeb brutalnością, ale potrafi też nieźle rozbujać.

 

Kingdom – Sepulchral Psalms from the Abyss of Torment
Kolejny świetny death metalowy strzał z naszego kraju! Mocarny klimat, potężne kompozycje i cała masa smaczków, których nie da się wyłapać przy pierwszym odsłuchu. Na pewno ich najlepsze wydawnictwo.

 

Ulcerate – Shrines of Paralysis
Przytłaczający, miażdżący kości, wielowątkowy materiał. Jak dacie się wciągnąć będzie wiercił dziurę w waszej czaszce bardzo dłuuuuuugo.

 

Planet Hell – Mission One
Kosmiczny death metal ze Śląska? A czemu by nie! Już kiedyś był zespół co miał podobne podejście do tematu i dość mocno mi go brakuje… Naprawdę mocny album!

 

Ulcer Uterus – Cursed Saints
Znowu death metal i znów nasz, krajowy. Album, który przeszedł trochę bez echa, a szkoda bo to naprawdę solidny i kopiący dupsko materiał.

 

Grave Miasma – Endless Pilgrimage
Niby to EPka, a długością przebija niejeden pełny album. Wszechogarniający mrok, dławiący, gęsty kilmat… wogóle brud, smród i zgnilizna.

 

Kvelertak – Nattesferd
Wiem, wiem… To już jest mainstream, poza tym ten album jest po prostu słabszy od dwóch poprzednich. Przy pierwszym kontakcie z tym albumem byłem bardzo zawiedziony. Daliśmy sobie szansę po jakimś czasie i polubiliśmy się, nawet bardzo. Mam do nich słabość, więc sory ;)

 
Paweł DENYS:

 

Ubiegły już rok dostarczył mnóstwo wrażeń. Zarówno tych pozytywnych, jak i tych negatywnych. Kilka kapel bezwzględnie potwierdziło swoją klasę i udowodniło, że najlepsza muzyka powstaje gdzieś na uboczu, z dala od fleszy i kolorowych czasopism. Wielcy natomiast w tym roku dali ciała po całości. Wielcy tylko z nazwy, bo ich muzyczne dokonania już od bardzo dawna nikogo nie ruszają. Wiadomo, na świecie „popis” dała Metallica, która już mogłaby ze sceny zejść i wstydu oszczędzić. W nas też się kwiatki zdarzyły. O akcjach odstawianych przez PW lub MK będzie się jeszcze mówiło przez wiele lat, nawet gdy obaj panowie już ze sceny zejdą, co tak po prawdzie powinno się wydarzyć kilka late temu. Co najmniej kilka. Nie będę jednak się nad tym rozwodził, gdyż każdy z was doskonale wie o co chodzi i pewnie już dawno sobie zdanie wyrobił. Nie napiszę też nic o Di Empajer, bo płyty do dnia dzisiejszego nie przesłuchałem i nie mam zamiaru tego robić. I jeszcze jedno, czeka ktoś na nową płytę Immortal lub I Am Morbid? No dobra, tego pytania nie było.

 

Top 2016:
1. Ulcerate – Shrines of Paralysis
Nawet pomimo z lekka zachowawczy charakter płyty nie zaciera wrażenia, że Ulcerate jest najlepszym, co się mogło death metalowi przydażyć na przestrzeni ostatnich kilku (nastu?) lat.

 

2. Cultes Des Ghoules – Coven, or Evil Ways Instead of Love
Płyta trudna, płyta wymagająca. Warto dać jej czas, warto się trochę pomęczyć i spróbować dotrzeć do sedna. Dzieło kompletne w każdym możliwym aspekcie.

 

3. Kingdom – Sepulchral Psalms from the Abyss of Torment
Był czas, że Polska określana była mianem death metalowe bastionu. Dzięki Kingdom i ich najnowszemu dziełu jest szansa, że znowu tak będzie.

 

4. Blindead – Ascension
Stare Blindead kocham miłością aż po sam grób. Nie było mi łatwo zaprzyjaźnić się z „Ascension”, ale gdy już mi się udało choć na chwilę zapomnieć o tym co było, to całość weszła tak mocno, że bardziej się nie da.

 

5. Obscure Sphinx – Epitaphs
Wyczytałem gdzieś, że na „Epitaphs” nie brzmi jak zespół walczący o życie. Może i tak, ale za to brzmi jak zespół świadomy tego, co chce grać i jak to chce grać.

 

6. Moanaa – Passage
Jeśli wszelkie post metale i rocki mają jakiś jeszcze jakiś sens, to Moanaa na „Passage” pokazała to wszystko.

 

7. Neurosis – Fires Within Fires
Są mistrzami w swojej klasie. Są jednym z najoryginalniejszych i najbardziej wpływowych zespołów w historii ciężkiej muzyki. Nową płytą tylko to potwierdzili.

 

8. Thy Worshiper – Klechdy
Ludowe melodie, black metalowa chłosta i cholernie zaraźliwy klimat całości. Zapomnijcie o innych zespołach, które nieudolnie próbują łączyć folk i metal. Thy Worshiper wszystkich ich rozstawia po kątach.

 

9. The Dead Goats – All of Them Witches
Najlepszy szwedzki death metal nie ze Szwecji. Ba, kilka uznanych nazw z kraju Ikei powinno udać się do nich na nauki.

 

10. Hellbringer – Awakened From The Abyss
Najlepszy Slayer od lat. Amen.

 

Dno 2016:

1. Metallica – Hardwired ….to Self-Destruct
A, szkoda strzępić ryja.

 

2. Madder Mortem – Red In Tooth And Claw
Był czas, że ten zespół robił mi takiego sztycha, że się przez bardzo długo nie mogłem z podłogi podnieść. Pierwsze trzy płyty będę wielbić po wsze czasy. Niestety, czas biegnie nieubłaganie. Dziś Madder Mortem jest po prostu słabe, jak jasna cholera.

 

3. Deranged – Struck By A Murderous Siege
Miał być cios, wyszedł kloc, a raczej klocuszek.

 

4. Morthus – Over the Dying Stars
Mocno na nich liczyłem, ale się zawiodłem. Jeszcze sporo pracy przed nimi, ale jakiś tam potencjał w nich jest. Czy coś z tego będzie, to przyszłość pokaże. Na razie szum większy niż to warte.

 

5. Dark Funeral – Where Shadows Forever Reign
Może i jest to ich najlepsza płyta od lat, ale gdzie jej tam do debiutu. Dark Funeral też by już sobie mógł darować. Nikt by za nimi nie płakał.

 

 

Tomasz „Pudel” JEDZINIAK:

 

Muzycznie, metalowo rok 2016 był dobry. Po raz pierwszy od kilku lat nie miałem problemu z wyborem najlepszej dziesiątki. A o tym jak scena ciężkiego grania jest duża niech świadczy fakt, że np. lista mojego redakcyjnego kolegi Pawła zawiera zupełnie inne tytuły – i dobrze! Dobrze się działo również na rynku koncertowym, choć niestety z racji najpierw obowiązków zawodowych a później poważnej kontuzji zdecydowaną większość gigów musiałem odpuścić – a choćby Destroyera 666, King Crimson czy Blues Pills strasznie żałuję. Jeśli chodzi o nasz rynek wydawniczy to jest dobrze, wytwórnie typu Pagan czy Agonia nie zawodzą (choć tym pierwszym chyba by nie zaszkodziła większa promocja…), impetu nabiera Mad Lion i tak dalej. Szkoda, że coraz bardziej od metalu oddalają się najwięksi gracze jak MMP i Mystic, choć dzięki tym pierwszym wreszcie można normalnie, po ludzku kupić płyty Kata i TSA – to, że ich albumy były dostępne latami jedynie z drugiej ręki to jeden wielki wstyd! Na koniec dodam, że wydaje mi się, iż ogólny poziom przysyłanych nam do recenzji promówek był wyższy niż w ubiegłych latach… ale może to mi obniżyły się wymagania?

 

Najlepsze płyty roku – TOP 10

Kolejność nie do końca przypadkowa ;)

 

1. Planet Hell – Mission one – wiedziałem, że to będzie dobry album, nie spodziewałem się jednak, że panowie stworzą aż tak porywające, doskonałe warsztatowo i jednocześnie pełne agresji dzieło. Dodatkowo bardzo odpowiada mi strona liryczna albumu jak również jego wydanie. Może to nie jest najoryginalniejsza rzecz na świecie i tak dalej, ale album potrafił u mnie lecieć i pięć razy pod rząd, więc nie będę się wygłupiał, ze nie była to dla mnie najważniejsza płyta 2016 roku.

 

2. Hobbs’ Angel of Death – Heaven bled – Peter Hobbs nie spieszy się z nagrywaniem kolejnych albumów, ale jak już cos wyda, to nie ma srania po krzakach. DOSKONAŁY, wściekły thrash, ostatni Slayer może spadać.

 

3. Desolate Pathway – Of Gods and heroes – Idealnie wyważone proporcje między klasycznym doomem a nie mniej klasycznym heavy metalem, świetne kompozycje, masa wspaniałych riffów, intrygujący wokal. Mus dla fanów Pagan Altar, Witchfinder General itd.

 

4. Infatuation of death – Code of Impiety – Wiadomo, nie jest to premierowy materiał, ale dobrze, że w końcu te nagrania ujrzały światło dzienne. Świetnie zagrany (i nagrany) brutalny, ale nie prostacki death metal.

 

5. Salem – Dark Days – kilku angielskich Januszy postanowiło sobie przypomnieć jak to 35 lat temu grali heavy metal. No i cóż, nie zapomnieli po tylu latach do czego instrumenty służą. Obok ostatnich dokonań Satan chyba najlepszy przykład na to, że stare kapele z nurtu NWOBHM wciąż potrafią zaskoczyć świetnym materiałem.

 

6. Straight Hate – Every Scum is a straight arrow – To był dobry rok dla krajowego grindu, a Straight Hate nagrało chyba najlepszy materiał z tej sceny.

 

7. Furia – Księżyc milczy luty – wprawdzie nadal poprzedni album jest dla mnie najlepszą pozycją w dyskografii Furii, ale „Księżyc…” zyskuje z każdym odsłuchem. Wspaniałe brzmienie i lekka, ale chyba konieczna korekta ścieżki muzycznej – choć to wciąż jest black metal.

 

8. Root – Kärgeräs – Return from Oblivion– Wszystko to co w Root najlepsze jest na tej płycie. Udany powrót po kilku latach.

 

9. Vanik – S/T – niezwykle żywiołowa łupanka, coś jakby mieszanka Venom z Misfits… ale tez niegłupie kompozycje, świetne partie gitary. Jeśli chodzi o oldschoolowe klimaty chyba najlepsza pozycja roku.

 

10. Master’s Hammer – Formulae – Po lekkim spadku formy na poprzedniej płycie F. Storm i spółka wrócili do wysokiej dyspozycji. Nie jest to poziom „Ritual”, „Jilemnickiego Okultisty” i „Vracejte konve na misto”, ale jest naprawdę dobrze a troszkę większa ilość dźwiękowych dziwactw niż na poprzednich dwóch LP bardzo mnie cieszy.

 

Kupy roku:

Ogólnie jakichś ogromnych rozczarowań muzycznych w 2016 roku nie odnotowałem, nawet wśród recenzenckich egzemplarzy omijały mnie szczęśliwie jakieś straszne kloce. Niemniej jednak coś tam wybrałem:

 

1. Kat – Mind Cannibals ad 2016 – umówmy się, oryginalna wersja tej płyty to nie była najlepsza rzecz na świecie, pomysł żeby jeszcze do tego wracać i grzebać to już czysty debilizm.

 

2. Vader – The Empire – i nie chodzi o to, co Peter i najlepszy z menadżerów wygadują i wypisują, bo jakbym miał brać pod uwagę poziom muzyków, to z kilkadziesiąt najmarniej płyt bym z półki musiał wywalić. W każdym razie po prostu po niezłych dwóch ostatnich albumach i wysokiej formie koncertowej a także nienajgorszej EPce spodziewałem się dobrego materiału, a płyta okazała się średnia, z ledwie kilkoma przebłyskami, sprawia toto wrażenie niczego więcej jak tylko pretekstu do ruszenia w kolejne wielomiesięczne trasy. Po coraz mniejszych klubach.

 

3. Ritchie Blackmore’s Rainbow – Memories In Rock – Live In Germany – R. Blackmore po dwóch dekadach przebierania się za Robin Hooda postanowił wrócić do rocka. I dobrze. Gorzej, że uznał, że ludzie na koncercie Rainbow bardzo chcą usłyszeć kawałki Deep Purple, oraz że wydanie na CD i DVD akurat dwóch pierwszych występów to świetny pomysł. No więc nie – Ritchie gra drętwo, wolno; nowa sekcja jest fatalna. Z kolei ratuje to trochę wszystko wokalista, Ronnie Romero, chyba najlepszy wokal w Rainbow od czasu Dio. Są zapowiedziane kolejne koncerty, może jeszcze coś z tego będzie…

 

4. Black Sabbath – The End – I tutaj nie chodzi o samą muzykę, ale o wydanie – pewnie w końcu i tak te numery trafią na jakąś składankę, ale w przypadku kapeli o takiej pozycji zabawa w limity dla wybrańców jest bardzo słaba.

 

5. Nowe płyty Metalliki, Anthraxu, Testamentu, Megadeth – Ostatni raz te 4 kapele wypuściły albumy studyjne w jednym roku…. 29 lat temu. Tylko co z tego, skoro wszystkie te wydawnictwa cierpią na to samo co nowy Vader – brak polotu, powrót do korzeni na siłę…

 

Przemysław „Przem Possessed” SZAREK:

 

Podsumowania roku, to zawsze ciężkie zadanie. Jak zmieścić się w top 10? Druga sprawa, to po zrobieniu takiej listy zaczynają się przypominać kolejne świetne albumy, lecz nic już nie można zrobić, zawsze pominie się jakiś zespół, czy płytę. Liczy się jednak to, że w ten sposób może ktoś sięgnie po nieznany album i zakocha się w nim tak jak ja, że może dzięki temu kupi płytę zespołu, albo pójdzie na jego koncert i tym samym go wesprze. Może dzięki takiej liście ktoś inny przypomni sobie o zespole, który spisał już na straty i posłucha jego kolejnego albumu, który go zaskoczy. Dla mnie to jedyny sens tworzenia takich list, bo nie chodzi tu o połechtanie ego członków zespołów, jeśli przypadkiem trafią na taką listę gdzieś w otchłaniach Internetu. Niniejszym przedstawiam tu moją własną i całkowicie subiektywną listę najlepszych nagrań ubiegłego roku, jak i kilku rozczarowań…..
Häxenzijrkell „Des Lasters der Zauberey”
Ta EP to kontynuacja tego co zaprezentował ten młody zespół na swojej EP. Jest ciężko wolno, długie, lecz nie przynudzające utwory, totalny kop w ryj !!!

 

Behexen „The Poisonous Path”
Co tu dużo mówić, płyta zabiła i tyle!!!!

 

Asphyx „Incoming Death”
Tyle lat na scenie i wciąż potrafią zaskoczyć łącząc w swojej muzyce nowe wpływy, dodając wiecej melodii, a mimo to wciąż pozostając oldachoolowymi. Taki właśnie jest ten album.

 

Destroyer 666 „Wildfire”
Po 7 latach doczekaliśmy sie nowego albumu Destroyer 666, a czas jakby dla nich stanął w miejscu. To wciąż ten pełen energii i rozwalający czachę wymiot!!

 

Planet Hell „Mission One”
Wyskoczyli niczym Filip z konopii (nie mylić z indyjskimi) i przyjebali mocnym albumem, nieco Voivodowskim, lecz zdecydowanie kompozycje, pomysły i klimat, to ich własna, świetna koncepcja.

 

Nekkrofukk „Ejakkulation Evil Storm of Perverse Goatsodomy”
Jak tu nie zachwycać się tymi prostymi do bólu i oldschoolowymi dźwiękami doprawionymi taką ilością siarki, że sam diabeł by się zachwycał.

 

Ragehammer „The Hammer Doctrine”
Po świetnym debiucie, czy też demo, „The Hammer Doctrine” zabiło mnie. Jest tu taka ilość energii, agresji i świetnych pomysłów, że długo nie mogłem oderwać się od tego albumu!!! Cholernie mocna pozycja!!!

 

Vader „The Empire”
Peter z ekipą co raz mocniej pokazują, kto liczy się na światowej scenie. Po kilku nieco słabszych, lecz wciąż bardzo dobrych albumach dostalismy krótki i konkretny cios, który rozwala czachę!!!!
Wtopy 2016:

 

Metallica „Hardwired…To Self-Destruct”
Nie czekałem na tą płytę, lecz gdy się ukazała posłuchałem. Czy jestem zawiedziony? Nie. Gdybym spodziewał się, że wrócą do starych czasów, byłbym, a tak nagrali kolejny świetnie wyprodukowany komercjalny produkt.

divider

polecamy

Pincer Consortium – Geminus Schism Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear
divider

imprezy

Tankard, Defiance i Accu§er w Jablunkovie – thrash metalowa uczta tuż przy polskiej granicy Forever Nu! Festival 2025 – hołd dla legend nu metalu w Krakowie Death Confession 1349 i ich goście w Krakowie Unholy Blood Fest IV – Toruń Furor Gallico w Krakowie Dom Zły w Krakowie – koncert w Klubie Gwarek EXEGI MONUMENTUM tour HOSTIA mini trasa koncertowa koncerty Mercurius Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty